Jak ocenia polską komedię kryminalną nasz czytelnik? Zapraszamy na kolejną odsłonę Płockich Recenzji.
Opis producenta
„Na bank się uda” to doskonała komedia kryminalna – zawrotne tempo akcji, wyraziste postaci i dowcipne dialogi. A to wszystko oparte na autentycznych zdarzeniach, które były podstawą scenariusza autorstwa reżysera Szymona Jakubowskiego. Fabuła filmu zainspirowała Łukasza Mroza, znanego jako Mrozu – piosenkarza, kompozytora i autora tekstów, autora takich hitów jak „Szerokie wody” czy „Nic do stracenia” – do napisania piosenki do filmu pt. „Napad”. Piosenka zapowiada najnowszą płytę artysty: album „Aura”.
W ROLACH GŁÓWNYCH: Marian Dziędziel, Lech Dyblik, Adam Ferency, Maciej Stuhr, Józef Pawłowski, Emma Giegżno, Paulina Gałązka, Przemysław Sadowski, Magdalena Walach, Michał Mikołajczak, Bronisław Cieślak
SCENARIUSZ I REŻYSERIA: Szymon Jakubowski
ZDJĘCIA: Patryk Jordanowicz
PRODUCENT: Ewa Lewandowska, Tomasz Mandes – EKIPA Sp. z o.o.
DYSTRYBUCJA: NEXT FILM
Recenzja czytelnika
Maciej Stuhr? Adam Ferency? Marian Dziędziel? Musiałem zobaczyć produkcję z tak dobrą obsadą aktorską, zwłaszcza że polskie kino ostatniej dekady zawiera w sobie naprawdę rewelacyjne tytuły.
Sala kinowa w Przedwiośniu była w połowie pełna. Obejrzałem. I nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. A zobaczyłem, że na bank się nie udało.
Trzech starszych panów napada na niemałych rozmiarów bank (sądząc po jego lokalizacji na Rynku Głównym w Krakowie), co jednak nie przynosi żadnego efektu, ponieważ napastnicy zostają złapani i są przesłuchiwani przez prokuratora Słotę (w tej roli Maciej Stuhr). Scena przesłuchania zapowiadała naprawdę dobre kino – oskarżeni gubią się w zeznaniach, ich podeszły wiek sprawia, że pamięć co nieco szwankuje i w efekcie dostajemy zabarwioną absurdem mozaikę pokręconych wspomnień. To tyle z pozytywów.
Niestety, dalej fabularnie jest już tylko gorzej. Widz ma efekt deja vu, że wszystko już wcześniej widział. Ba, widział dekadę lub dwie wcześniej, gdyż fabularne rozwiązania odsyłają nas do przeciętnej klasy filmów lat 90. i początku XXI wieku. Przykłady można mnożyć: współrzędne geograficzne, które pojawiają się po wpisaniu hasła, „zaskakujące” zwroty akcji związane z „jasną” i „ciemną” stroną, po której stoją bohaterowie, scena w porcie, „wzruszające” zakończenie.
Dystrybutor określił film jako komedia kryminalna. Więc skoro sam kryminał nawet nie stał obok kryminałów skandynawskich, to może chociaż się pośmiejemy?
Niestety, tutaj mamy kolejne rozczarowanie. Humor niskich lotów serwowany przez reżysera Szymona Jakubowskiego nie porwał publiki na sali kinowej. Do Woody’ego Allena czy braci Coen było tu o kilka lat świetlnych za daleko.
Wiele do życzenia pozostawia postać jednego z głównych bohaterów – Patryka Gajdy, grana przez Józefa Pawłowskiego. Postać jest mdła, rozmyta, brak jej ostrych konturów i trudno tu widzowi się z nią zaprzyjaźnić – nie cieszymy się z jej sukcesów (choć też nie życzymy jej źle) – jest po prostu skazana na szybkie zapomnienie. Podobnie zresztą jak muzyka – „jakaś tam była, lecz nie poruszyła”.
Reasumując, we współczesnym polskim kinie jest wiele bardzo dobrych tytułów, na które z wielką chęcią jeszcze nieraz się wybiorę, bo wierzę, że „Na bank się uda” to tylko wypadek przy pracy.
Ale żeby nie było – Maciej Stuhr zagrał bardzo dobrze, a Patryk Gajda miał genialnego pendrive’a.
2/10
Rafał