To problem, który dotyka nie tylko Polskę, ale i całą Europę. Aż 82 proc. firm ma problem, by znaleźć pracowników, zwłaszcza tych wykwalifikowanych. Zgodnie z badaniem Eurobarometru, wśród najmniejszych firm, które zatrudniają mniej niż 10 osób, takie problemy zgłosiło 53 proc. badanych, natomiast w grupie średnich firm, liczących 10-49 pracowników, odsetek tej wynosi już do 71 proc. Największy problem jest wśród największych firm, zatrudniających 50-249 pracowników - tutaj aż 80 proc. zgłasza deficyt pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami.
W latach 60. firma Bethlehem Steel, gigant przemysłu stoczniowego i jeden z symboli amerykańskiego przywództwa w dziedzinie przemysłu, miała hasło reklamowe: „Bethlehem Steel kręgosłupem Ameryki", do którego to hasła nawiązał ostatnio Donald Trump. Firma upadła w 2003 roku, podobnie jak upadał sektor wykwalifikowanych pracowników technicznych. Kto obecnie będzie budował kręgosłup Polski i Europy? W większości krajów rozwiniętych i rozwijających się na tę chwilę ogromnym problemem jest brak wykwalifikowanej kadry. Zmierzamy się z jedną z największych barier, która wpływa na realizację dużych inwestycji, a wydaje się nie do przeskoczenia.
Ostatnio często poruszane są w mediach plany budowy portu lotniczego CPK. Zgodnie z wyliczeniami inwestora, będzie to wymagało zatrudnienia około 10-15 tys. pracowników: budowlańców, spawaczy, elektryków, w zależności od fazy projektu. Skąd wziąć pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami i doświadczeniem? Już kilka lat temu, w 2021 roku z badania Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) pt. „Stan inwestycji biznesowych UE w 2021 roku” wynikało, że według 79 proc. firm europejskich, brak wykwalifikowanej kadry pracowników to główna bariera dla inwestycji długoterminowych.
Obecnie śmiało więc można stwierdzić, że każdy pracownik pracownik fizyczny (zwłaszcza wykwalifikowany) jest na wagę złota. Z tego powodu polski rynek pracy jest zmuszony do pozyskiwania wykwalifikowanej kadry z krajów zza naszej wschodniej granicy, Azji czy nawet Ameryki Południowej. Zaznaczmy przy tym, że dla firm samodzielne poszukiwanie pracowników na wiele stanowisk jest nieopłacalne. Stąd też rozwój firm wyspecjalizowanych w zakresie pozyskiwania pracowników, jak Tech-Export.
Jednym z dobrych rozwiązań, które mogą odwrócić ten trend, jest przywrócenie w Polsce pozycji i większej ilości tzw. zawodówek, w których kształcą się późniejsi fachowcy: monterzy, spawacze, elektrycy, ślusarze czy szlifierze. Widoczne na rynku jest też zapotrzebowanie na operatorów wózków widłowych. Każdego roku w naszym kraju jest ponad 300 tys. absolwentów uczelni wyższych, gdzie na każdy tysiąc 8% zostaje bez pracy, a aż 40% pracuje za najniższą krajową. Podkreślmy, że w grupie pracowników fizycznych bezrobocie praktycznie nie występuje, a pensja waha się od 5 tys. zł netto wzwyż. U osób z uprawnieniami i doświadczeniem to już 10-15 tys. netto, a wysoko wykwalifikowani fachowcy w swojej branży mogą otrzymywać nawet 40 tys. zł miesięcznie. Z powyższych obliczeń wynika, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z niedoborem pracowników we własnym zakresie przy reformie edukacji. Do niedawna pracownik ubrany w strój roboczy kojarzył się osobą, która nie radzi sobie ze swoim życiem. Dziś są to pracownicy na wagę złota, którzy często zarabiają więcej, niż absolwenci wyższych uczelni.
Wielu analityków rynku pracy postuluje o ukierunkowanie wsparcia na kształcenie i dokształcanie zawodowe. Niezbędna jest też redukcja kompleksowości (przy jednoczesnym braku specjalizacji) w systemie kształcenia. Ważne jest również ułatwienie powrotu do życia zawodowego po długiej przerwie, np. chorobie czy urlopie rodzicielskim czy utrzymanie zatrudnienia starszych pracowników przez odpowiednie zachęty. Korzystne może być także pozyskiwanie osób pracujących w niepełnym wymiarze godzin do pracy na pełen etat.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz