- Po przesłuchaniu ostatnich świadków, zakończone zostaną czynności dowodowe zaplanowane przez sąd i realizacja wniosków dowodowych składanych przez strony postępowania, o ile nie ujawnią się nowe okoliczności, bądź strony nie złożą nowych wniosków dowodowych - powiedziała PAP w czwartek rzeczniczka sądu Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.
Akt oskarżenia w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika trafił do płockiego sądu okręgowego z krakowskiego oddziału Prokuratury Krajowej w czerwcu 2021 r. Objęto nim pięć osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika porwanego w 2001 r. i zabitego w 2003 r. 27-letniego wówczas Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem. Akta sprawy wraz z załącznikami liczą ponad 400 tomów.
W trakcie procesu w charakterze świadków sąd przesłuchał m.in. bliskich Krzysztofa Olewnika, w tym ojca Włodzimierza, siostry Danutę i Annę, a także detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, którego po porwaniu rodzina Olewników zatrudniła do poszukiwań uprowadzonego i policjantów biorących udział we wszczętym wtedy śledztwie. Jako świadek zeznawała również Katarzyna R., ówczesna żona szefa grupy porywaczy Wojciecha Franiewskiego.
Jednym ze świadków był też Ireneusz P., ps. Bokser, Bokserek, pochodzący, podobnie jak rodzina Olewników z Drobina. W pierwszym procesie, który toczył się w latach 2007-2008, Sąd Okręgowy w Płocku skazał go na 14 lat pozbawienia wolności z możliwością warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu kary 12 lat. W obecnym procesie zeznawał w asyście policji, jako świadek chroniony, w specjalnie zabezpieczonej sali, poza głównym budynkiem sądu.
W nietypowych okolicznościach wyjaśnienia w procesie złożył jeden z pięciu oskarżonych, przebywający w Meksyku Mikołaj B. Do przesłuchania wykorzystano wtedy pomoc ambasady RP i połączenie wideo. Nie przyznał się on do zarzucanych mu czynów. Zgodził się jednocześnie odpowiadać na pytania stron. Po tym, jak zaczął mówić o swych związkach w czasach młodości z grupą przestępczą, jak to określił, największą wówczas w Wielkopolsce, i o późniejszych kontaktach z CBŚ, na wniosek prokuratury, sąd wyłączył jawność rozprawy z uwagi na ważny interes państwa.
Do porwania 25-letniego wówczas Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Zwłoki odnaleziono dopiero w 2006 r.
Pierwszy proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, oparty na akcie oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, toczył się od października 2007 do marca 2008 r. także przed Sądem Okręgowym w Płocku. Na ławie oskarżonych zasiadło 11 osób. Sąd skazał wówczas dwóch zabójców Krzysztofa Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywocia, ośmiu innych oskarżonych na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności, a jednego z oskarżonych uniewinnił.
Trzech sprawców uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych w Olsztynie i Płocku: szef grupy Wojciech Franiewski jeszcze przed pierwszym procesem - w 2007 r., a już po ogłoszeniu wyroku - Sławomir Kościuk w 2008 r. i Robert Pazik w 2009 r.
Podczas obecnego procesu na rozprawie we wrześniu sąd oznajmił stronom, że nie dojdzie do planowanego uprzednio przesłuchania w charakterze świadków brata i matki Roberta Pazika, bo, jak się okazało, oboje już nie żyją. Pełnomocnik rodziny Olewników przekazał wtedy, że zmarł także inny świadek - były policjant, który pomagał bliskim Krzysztofa Olewnika poszukiwaniach po uprowadzeniu. (PAP)
mb/ joz/ lm/
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@petronews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Mając dolegliwości trafiłem do lekarza POZ który słynął z tego żeby nie zaszkodzić i nie pomóc czyli totalne beztalencie i tym razem też nie pomógł. Na SORZE też nie wiele lepsi. a na prywatnie totalnie odklejony. To są realia leczenia w Polsce czyli wstyd i hańba. Żyją z naszych składek a pacjenta mają głęboko... Ludzie płacą ogromne składki zdrowotne a i tak muszą leczyć się prywatnie więc gdzie ty u jakiś sens?
Janek
06:50, 2025-07-13
„Cud nad Wisłą” w Płocku - historia wciąż żywa
Jakoś nie widać wpisów po dniu wczorajszym
Taa
06:30, 2025-07-13
Wystawiał recepty, udawał lekarza
Zobaczcie ludki. Niby nie był prawdziwym lekarzem ale większość których leczył była bardzo zadowolona. Może nawet ma więcej pozytywnych komentarzy odnośnie leczenia niż niejeden lekarz z POZ. Bardzo dobre podejście do dzieci z zastosowaniem skutecznego leczenia i efekt prawie natychmiastowy czy stawianie osób starszych na własne nogi to w tych czasach bardzo rzadkie.
Gall
06:02, 2025-07-13
Dostrzegli, jak jechał oplem. Trafił do więzienia
Te nie fikaj tylko polej no kielycha
Sylwek
05:39, 2025-07-13
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz