Zamknij

Oszust zadzwonił do dziennikarki. Jak to się skończyło? [FILM]

Agnieszka StachurskaAgnieszka Stachurska 20:47, 02.04.2025 Aktualizacja: 20:51, 02.04.2025 ok. 4 min. czytania
1 Fot. Pixabay Fot. Pixabay

Jadę do pracy autem, dzwoni telefon. Odbieram (w aucie mam zestaw głośnomówiący). Męski głos ze wschodnim akcentem informuje mnie, że wczoraj wieczorem złożono wniosek o kredyt na moje dane. Jak skończyła się ta historia?

Wtorek, 1 kwietnia. Wsiadam do auta, po chwili dzwoni telefon. Męski głos podaje czy rozmawia z - tu imię i nazwisko - oraz informuje, że wczoraj na portalu został złożony wniosek z miejscowości Płock o udzielenie kredytu, w związku z czym chce zweryfikować moje dane.

- Jestem dziennikarką, a ta rozmowa jest nagrywana. Czy naprawdę chce pan kontynuować tę rozmowę? - zapytałam, wiedząc już, że mam do czynienia z oszustem.

Mężczyzna, nie ukrywając już swojego wschodniego akcentu użył wobec mnie wulgaryzmów.

- Jest pani j... p... - stwierdził. - Wzajemnie proszę pana, do widzenia - pożegnałam się z uśmiechem.

Mogłam sobie na ten uśmiech pozwolić, bo mam wiedzę o metodach oszustw - piszę o tym często. Co jednak z osobami, które takiej wiedzy nie posiadają? Które - kierując się emocjami - zrobią wszystko, byle ktoś nie zaciągnął na nich kredytu i nie spowodował poważnych problemów?

Policjanci z całej Polski informują bardzo często o tego typu oszustwach. Oszuści podszywają się pod numery telefonów znanych firm i instytucji, wykorzystując tzw. nakładkę, czyli aplikację, która sprawia, że odbiorcy wyświetla się numer telefonu np. naszego banku czy numeru stacjonarnego faktycznie istniejącej firmy.


Z tego numeru wykonano do mnie połączenie

Jak ostrzega Policja, przestępcy dzwonią z takiego „zaufanego numeru”, podając się za pracownika danej organizacji i informują klienta, że właśnie ktoś próbuje zaciągnąć kredyt bądź pożyczkę na ich dane osobowe.

- Konsultant o rzekomo dobrych chęciach przekonuje rozmówcę, że dzwoni, by zweryfikować, czy to nie jest próba oszustwa i czy faktycznie dana osoba składała wniosek kredytowy. Klient najczęściej zaskoczony, a zarazem zaniepokojony tym faktem zaprzecza, a wtedy konsultant pod pretekstem wdrożenia działań prewencyjnych próbuje zebrać jak najwięcej danych osobowych od klienta - tłumaczy zachowania oszustów Policja.

Co prawda, sam adres e-mail czy numer PESEL już nie wystarczą do zawarcia umowy kredytu w czyimś imieniu - zarówno banki, jak i firmy pożyczkowe stosują obecnie procedury kilkustopniowej weryfikacji klienta. Jednak przestępcy mogą już być w posiadaniu części naszych danych, które mogli zdobyć z różnych baz czy serwisów internetowych i teraz chcą te dane uzupełnić. Zdobywając komplet danych, mogą zaciągać pożyczki. Dlatego pod żadnym pozorem nie przekazujmy telefonicznie żadnych danych!

A co zrobić w sytuacji, gdy odbierzemy taki podejrzany telefon?

  • Rozłączyć się i samemu wykonać połączenie do banku lub na policję, żeby sprawdzić wiarygodność przekazanych informacji.
  • Dobrze jest również zastrzec np. swój numer PESEL w wybranym systemie zastrzeżeń kredytowych.
  • Warto bezpośrednio udać się do placówki bankowej i opowiedzieć o zaistniałej sytuacji.
  • Można też sprawdzić historię kredytową w Biurze Informacji Kredytowej. Pobierając raport BIK, otrzymamy informacje o naszej dotychczasowej aktywności kredytowej, czyli wykaz naszych aktualnych zobowiązań finansowych w bankach, instytucjach pożyczkowych, towarzystwach ubezpieczeniowych czy w innych firmach.
  • W momencie, gdy się zorientujemy, że już ktoś zawarł zobowiązania finansowe na nasze dane, to - niezależnie od ich wartości - jak najszybciej zgłośmy ten fakt policji i w instytucjach, gdzie te zobowiązania zostały zaciągnięte.
  • Dodatkowo, oprócz skorzystania z zastrzeżeń kredytowych, jeśli nasze dane personalne dostały się w niepowołane ręce wskutek zgubienia lub kradzieży dokumentów tożsamości, należy pilnie zastrzec swój dowód osobisty i pozostałe dokumenty. Możemy tego dokonać na wiele sposobów – osobiście w wybranym oddziale bankowym lub telefonicznie. Co ważne, niekoniecznie musimy być klientem banku, w którym zastrzegamy dokument, a także nie musimy zgłaszać się do każdego z banków oddzielnie. Wystarczy, że utratę dokumentu zgłosimy w jednej instytucji, a ta odnotuje taką informację w centralnym systemie DOKUMENTY ZASTRZEŻONE, z którego korzystają nie tylko banki, ale również firmy pożyczkowe, firmy telekomunikacyjne i inne podmioty. Warto również wspomnieć, że podobna zasada dotyczy także kart płatniczych i kart kredytowych.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 100%
nie podoba mi się 0%
śmieszne 0%
szokujące 0%
przykre 0%
wkurzające 0%
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze [1]

komentarz(1)

E tam E tam

0 0

Trzeba było do końca pociągnąć te rozmowę i doprowadzić do zatrzymania sprawców

21:18, 02.04.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%