- Zaczęliśmy szukać Wojtka, objeżdżać wszystkie możliwe miejsca, w których mógłby być. Chwytamy każdą szansę, by go odnaleźć - mówi pan Artur, partner pani Ludmiły.Oboje wyjaśniają, że ojciec dziecka jest osobą przemocową i oskarżoną o znęcanie, ma przy tym ograniczone prawa rodzicielskie i zasądzone ograniczone kontakty z dzieckiem.
- W opinii OZSS (Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów - przyp. red.) dzieci opowiadały o sytuacjach przemocy, które spotykały dzieci ze strony ojca i Sąd zdecydował o ich miejscu zamieszkania przy mnie, przy ich matce - tłumaczy pani Ludmiła. - Ale były mąż już wcześniej manipulował dziećmi i wymuszał na nich co mają mówić. Sądziłam, że po rozwodzie to się zmieniło, przez kilka spotkań było wszystko w porządku - załamuje jej się głos.Na dowód ograniczenia praw rodzicielskich ojcu, pani Ludmiła przesyła fragment orzeczenia sądowego.
"Pozwany nie liczył się z potrzebami dzieci, w tym emocjonalnymi. Narażał je na negatywne emocje, poprzez wszczynanie w ich obecności kłótni, wzywanie kolejnych interwencji policyjnych, brak zgody na zabieranie otrzymanych prezentów. Ze wskazanych przyczyn nie zachodziły przesłanki do pozostawienia władzy rodzicielskiej obojgu rodzicom. (...) Dlatego Sąd pozostawił matce władzę rodzicielską nad dziećmi, ustalając miejsce ich zamieszkania przy matce. Dzieci są bowiem silniej związane uczuciowo z matką. To ona daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Zna ich potrzeby i je zaspokaja. Dba o ich zdrowie, edukację i wszechstronny rozwój. Jednocześnie Sąd ograniczył władzę rodzicielską ojca do prawa współdecydowania o istotnych sprawach dzieci, dotyczących leczenia, edukacji oraz wyjazdów zagranicznych na okres powyżej 14 dni. (...) Dzieci są z nim związane uczuciowo, pomimo obaw związanych z jego agresywnym zachowaniem wobec matki oraz incydentalnie w stosunku do nich".Sąd ustalił też kontakty ojca z dziećmi, które przez pierwsze 2 miesiące miały odbywać się w pierwszą i trzecią sobotę miesiąca oraz drugą i czwartą niedzielę miesiąca w godz. 10-15, przy czym wydanie dzieci oraz pierwsza godzina kontaktów miała odbywać się w obecności kuratora sądowego. W kolejnych miesiącach tylko wydanie dzieci miało odbywać się w obecności kuratora. W orzeczeniu sądu czytamy także, iż ojciec dzieci posiada obniżone kompetencje opiekuńczo-wychowawcze, a dzieci pamiętają niewłaściwe postępowanie ojca, m.in. agresję słowną i fizyczną w stosunku do matki, kary stosowane przez ojca, jego niecierpliwość, angażowanie policji podczas prób kontaktów czy wypytywanie o to, co dzieje się w domu. Jednocześnie jednak ponownie zaznaczono, że dzieci są związane z ojcem uczuciowo. Pani Ludmiła wspomina, że przemoc wobec niej ze strony byłego już męża, zarówno fizyczna, jak i psychiczna, narastała wraz z trwaniem małżeństwa. Dlaczego więc pozwoliła na kontakt dziecka poza wyznaczonymi przez sąd godzinami wizyt?
- Bo głupia zaufałam, że skoro ostatnio było już dobrze i odwoził dzieci o wyznaczonych godzinach, ustały problemy, że wszystko się jakoś wyciszyło, mogę zawieźć Wojtka wcześniej do ojca, jak chciał - tłumaczy.Dodaje też, że Wojtek nie chodzi do szkoły od czasu uprowadzenia, chociaż jest dzieckiem, które uwielbia swoją wychowawczynię, dzieci, opiekuna ze świetlicy, zbiórki zuchowe, zajęcia piłki nożnej czy zajęcia z klocków Lego. Chłopiec gra też główną rolę w musicalu, do którego są w szkole próby i sam nigdy by z tego nie zrezygnował. Przesyła również zrzut z dziennika elektronicznego, na którym widać, że dziecko ma nieobecności w szkole od poniedziałku, 7 czerwca. Z notatki sporządzonej ze spotkania w szkole podstawowej, do której uczęszcza Wojtek wynika, że były mąż pani Ludmiły został poinformowany przez dyrekcję placówki o konieczności realizowania obowiązku szkolnego.
"Do tej pory obowiązek szkolny był przez Wojciech (...) realizowany bez zastrzeżeń. Poinformowano panią Ludmiłę (...), że szkoła nie posiada obecnego adresu, pod którym przebywa dziecko. (...) Wojciech nie posiada ze sobą podręczników i ćwiczeń, dlatego nie może w pełni realizować zadań związanych z edukacją, nie będzie mógł na bieżąco uzupełniać zaległości związanych z edukacją, nie będzie mógł na bieżąco uzupełniać zaległości spowodowanych nieobecnością na zajęciach" - czytamy w notatce ze spotkania.Pani Ludmiła mówi nam, że były mąż kilkukrotnie próbował oskarżać ją o różne przestępstwa, każda ze spraw była umarzana. Nachodził ją też w okolicach domu, a raz próbował nawet przejechać ją samochodem (lub udawał, że chce to zrobić), gdy w środku samochodu siedział Wojtek. Dlatego kobieta przypuszcza, że syn mógł zostać zastraszony przez ojca, że zrobi jej krzywdę, jeśli nie będzie mówił, że nie chce z nią być.
- Został zmanipulowany, przymuszony do pobytu z ojcem i jest przetrzymywany! Co gorsza, nie wiadomo gdzie! Szukamy go na własną rękę, ale bez skutku. Rodzina ojca dziecka jest tak przez niego zastraszona, że opowiada niestworzone historie, gdyż boi się przeciwstawić. Opowiada, że jesteśmy oprawcami, którzy nad nim się znęcają. To nie są słowa 9-latka, to nie są jego słowa... - mówi pani Ludmiła. - Jestem pewna, że gdybym mogła z synkiem porozmawiać kilka minut, on podałby mi rękę i poszedł ze mną do domu... - dodaje.Mama chłopca złożyła na policji w Płocku zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 211 KK: uprowadzenie lub zatrzymanie małoletniego. Jak twierdzi, policja odmówiła przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu, choć nikt nie zna adresu pobytu dziecka. Komenda Miejska Policji w Płocku potwierdza, że przyjęto od kobiety zawiadomienie w sprawie uprowadzenia jej małoletniego syna, a materiały postępowania prowadzonego w kierunku art. 211 kk zostały przesłane do prokuratury.
- Należy w tej sprawie wskazać na najważniejszy fakt - odpowiedzialność za przestępstwo z art. 211 k.k. jeden z rodziców dziecka może ponieść tylko wówczas, gdy jego władza rodzicielska została ograniczona lub gdy został jej pozbawiony. W przeciwnym bowiem razie, oboje rodzice są osobami "powołanymi do opieki nad małoletnim poniżej lat 15" w rozumieniu tego przepisu. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że ojciec dziecka nie ma ograniczonych praw rodzicielskich - tłumaczy mł. asp. Marta Lewandowska, oficer prasowa płockiej policji.Dodaje, że po zgłoszeniu porwania rodzicielskiego, zgodnie z obowiązującymi przepisami w tym zakresie, wynikającymi z Zarządzenia nr 48 KGP z dnia 28 czerwca 2018 roku, policjant przyjmujący zgłoszenie od kobiety sporządził dokumentację, która dzisiaj (tj. 10 czerwca br.) zostanie przekazana do Sądu Rodzinnego w Płocku.
- To sąd rodzinny jest jedynym decydentem w tej sprawie, a policjanci wykonali wszystkie czynności w sposób zgodny z obowiązującymi przepisami w tym zakresie - podkreśla oficer prasowa płockiej policji. - Bezsprzecznie najważniejsze w tej sprawie jest dobro dziecka, dlatego w ramach prowadzonych czynności policjant nawiązał bezpośredni kontakt z dzieckiem i jego ojcem. Chłopiec czuł się dobrze, był zadbany i nic nie wskazywało na to, żeby jego zdrowiu lub życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Ta informacja została we wtorek, 8 czerwca, przekazana matce chłopca - wyjaśnia mł. asp. Marta Lewandowska.Podsumowuje, że dalsze decyzje i kroki prawne w tej sprawie podejmować może jedynie sąd rodzinny .
Br0018:00, 10.06.2021
Ej, a dlaczego ta kryształowa mamusia nie napisała, że wyrzuciła Wojtka z domu i wraz z konkubentem zostawiła jak psa pod klatką schodową dziadków ? Albo, że policja wie gdzie on przebywa i nie robi nic bo znają sprawę i wiedzą, że wyrzucone dziecko nie chce wracać?
118:37, 10.06.2021
1
Migo19:20, 10.06.2021
Hahahaha ojciec nie ma ograniczonych praw ,a mamusia wyrzuciła wraz z kochasiem dziecko .... Kochas szarpał młodego żeby wybrał ulica czy babcia.
L19:56, 10.06.2021
Zanim coś napiszecie wypadałoby dokładniej sprawdzic mamusia ma dużo za uszami odnośnie tej sprawy
Komentarz.22:54, 10.06.2021
Dobre dobre. Niezla manipulacja ze strony mamusi i jej koch...ka. Artykul bardzo stronniczy i stawiajacy ojca od razu na przegranej pozycji. Ciekawe jaki znajomek pani ludmily (specjalnie z malej lit.) zgodzil sie to napisac.
Dzień dobry22:55, 10.06.2021
Matka to jedna wielka manipulantka. Nic dodać nic ująć. Robi swoim dzieciom piekło. Znam tą historię i wierzyć się nie chce, że wypisujecie taki stek bzdur. Ta pani zajmuje się pomaganiem ludziom a zajrzyjcie do jej życia osobistego jak kosztem swojej rodziny i dzieci postanowiła razem z kochankiem zniszczyć ojca dzieci.
georg09:08, 11.06.2021
tak to wygląda, że matka i konkubent chcą się pozbyć dziecka.
nie babcia powinna przekazywać dziecko a matka
Prawda22:23, 11.06.2021
Piszecie matka i „konkubent” . Po pierwsze to ojciec dziecka zdradził żonę i zostawił dla kochanki. Matka zawsze była przy dzieciach. Ojciec prześladuje i manipuluje dziećmi. Każdy kto go zna prywatnie wie, że od zawsze był agresywny. Tyle w tym temacie.
A22:24, 11.06.2021
Piszecie matka i „konkubent” . Po pierwsze to ojciec dziecka zdradził żonę i zostawił dla kochanki. Matka zawsze była przy dzieciach. Ojciec prześladuje i manipuluje dziećmi. Każdy kto go zna prywatnie wie, że od zawsze był agresywny. Tyle w tym temacie.
01:27, 12.06.2021
Co to za matka,co traktuje dzieci,jak kartę przetargową.Matka powinna ,liczyć się z uczuciami dzieci.To nie są kamienie,są bardzo wrażliwe.Nie można pozwolić, by konkubent ,który zostawił gromadkę własnych dzieci,tresował czyjeś.
.
.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu petronews.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@petronews.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
0 0
Przeciez napisali " policjant nawiązał bezpośredni kontakt z dzieckiem i jego ojcem. Chłopiec czuł się dobrze, był zadbany i nic nie wskazywało na to, żeby jego zdrowiu lub życiu zagrażało niebezpieczeństwo."
Czytaj całość.