Do tego smutnego zdarzenia doszło w minioną sobotę w Łącku (pow. płocki). Nasz czytelnik w trakcie spaceru ze swoim psem został zaatakowany przez owczarka niemieckiego, należącego do sąsiadów. – Zostałem poturbowany, a mój pies zmarł… – pisze mężczyzna.
Czytelnik: Pies rzucił się na nas, przewrócił mnie na ziemię
Nasz czytelnik opisał zdarzenie, do którego doszło w Łącku, 23 stycznia w godzinach wieczornych, podczas odwiedzin u teściów.
– Jak każdego dnia, w okolicach godziny 20 udałem się na spacer z moim psem rasy shih-tzu. W drodze powrotnej do domu teścia przy ulicy Miodowej zostaliśmy zaatakowani przez psa sąsiadów. Pies był tak bardzo agresywny, że na skutek owego ataku mój piesek zmarł, a ja zostałem poturbowany. Interweniowała policja, cały wieczór spędziłem na płockim SOR-ze – wyjaśnia czytelnik.
Relacjonuje, że kiedy zauważył, że pies sąsiadów wybiegł w ich stronę, ratując swojego psa wziął go na ręce. Jednak owczarek niemiecki rzucił się na nich, a pod naporem ciężaru tak dużego psa, nasz czytelnik przewrócił się na ziemię.
– Mimo próby odciągnięcia i uderzania psa, nie udało się uratować naszego shih-tzu. Teść został jeszcze chwilkę, ale właściciele zabrali psa – wyjaśnia.
Według niego, właściciele owczarka niemieckiego zareagowali „z pewnym opóźnieniem”.
– Jeśli krzyki można w ogóle nazwać reakcją. Pierwsza zareagowała właścicielka, która nie wiedziała co robić, właściciel wyszedł z posesji już praktycznie po zdarzeniu, gdy zdołałem wywlec się z kałuży i uciec na posesję teściów – tłumaczy mężczyzna.
Dodaje też, że nie był to pierwszy atak tego psa, który często biega wzdłuż ulicy, gdy jest otwarta brama.
– Co prawda, w ciągu dnia jest w kojcu, ale później porusza się swobodnie. Podczas ostatniej wizyty w Łącku mieliśmy taką samą sytuację z tym psem, na szczęście moja ciężarna żona zdążyła uciec z psem na rękach – wspomina. – Po zajściu wezwałem policje. Patrol spisał moje zeznania. Właściciele psa nie wpuścili policjantów, było już po 22. Ostatecznie przyjęli mandat, po wezwaniu na komendę – wyjaśnia nasz czytelnik.
On sam zgłosił sprawę do sanepidu, ponieważ został pogryziony. Sanepid natomiast skieruje sprawę do lekarza weterynarii, który ma sprawdzać szczepienia.
– I na tym, z punktu widzenia prawa, sprawa zostanie zamknięta. Mamy obawy, czy to wpłynie w jakimkolwiek stopniu na właścicieli. Czy dokładniej będą pilnować swojego psa. Przecież będziemy przyjeżdżali do teściów, za chwilę z dwójką dzieci, czy następnym razem znowu nas zaatakuję? – obawia się mężczyzna.
Jak podkreśla, chciałby uchronić innych przed podobnym zdarzeniem. – Beztroska właścicieli i brak świadomości skutków posiadania agresywnego psa ostatecznie może zakończyć się tragedią – podsumowuje.
Policja: Nie lekceważmy obowiązków wobec psa
Komenda Miejska Policji w Płocku potwierdza, że policjanci w sobotni wieczór otrzymali zgłoszenie o pogryzieniu psa rasy shih-tzu przez owczarka.
– Według relacji zgłaszających, podczas spaceru na jednej z ulic Łącka, ich pies rasy shih-tzu został zaatakowany przez owczarka. Owczarek był prowadzony przez swojego właściciela na smyczy, miał również kaganiec, jednak w pewnym momencie zerwał się ze smyczy i zaatakował pupila zgłaszających. Piesek został dość mocno poturbowany przez owczarka i niestety, nie przeżył, o czym po kilku godzinach właściciel poinformował policjantów – przekazała nam mł. asp. Marta Lewandowska, oficer prasowa płockiej policji.
Policjanci dotarli do właścicielki owczarka niemieckiego. Według ich relacji, kobieta przyznała się do niezachowania ostrożności, wyraziła skruchę oraz oświadczyła, że zobowiązuje się do pokrycia wszelkich kosztów związanych z ratowaniem życia czworonoga.
– Oświadczyła również, że to pierwsza sytuacja, kiedy jej pies zaatakował innego czworonoga. Pomimo tego, zgodnie z artykułem 77 kodeku wykroczeń, który dotyczy niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, na właścicielkę owczarka policjanci nałożyli mandat karny – wyjaśnia mł. asp. Marta Lewandowska.
Dodaje, że z tej sytuacji należy wyciągnąć wnioski.
– Nie lekceważmy własnych obowiązków przy trzymaniu psa, a przede wszystkim nie lekceważmy bezpieczeństwa innych osób przed zagrożeniem, które może stworzyć obecność naszego czworonoga. Pamiętajmy, że każdy właściciel psa ma obowiązek należytej opieki oraz kontroli nad swoim psem. Szczególnie dotyczy to miejsc ogólnodostępnych, gdzie nie można spuszczać psa ze smyczy – podsumowuje mł. asp. Marta Lewandowska.
W całej Polsce dochodzi do tragedii
To nie jedyne zdarzenie z udziałem psa, którego właściciele nie potrafią odpowiednio wychować i upilnować.
Kilka dni temu, 24 stycznia br., pies dotkliwie pogryzł kobietę, zaatakował także mężczyznę, który próbował jej pomoc. Do zdarzenia doszło wieczorem w Słupcy (woj. wielkopolskie). Kobieta ma liczne rany nóg i pleców. Właścicielka psa tłumaczyła, że ktoś otworzył furtkę jej posesji, dlatego pies uciekł.
W listopadzie ubiegłego roku w miejscowości Wierzbie pod Nysą pies pogryzł ośmioletnią dziewczynkę. Dziecko z obrażeniami ciała przetransportowano śmigłowcem do szpitala.
Pod koniec września ubiegłego roku w jednym z mieszkań w Przemyślu (Podkarpacie) amerykański pitbulterier zaatakował 12-letniego Kamila, który odwiedził swojego o rok młodszego kolegę Szymona. Chłopiec doznał głębokich ran szyi, twarzy, klatki piersiowej, miał też złamaną rękę. Zmarł w szpitalu kilka dni później. Poszkodowany został także 11-letni Szymek, który próbował bronić zaatakowanego kolegę.
W ubiegłym roku 13-letnia dziewczynka przebywała na jednym z placów zabaw w Legnicy z amstaffem. Jej pies pogryzł dwójkę dzieci, 11-letnią dziewczynkę i 10-letniego chłopca. Nastolatka stanęła przed sądem, trwa też postępowanie wobec matki dziewczynki, która ma odpowiedzieć za niedopilnowanie obowiązków rodzicielskich.