Zamknij

Pół tony ryb trafiło do Wisły. Świetna akcja edukacyjna dla uczniów [FILM, ZDJĘCIA]

Agnieszka StachurskaAgnieszka Stachurska 16:53, 24.10.2024 Aktualizacja: 19:52, 24.10.2024
Skomentuj

ORLEN Blisko Ludzi

We wtorek, 22 października na płockim nabrzeżu od strony osiedla Radziwie odbyła się lekcja edukacyjna. Po raz pierwszy w Płocku ORLEN wsparł zarybianie rzeki Wisły. Królowa polskich rzek została wzbogacona karpiami, linami i szczupakami. W celach edukacyjnych w wydarzeniu wzięli udział także uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3 w Płocku.

[FOTORELACJANOWA]2356[/FOTORELACJANOWA]

To była wyjątkowa lekcja przyrody w praktyce. We wtorek, 22 października na płockim nabrzeżu, od strony osiedla Radziwie odbyły się Warsztaty Mały Ichtiolog - Zarybianie rzeki Wisły z uczniami Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi nr 3 im. Kornela Makuszyńskiego w Płocku. Do rzeki trafiło ponad 4500 sztuk młodych ryb trzech gatunków: karpi, linów i szczupaków.

To ważna akcja, ponieważ Wisła w Płocku, z powodu znajdującej około 50 km w dół rzeki włocławskiej tamy, zmieniła całkowicie swój naturalny charakter i specyfikę ichtiofauny. Obecnie Wisła w tym rejonie przypomina bardziej jezioro albo staw, niż szybko płynącą rzekę. Dzieje się tak, ponieważ zbudowana w 1970 roku zapora na Wiśle we Włocławku spowodowała olbrzymie zmiany w środowisku – od Bałtyku aż po Beskidy. Po jej wybudowaniu, ryby wędrowne utraciły dostęp do 80 proc. tarlisk w dorzeczu górnej Wisły. Dawniej na płockim odcinku Wisły żyły m.in. brzany, certy, bolenie, trocie wędrowne, a nawet jesiotry. Dziś pływają tu płocie, leszcze, karpie, liny, a z drapieżników sandacze, szczupaki i sumy. To właśnie ze względu na taką charakterystykę ichtiofauny, Okręg Mazowiecki Polskiego Związku Wędkarskiego (czyli gospodarz tego odcinka Wisły) uzgodnił z organizatorami akcji zarybienie rzeki karpiami, linami i szczupakami.

Jak podkreśla dr hab. inż. Arkadiusz Kamiński, Dyrektor Wykonawczy ds. Środowiska, ORLEN od wielu lat włącza się w różnorodne działania i akcje odbudowy flory i fauny, w tym w szczególności w odbudowę zagrożonych gatunków, jak na przykład sokoła wędrownego.

- Dlatego naturalnym działaniem było wsparcie akcji zarybiania płockiego odcinka Wisły. Edukacja i zwiększanie świadomości w zakresie zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska motywuje pracowników Grupy ORLEN, ale także lokalne społeczności do podejmowania wielu proekologicznych działań. Przykładem ostatnich akcji może być usuwanie inwazyjnego gatunku nawłoci kanadyjskiej w Kampinoskim Parku Narodowym czy sprzątanie terenu dookoła przyzakładowej hydroelektrowni w Płocku. Obydwie akcje odbyły się w ramach wolontariatu pracowniczego – przypomina dr hab. inż. Arkadiusz Kamiński.

[ZT]393909[/ZT]

Dr Katarzyna Frankowiak, specjalista w Zespole ds. Koordynacji Bioróżnorodności ORLEN wyjaśnia, że Wisła nie znajduje się, podobnie jak większość europejskich rzek, w zbyt dobrej kondycji.

- Jedną z takich przyczyn jest przełowienie, ale też zmiana klimatu i zanieczyszczenia wpuszczane do Wisły w związku z działalnością człowieka. To wpływa zarówno na same ekosystemy, jak i żyjące w nich organizmy, m.in. ichtiofauny. Poprzez takie działania, jak organizowane dzisiaj zarybianie, chcemy wesprzeć tę naturalną populację ryb, żeby zwiększyć liczebność populacji o nowe osobniki - mówi dr Katarzyna Frankowiak.

Do Wisły trafiło około 2000 sztuk karpia, 2000 sztuk lina i ponad 500 sztuk szczupaka. Dlaczego ORLEN bierze udział w tego typu akcjach?

- Dlatego, że Orlen jest firmą, która ma świadomość swojego wpływu na środowisko. W swojej polityce bioróżnorodności zakładamy, że przyjmujemy takie zasady, jak ochrona gatunków, ochrona siedlisk tam, gdzie jest to możliwe, unikanie wpływu tam, gdzie nie jest to możliwe, kompensacja. Jednym z naszych celów jest również współpraca z lokalnymi społecznościami i budowanie świadomości ekologicznej, postaw obywatelskich zarówno wśród pracowników, jak i społeczności lokalnych - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Jak dodaje, do akcji zaproszono dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Płocku, ponieważ dzieci są w pewnym sensie rzecznikami w naszych domach.

- Wiadomo, że osoby dorosłe są zabiegane, zajęte. Temat środowiskowy nie jest dla nich tak istotny. Małe dzieci są natomiast chłonne wiedzy, chłonne tematów związanych z przyrodą. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy, żeby zacząć od najmłodszych - mówi dr Katarzyna Frankowiak.

Jest to pierwsza tego typu akcja prowadzona przez ORLEN w Płocku, natomiast inne spółki należące do Grupy Orlen, w tym Anwil, prowadzą takie akcje już od kilku lat.

A co o takich akcjach sądzą same dzieci? Zuzia, Pola i Nikola zdecydowanie przyznają, że bardzo podoba im się taki sposób spędzania lekcji.

- Do Wisły można wpuścić ryby i będzie więcej ryb w Wiśle - mówi Pola. - A mi się podoba dlatego, że w ogóle widzę ryby - dodaje Zuzia.

Dziewczynki roztropnie odpowiadają, że ryb w Wiśle powinno być dużo.

- Żeby uratować Wisłę i żeby Wisła mogła żyć - podkreśla Nikola.

Z aktywnej lekcji przyrody ucieszyły się też Tosia i Anastazja.

- Bardzo się cieszę. Tym bardziej, że mój brat uwielbia łowić ryby, więc ja już jestem tak trochę w to wkręcona - przyznaje jedna z dziewczynek.

Obie stwierdziły, że Wisłę trzeba zarybiać, bo... ryby potrzebują więcej przyjaciół.

- No bo mój piesek jest taki samotny i smutny trochę, bo nie ma żadnego przyjaciela. Ciągle namawiam rodziców na drugiego psa. Mój kot tak samo - tłumaczą dziewczynki.

Po powrocie dzieci z akcji zarybiana w szkole przeprowadzona została pogadanka połączona z prezentacją, pokazująca dlaczego warto wpuszczać narybek do rzek, stawów czy jezior.

- Dzieci są bardzo chłonne, uwielbiają uczyć się właściwych postaw ekologicznych, a także poznawać ciekawostki z życia naszej największej rzeki. To na pewno będzie procentować w przyszłości – mówi Zbigniew Szczepański, Prezes Towarzystwa Promocji Ryb „Pan Karp”, który opowiedział nam o tym, dlaczego z punktu nie emocjonalnego, a przyrodniczego należy zarybiać Wisłę.

- Dla ichtiologa wydaje się to oczywiste. Bo jeżeli rybostan jest wyławiany, a warunki środowiskowe nie są aż tak dobre, żeby nastąpiło odtworzenie tego stada, to ten ubytek należy rekompensować w postaci zarybień. Są ośrodki zarybieniowe, czyli specjalne stawy, w których hoduje się różne gatunki ryb, szczególnie te, których jest zbyt mało, jak drapieżniki: szczupak czy sandacz. Wpuszcza się też ryby rzeczne i w ten sposób rekompensuje się straty środowiskowe, ale też i straty powodowane przez kormorany. Bo trzeba sobie zdawać sprawę, że populacja kormoranów w tej chwili jest, delikatnie mówiąc, zbyt duża. Naukowcy mówią, że kormorany łowią i zjadają więcej ryb, niż łowią ich rybacy zawodowi i wędkarze w Polsce. To może jest szokujące, ale w tej chwili tak jest. A drugie tyle w czasie polowań jeszcze jest uszkadzanych - tłumaczy nasz rozmówca.

Jak wyjaśnia, takie uszkodzone przez kormorany ryby później chorują, więc ich kondycja jest słaba - nie rosną, nie rozmnażają się.

- I dlatego taka akcja jak dzisiaj, choćby symboliczna w postaci 500 kg, które tu zostały wpuszczone, czyli ponad 2 tysiące sztuk dwuletniego karpia i 2 tysiące też dwuletniego lina oraz ponad 200 sztuk narybku szczupaka, to jest wkład ludzi w to, żeby środowisko dobrze funkcjonowało - mówi Zbigniew Szczepański.

Jakie działania są podejmowane, by ograniczyć populację kormoranów?

- Kiedy stado kormoranów jest zbyt liczne, rybacy, czy to Polski Związek Wędkarski, czy hodowcy ryb w stawach, występują do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na płoszenie, ewentualnie nawet na odstrzał kormoranów. I takie redukcje się odbywają, ale skutki póki co nie są zadowalające. Stado kormoranów w tej chwili utrzymuje się na około 30 tys. par w Polsce. A jeszcze 20 lat temu było ich około 2-3 tysiące, właściwie tylko w Kątach Rybackich i w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Natomiast obecnie kormorany rozprzestrzeniły się na całą Polskę, okupują tereny wokół hodowli, szczególnie karpi. Druga plaga to są te kormorany, które przylatują jesienią i lecą na południe przez nasz kraj. Takie naloty odbywają się z północy, ze Skandynawii, z Rosji. I odwrotnie, wiosną także mamy 100 tysięcy naszych rodzimych kormoranów i według szacunków 100 albo 200 tysięcy, które przylatują. Jest to naprawdę czarna plaga. Część ornitologów już też zauważa, że ma to zły wpływ również na pozostałe ptaki. Bo jeżeli kormoran jest tak ekspansywny i zjada tak dużo ryb, to nie zostawia miejsca dla traczy, perkozów, zimorodków, czapli i tak dalej. Zostaje więc zachwiana równowaga. Kormoran wykorzystuje akurat ten moment, kiedy jest sporo drobnych ryb w naszych wodach, bo ludzie lubią wyławiać duże. Więc on sobie korzysta z tej stołówki - obrazowo opowiada Zbigniew Szczepański.

Aby uzupełnić niedobory ryb, corocznie Polski Związek Wędkarski Okręg Mazowiecki, który posiada stawy zarybieniowe, wpuszcza dziesiątki ton ryb do Wisły.

Organizatorem akcji było Towarzystwo Promocji Ryb „Pan Karp”, pod patronatem Instytutu Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza – Państwowego Instytutu Badawczego w Olsztynie.  Sponsorem zarybiania Wisły był ORLEN.

[WIDEO]6524[/WIDEO]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

CynikCynik

1 0

Akcja dokarmiania kormoranów zaczęta... 20:26, 24.10.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

KormoranyKormorany

1 0

Kormoran dziennie je od 0,4 do 0,8 kg ryb. Wystarczy popatrzeć ile ich lata..
A propaganda Orlenu działa... 08:30, 26.10.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%