- "Życia szczegół" to album, w którym wzięło udział 26 muzyków, co nadało mu niepowtarzalny charakter - przekonuje. - Jestem w trakcie trasy promocyjnej, przygotowaliśmy też trzy wideoklipy. W jednym z nich udział wzięła aktorka i wokalistka, Izabela Trojanowska - wyjaśnia nasz rozmówca.
[WIDEO]2414[/WIDEO]
Płyta solowa Pawła znalazła się w kilku ważnych podsumowaniach muzycznych 2018 roku, a także na tak zwanej "długiej liście" nominacji w trzech kategoriach do najbardziej prestiżowej polskiej nagrody muzycznej - Fryderyk 2018. Nim jednak powstała płyta, były koncerty i podróże muzyczne z chórem Vox Singers.
- Wspomnień muzycznych mam mnóstwo. Od lat podróżuję z chórem Vox Singers po świecie. Muzyka towarzyszy mi podczas najważniejszych chwil w życiu, więc trudno wybrać jakieś konkretne wspomnienie. Jednakże mam ogromny sentyment do piosenki z repertuaru zespołu Dżem "Do kołyski". Ten utwór wykonywałem wraz z chórem podczas koncertu przyjaźni w Cincinatii, w 2012 roku, podczas Ogólnoświatowej Olimpiady Chóralnej w Stanach Zjednoczonych - wspomina.
Wspomniany koncert był występem dla kilku tysięcy ludzi, w centrum miasta. - Było to niezapomniane przeżycie, które do tej pory wywołuje we mnie dreszcz emocji - przyznaje artysta. - Podobne odczucie związane jest z występem z Grażyną Łobaszewską i wspólnym duetem w piosence "Może za jakiś czas", czy koncertami z Alicją Majewską i piosenką "Taka jest miłość" - wymienia.
Nasz rozmówca ma olbrzymi zaszczyt tworzyć muzykę, a co za tym idzie, koncertować z nią po różnych częściach kraju, a nawet świata. Obranie takiej drogi życia nie byłoby tak oczywiste dla pana Pawła, gdyby nie dźwięki pewnej znanej piosenki. Mowa o "Bohemian Rapsody" zespołu Queen.- To utwór wszech-czasów. Mój ulubiony, z całą pewnością - mówi Paweł Pilichowicz. - Pewnie każdy z czytelników ma z tym utworem jakieś wspomnienia. Mnie on urzeka formą, przesłaniem, melodią, tekstem. Tyle już lat minęło od jego wydania, a brzmi nieziemsko - przekonuje.
[WIDEO]2417[/WIDEO]
Dla Pilichowicza muzyka Queen to jedna z jego prywatnych, muzycznych inspiracji. - Ścieżki wokalne nagrywane na analogowej taśmie magnetycznej, artyzm wykonania partii instrumentalnych, trzy całkowicie różniące się części piosenki - rozpływa się, opowiadając o "Bohemian Rapsody" nasz bohater. - Ta kompozycja stała się, moim zdaniem, punktem zwrotnym nie tylko w karierze zespołu Queen, ale i całej muzyki rozrywkowej lat 70. i do teraz jest inspiracją dla wielu wykonawców - dopowiada. Dobrych wzorców muzycznych nie trzeba jednak szukać za oceanem.- Cenię charyzmatycznego lidera zespołu Dżem. Lubię muzykę i brzmienie nieżyjącego już 25 lat Ryszarda Riedla. Mam w domu także całą dyskografię zespołu, książki Jana Skaradzińskiego, a także najnowsze dzieło Marcina Sitko pt. "Rysiek Riedel we wspomnieniach" - opowiada.Zdaniem pana Pawła, Ryszard Riedel to nieoszlifowany wokalny diament. - To był artysta niezwykle prawdziwy, co widać w tekstach, śpiewie i codziennym życiu. Był naturalny i wolny, jak na lata 80. byłego stulecia. Tym imponował - dodał nasz rozmówca.
[WIDEO]2420[/WIDEO]
Wpływ wielkich artystów zagranicznej i polskiej sceny muzycznej oraz bezapelacyjnie talent sprawiły, że Paweł Pilichowicz gra i śpiewa od lat. - Pierwsze szlify pobierałem u wybitnego gostynińskiego muzyka, Gabriela Zielaka, w wieku lat 13 - wraca pamięcią. - Kilka lat spędziłem na akordeonie, następnie na pianinie. To on otworzył przede mną muzyczny świat, który następnie odkrywałem na studiach pod okiem mojego przyjaciela, dyrygenta chóru - Roberta Majewskiego, wtedy wykładowcy akademickiego PWSZ w Płocku - dodaje. Pomimo tak dużej pasji do muzyki, nasz rozmówca nie określa się mianem melomana. Zapewnia jednak, że muzykę kocha od lat.- Z dźwiękami obcuję przez wykonywany zawód i z miłości do muzyki. Staram się uczestniczyć w koncertach Płockiej Orkiestry Symfonicznej, fascynuje mnie także Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, a w tym roku wybieram się na "Straszny Dwór" Stanisława Moniuszki do Teatru Wielkiego w Łodzi w ramach roku moniuszkowskiego. Opera romantyczna, patriotyczna, narodowa - to jest to, co bardzo lubię. To jednak za mało, by nazywać się melomanem - precyzuje.
Gust muzyczny naszego bohatera jest zatem bardzo określony. Czego słucha Paweł Pilichowicz w trasie? Pomiędzy koncertami? W przerwie po pracy?
- Bardziej płyt, niż radia - mówi z żalem. - Komercyjne stacje radiowe puszczają przerażająca muzykę. Na szczęście wielu moich przyjaciół, znajomych, nagrywa i wydaje płyty. Jestem lokalnym patriotą i słucham w samochodzie ich twórczości. A jeśli musi być radio? Cóż, moją ulubioną audycją radiową jest "W tonacji trójki". Wojciech Mann jest niezawodny - zachwala.
Muzyka najlepiej odbierana jest jednak na żywo. Jednym z takich koncertów, na którym Pilichowicz poczuł moc muzyki, był festiwal European Choir Games w Rydze w 2017 r.- Cudowny był koncert zamknięcia w Arena Riga, gdzie chór Vox Singers był zaproszony do elitarnego grona dwunastu chórów z całego świata, które wówczas zaśpiewały. Uroczystość transmitowała łotewska telewizja na terenie Łotwy, a organizator konkursu poprzez Internet na cały świat - wspomina.To była wyjątkowa chwila. W Arena Riga zgromadziło się dziesięć tysięcy widzów, którzy oklaskiwali niesamowite wykonanie piosenek. - Ludziom podobały się hity Abby, grupy TOTO i kompozycji jednego z najwybitniejszych współczesnych kompozytorów chóralnych Johna Ruttera - opowiada Paweł Pilichowicz. - Sir John Rutter osobiście dyrygował nami podczas wykonania jego kompozycji "For the Beauty of the End" - dodaje na koniec.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz