– W niedzielny, walentynkowy wieczór wybraliśmy się z moim chłopakiem do kina. Oboje nie przepadamy za przesadnym, lukrowanym romantyzmem, dlatego jednogłośnie wybraliśmy film łączący w sobie elementy filmu sensacyjnego z dramatem pt. „Pitbull. Nowe porządki” – napisała pani Monika, przesyłając recenzję filmu.
„Pitbull. Nowe porządki” to kontynuacja kultowego serialu reżyserstwa Patryka Vegi. Produkcja opowiada o świecie przestępczym, brutalnym i bezwzględnym. Policjanci dwóch warszawskich komend walczą z Grupą Mokotowską.
Fenomenalny powrót Bogusława Lindy na ekrany, w roli bezdusznego gangstera z ogromnym brzemieniem poczucia winy, to strzał w dziesiątkę. Ściganiem „Babci” zajął się hardy policjant, pseudonim „Majami”. Silnym punktem filmu były szeroko pojęte aspekty psychologiczne. Oglądając go, byłam pełna skrajnych emocji, niektóre sceny były dla mnie szokujące, a nawet traumatyczne, aczkolwiek przyczyniły się do wielu przemyśleń, dotyczących ludzkich reakcji i emocji.
Po spektaklu czułam się ewidentnie „wyprana z emocji”, czyżby pojawiło się katharsis? Najbardziej zaintrygowało mnie to, co ludzie, kierujący się zemstą, silnymi emocjami, jakie w nich drzemią, są w stanie zrobić. Widok mordującej swojego umownego oprawcę prostytutki był dla mnie wstrząsający. Jakby istny szatan przez nią przemawiał. Według mnie, bardzo dobrze zagrała ją Agnieszka Dygant. Jej mimika twarzy, emocje oraz psychodeliczny w pewnych momentach wzrok pozwoliły na naprawdę dobre poznanie postaci. Te sceny, gdy prostytutka namawia do zabójstwa młodego chłopaka, ukazują ludzkie bestialstwo.
Umysł ludzki ma na tyle potężną moc, że każdy może być skłonny do zabójstwa. Film ten przedstawia smutny, wynaturzony obraz patologii społecznych. Mało rozgarnięte półgłówki z siłowni zaczynają działać na rzecz mafii. Jeden z nich, pseudonim Zupa, robi to jedynie dla poklasku, bo sam wywodzi się z bogatej rodziny. Wyłudza haracze, zastrasza i atakuje. Jest przy tym prawdziwym zwyrodnialcem bez uczuć.
Drugi z bandytów, Strachu, to naszprycowany sterydami bezmózgowiec, chociaż w niektórych momentach widać jego ludzką, poczciwą stronę. Zdecydowanie, gdy się pojawia, jest to moment oczyszczenia złych emocji – wywoływał salwy śmiechu na sali.
Główny wątek filmu był dla mnie bardzo wstrząsający. Na ekranie zobaczyłam pokrzywdzonego ojca, walczącego z własnym wieloletnim poczuciem winy, mszczącego się za krzywdę najdroższego dziecka. „Babcia” odczuwał również codziennie wyrzuty ze strony żony. Można było zauważyć, ile pretensji i żalu ma żona do męża. Kobieta na pewno obwiniała męża za dzień, w którym ojciec zabrał syna na mecz ukochanej drużyny piłkarskiej. Ta historia to prawdziwy dramat, ukazujący niemoc człowieka prowadzącą do wynaturzonych, obrzydliwych działań przeciwko drugiemu człowiekowi.
Według mnie, film był przede wszystkim filmem psychologicznym pokazującym różnorodne relacje międzyludzkie, działania w myśl zemsty, cierpienie ludzkie i bezradność. Takie obrazy są dla mnie swoistym, współczesnym katharsis. Skrajne emocje początkowo bardziej skłaniały mnie do wyjścia z powodu drastycznych scen. Pojawiały się jednak sceny klucze, które intrygowały w wielu aspektach, skłaniały do analizy.
Film jest godny polecenia każdemu, ponieważ wywiera bardzo silny wpływ na psychikę. Produkcja przedstawia ciemne strony ludzkiego życia. Jest to mocny i dobitny obraz ludzkich instynktów.