Zamknij

Płock i Muzyka. Michał Wichłacz: Jestem po prostu radiowcem

15:47, 22.10.2019 Michał Siedlecki
Skomentuj

Towarzyszy nam każdego dnia, często nucimy ją podczas codziennych czynności. Słyszymy ją w radiu, przygrywa w tle filmów, budując ich klimat. Motywuje, dodaje odwagi i budzi emocje - muzyka. Jakich dźwięków słucha nasz rozmówca - wicedyrektor Katolickiego Radia Diecezji Płockiej, Michał Wichłacz?
Mówi o sobie, że jest radiowcem z zamiłowania i powołania. Z tzw. "sitkiem" związany od lat. - Bo to jest choroba nieuleczalna, przez niektórych uznawana nawet za psychiczną - śmieje się w rozmowie z nami Michał Wichłacz, wicedyrektor ds. technicznych Katolickiego Radia Diecezji Płockiej. - Radio zajmuje w moim życiu ważne miejsce, tak samo jak w życiu mojej rodziny i przyjaciół - doprecyzowuje. Michał Wichłacz jest nie tylko wicedyrektorem technicznym KRDP, ale i szefem anteny oraz prezenterem radiowym. To radiowiec "pełną" gębą, który budzi północne Mazowsze codziennie w "Porannym Podwójnym Espresso" na 104,3 i 103,9 FM od lat. Radio, a co za tym idzie, także i muzyka, przenika życie naszego bohatera w ogromnym stopniu, wiele w nim zatem utworów, które wywołują wspomnienia i skłaniają do refleksji.
- Sporo tego, naprawdę - mówi Michał Wichłacz, rozpoczynając refleksyjną podróż po muzycznych wspomnieniach. - Zacząłbym od Modern Talking i albumu "Let`s Talk About Love".  Kaseta, którą otrzymałem od chrzestnego wraz z magnetofonem, to był strzał w dziesiątkę. Słuchałem tego całe dnie sam, jak i ze znajomymi, a miałem wtedy z 5 lat - wspomina.
"Cheri Cheri Lady", jak i "You`re the Lady of My Heart" skradły serce 5-letniego Michała Wichłacza najbardziej.- Tak, to były przeboje eksploatowane bardzo intensywnie - przyznaje. - Później składanka z kawałkiem Black`a - "Wonderful Life", która głównie kojarzyła mi się z wybiegiem mody. Muzyka tamtych lat na zawsze pozostała gdzieś na dnie serca, lubię do niej wracać, chociażby w Złotej Sobocie na antenie KRDP - dodaje. Z wiekiem gusta muzyczne wicedyrektora KRDP się zmieniały. - Z czasem pojawiło się zainteresowanie muzyką taneczną - wyznaje. - To był rok 1994, DJ BoBo i album "There Is a Party", to jedna z moich ulubionych kaset tamtego okresu. Powraca teraz moda na muzykę taneczną lat dziewięćdziesiątych, szczególnie przeboje z drugiej połowy dekady, które bez trudu usłyszymy w lokalnych stacjach radiowych. Niektóre osiągają najwyższe wyniki słuchalności, niż obecne hity, a muzyczne stacje telewizyjne odgrzebują stare teledyski. I choć nie ma już VIVY, która promowała muzykę w tamtych latach, nadal można jej posłuchać czy to w radio, czy w telewizji lub po prostu w internecie - zachęca.
Nie oznacza to jednak, że całe muzyczne życie Michała Wichłacza to muzyka popularna - wręcz przeciwnie. - Wspominam na przykład Phil`a Collins`a z fantastyczną kompilacją największych przebojów, zatytułowaną "Hit`s, Mike and the Mechanics" ze świetnymi singlami w 1995 roku - wymienia. - Doskonałe "Beggar on a Beach of Gold", "Over My Shoulder" ,"Another Cup of Coffee"... Mogę tak wymieniać bez końca - dopowiada w rozmowie z nami. Nasz rozmówca od zawsze odkopywał także starsze przeboje - co w erze przed internetem nie było takie proste. - Moim głównym źródłem była satelita i stacje radiowe z całej Europy - tłumaczy nam Michał Wichłacz. - To było m.in. SKY Radio z Holandii oraz grające oldiesy radio RTL. Świetnie wspominam  DJ Bobo, Mr. President, Sash!, Scooter - mam do nich sentyment, bo kojarzą mi się z młodzieńczymi latami. Kojarzą mi się ze szkołą, pierwszą miłością, pierwszym samochodem... - wspomina. Muzyka budzi emocje i towarzyszy nam codziennie - w świadomy lub nieświadomy sposób. Zresztą, jak przekonuje nasz rozmówca, warto jej na taką ingerencję pozwolić.
- Jak jedziecie w daleką trasę wieczorem, drogą szybkiego ruchu, to polecam "In the Air Tonight" Philla Collinsa, można poczuć się jak Crockett i Tubbs w "Policjantach z Miami" - śmieje się. - Jeśli chcecie się odprężyć, posłuchać muzyki w spokoju i ponucić - włącznie "Hazard" Richarda Marxa, Clannad - "Closer To Your Heart". Na taki nastrój dobrą propozycją jest coś z solowego dorobku Enyi - poleca.
Phil Collins to bezapelacyjnie jeden z artystów wszech czasów - także dla wicedyrektora KRDP. - To jednak bardziej skomplikowane - uzupełnia po chwili Wichłacz. - Artysta wszech czasów, to dla mnie na przykład Robyx, czyli Savage, a może właściwiej Roberto Zanetti. Nawet nie wiecie, ile przebojów napisał. A może trio? Mike Stock, Matt Aitken i Pete Waterman? Oni napisali hitów jeszcze więcej, choć ich nazwiska znajdziemy dopiero na wewnętrznej stronie okładki - bez nich muzyka rozrywkowa wyglądała by zupełnie inaczej. Do tej wyliczanki do dam jeszcze Dietera Bohlena i Sławomira Łosowskiego i będzie komplet. Wokaliści? Whitney Houston, Grzegorz Skawiński, Phil Collins, Mike Rutherford czy Freddie Mercury - wymienia jednym tchem.

By posłuchać dobrej muzyki, nie trzeba jednak szukać machiny do podróżowania w czasie. Wystarczy włączyć radio - podróż w czasie, według Michała, gwarantowana. - Kiedyś w rozmowie odnośnie "Złotej Soboty" powiedziałem, że wszystkie wielkie przeboje zostały już nagrane - wspomina. - Słuchając wielu stacji radiowych, zauważam powrót młodych artystów, producentów do przebojów już dobrze znanych. Dużo coverów, czasami za dużo - dodaje z żalem. Michał Wichłacz z muzyką żyje za pan brat, jednak sam muzyki nie tworzy - już, bowiem i taki epizod pojawił się w jego życiu. - Kiedyś grałem na keyboardzie, trąbce i fanfarze - wyznaje w rozmowie z nami. - Teraz jednak prowadzę poranny program w radiu i przygotowuję autorskie audycje, takie jak "Złota Sobota". Tam muzykę dobieram od A do Z. W jakimś sensie jestem pewnie i melomanem, choć mi osobiście meloman kojarzy się z osobą słuchająca muzyki poważnej - mówi.

[WIDEO]2378[/WIDEO]

Choć głównym narzędziem pracy każdego radiowca jest głos, Michał Wichłacz woli mówić, niż śpiewać.
- Zaśpiewać mógłbym tylko w jakiejś akcji charytatywnej i to najlepiej "Oczy zielone" - śmieje się. - Tak, by zabawić publikę i zachęcić do większych datków. Bardziej skomplikowany repertuar w moim wykonaniu mógłby ludzi zniechęcić - dodaje z uśmiechem.
Michał Wichłacz nie wierzy w swoje umiejętności wokalne - koncerty na żywo jednak uwielbia od zawsze. - Największe wrażenie robią na mnie koncerty charytatywne, gdy wielu artystów potrafi się zebrać w jednym miejscu, by zagrać w słusznej sprawie - przekonuje. - Szczerze? To chciałbym teraz być 1985 roku w Londynie i posłuchać Live Aid. W Płocku posłuchałbym też Philla Collinsa, najlepiej kameralnie i akustycznie - marzy.
Pomimo pracy w radiu, Michał Wichłacz nie jest też audiofilem. Inaczej: jest, ale nie w stu procentach. - Nie polecę nikomu kabli chinch za 20 tysięcy złotych czy podstawek dębowych pod kabel zasilający. Jestem odpowiedzialny za brzmienie radia w eterze, a jak to wszystko brzmi, to muszą państwo ocenić sami - tłumaczy. - Lubię po prostu jak wszystko gra perfekcyjnie, choć nie zawsze jest to łatwe w wykonaniu - dopowiada. Uzyskać dobry dźwięk pomaga sprzęt Onkyo, który nasz bohater poleca z czystym sumieniem. - To mój ulubiony producent audio - wyznaje Michał Wichłacz. - Pamiętajcie, że dobrze grające kolumny nie muszą być duże, i że głośniki bluetooth grają prawie zawsze kiepsko w porównaniu z prawdziwym sprzętem audio. Warto też pamiętać, by kupując gramofon unikać najtańszych konstrukcji z wkładką piezoelektryczną. Szukajcie logo Audio Techniki na wkładce, to dobrze wróży w gramofonach budżetowych. Do 2000 zł polecam amplituner, a na kolumny trzeba dozbierać - uwierzcie, warto - radzi na koniec.

(Michał Siedlecki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%