Dzięki PKN ORLEN, najpierw w Muzeum Mazowieckim w Płocku, a docelowo w Muzeum Historii Polski będzie można oglądać jedyną w swoim rodzaju zbroję husarską. Bezpłatna wystawa czynna będzie w Płocku do 15 października br.
W czwartek, 10 października odbył się wernisaż wystawy pt. „Z dumą o przeszłości, z odwagą o przyszłości”, podczas którego prezentowano zbroję husarską w Muzeum Mazowieckim w Płocku. Zakup zaprezentowanej zbroi dla Muzeum Historii Polski w Warszawie sfinansowała Fundacja ORLEN.
Pochodzący z przełomu XVII i XVII wieku eksponat składa się z szyszaka, napierśnika, obojczyka, naramienników i pary karwaszy. Obiekt pochodzi ze zbiorów słynnej krakowskiej rodziny Kossaków. W latach 70. XX w. zbroja została zakupiona przez jednego z krakowskich kolekcjonerów od Glorii Kossak, córki malarza Jerzego Kossaka. Dzięki środkom przekazanym przez Fundację ORLEN, kupiło ją Muzeum Historii Polski w Warszawie i to właśnie w nim finalnie znajdzie miejsce na wystawie stałej.
– PKN ORLEN od wielu lat aktywnie angażuje się w życie Płocka i jego mieszkańców – mówił podczas konferencji prasowej Zbigniew Leszczyński, Członek Zarządu PKN ORLEN ds. Rozwoju. – Wspieramy kulturę, sport, projekty społeczne, a w ostatnim czasie zaangażowaliśmy się w ogromny projekt prozdrowotny. Ale nasze zaangażowanie nie jest tylko dla Płocka. W podobny sposób angażujemy się w całym kraju. Jako polska firma, tak właśnie rozumiemy aktywne wypełnianie misji społecznej – tłumaczył Zbigniew Leszczyński.
Z jakiego powodu dokonano zakupu zbroi? – Jesteśmy przekonani, że polska kultura, polskie wartości narodowe, powinny być znane i promowane nie tylko w Polsce, ale również na świecie – argumentował Członek Zarządu PKN ORLEN.
Dyrektor Muzeum Historii Polski, Robert Kostro wyjaśniał, że placówka, którą zarządza nie ma jeszcze swojej stałej siedziby – jest budowana obecnie na warszawskiej Cytadeli.
– Tę zbroję już za dwa lata będzie można oglądać w naszym muzeum już na stałe – tłumaczył. Podkreślił również, że bardzo rzadko zdarza się taka kompletna zbroja z przełomu XVII i XVIII wieku, a dodatkowo prezentowany egzemplarz najprawdopodobniej służył jako wzór do malowania przez Jerzego albo Wojciecha Kossaków.
Jak zaznaczył dyrektor, w historii Polski niemal nie ma daty, która nie byłaby rocznicą jakiejś bitwy z udziałem husarii. – Ta formacja funkcjonowała dwieście lat, będąc ważnym elementem wojska polskiego – mówił dyrektor Robert Kostro.
Więcej informacji na ten temat przedstawił profesor UAM dr hab. Maciej Franz, który w bardzo ciekawy i przystępny sposób opowiedział o historii zarówno zbroi, jak i husarii polskiej.
Profesor zdementował powszechnie funkcjonujący w świadomości Polaków obraz husarii ze skrzydłami w trakcie walki. Okazuje się bowiem, że skrzydła były rodzajem munduru reprezentacyjnego i pojawiały się tylko podczas oficjalnych parad.
– Mamy tu do czynienia ze zbroją bojową, czyli taką, której husaria naprawdę używała na polu walki – wyjaśniał prof. dr hab. Maciej Franz. – Skrzydła natomiast czy skóry z rysi i żbików pojawiały się, gdy husaria prezentowała się przed władcami – tłumaczył.
Dopiero w XVIII wieku husaria miała skrzydła już na stałe, ponieważ nie była już bronią bojową, lecz reprezentacyjną. – Czasami mówiono, że była bronią pogrzebową, ponieważ odprowadzała magnatom w ostatniej drodze – opowiadał prof. dr hab. Maciej Franz.
Co istotne, husaria nie jest polskim wynalazkiem. Prawdopodobnie przybyła do Polski z południa Europy, być może z Węgier. Na początku jednak była bronią lekką, dopiero później, w Polsce zaczęła się doposażać i zyskiwała opancerzenie.
Dlaczego husaria przeszła do legendy? – Polska była wówczas wielkim krajem, o otwartej przestrzeni, które pozwalały wkraczać w jej granice różnym wojskom przeciwnym – rosyjskim, tureckim czy Tatarom. Konieczna była więc taka formacja, która skutecznie poradzi sobie z rozstrzygnięciem na polu walki – wyjaśniał profesor.
Tempo rozstrzygnięcia walki była istotne, ponieważ wówczas nie płacono właściwie podatków, a ściągalność wynosiła może 30 procent, państwo nie miało więc pieniędzy na wojsko zaciężne. Dlatego wojsko zaciągane było na krótko, a jego zadaniem było jak najszybsze rozgromienie przeciwników, żeby nie pojawiły się długi. – Długi i tak się pojawiały, wojsko np. za udział w potopie szwedzkim ostatnie zapłaty otrzymało po 12 latach – mówił prof. dr hab. Maciej Franz.
Główną bronią husarii nie była jednak zbroja, której egzemplarz możemy obejrzeć podczas wystawy. Ich bronią były długie, około 6-metrowe kopie i jednocześnie był to jedyny element ich uposażenia, które fundowało państwo. Cała reszta była prywatną inwestycją.
Profesor bardzo ciekawie opowiedział też historię hetmana Mikołaja Potockiego, który oszukał Kozaków i udawał, że jego zastęp husarii liczy kilka tysięcy osób, podczas kiedy w rzeczywistości było ich 300.
– Zabytek, który mogą Państwo oglądać i który tu na chwilę zostanie, jest naprawdę rzeczą unikalną. Jesteśmy blisko wspaniałej, pięknej historii wojennej Rzeczypospolitej z czasów, kiedy państwo polsko-litewskie było absolutnie potęgą, a symbolem tej potęgi była husaria – podsumował profesor.
Zadowolenia z prezentowanego w Płocku eksponatu nie ukrywał dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku, Leonard Sobieraj.
– Takie oryginalne zbroje husarskie są ogromną rzadkością i cieszymy się, że możemy tę zbroję u nas gościć – powiedział dyrektor. Jak dodał, niektóre eksponaty płockiego muzeum również trafią do Muzeum Historii Polski. Jednocześnie dyrektor zaprosił do odwiedzania muzeum, w którym są również ciekawe wystawy stałe.
Dodajmy, że wystawa zbiega się z rocznicą oblężenia przez Turków Chocimia (2 września – 9 października 1621 r.). Jak podają źródła, po stronie polskiej walczyło m.in. ponad 8 tys. husarzy. Oblężenie twierdzy chocimskiej było ostatnim etapem wojny polsko-tureckiej w latach 1620-1621, nazywanej też – za poetą Wacławem Potockim – wojną chocimską.
Zbroję husarską można podziwiać do 15 października br. w godzinach otwarcia Muzeum Mazowieckiego (wstęp wolny).