Po naszym artykule na temat problemów z segregowaniem śmieci na płockich osiedlach, czytelnicy przekazali mnóstwo uwag i zdjęć. Najczęściej powtarzającą się uwagą jest zbyt mała ilość pojemników, zbyt rzadkie odbieranie śmieci oraz pojemniki niedostosowane do dużych osiedli.
12 lutego opublikowaliśmy artykuł o problemach, jakie napotykają płockie spółdzielnie mieszkaniowe w związku z obowiązkowych segregowaniem śmieci. Komentarze do niego były tak liczne, że postanowiliśmy stworzyć na ich bazie materiał, który pokazuje co dzieje się na poszczególnych osiedlach Płocka i jak w oczach mieszkańców wygląda realizacja uchwały Rady Miasta Płocka.
Problem z segregowaniem na płockich osiedlach. „Wiatr roznosi śmieci po okolicy”
Za mało pojemników
Mieszkańcy zauważają przede wszystkim brak lub zbyt małą ilość pojemników na odpady.
– To jest po prostu dramat. Nie ma w ogóle pojemników na odpady mieszane, a przy tych bio, przechodząc jedyne co ciśnie się na usta to „zamawiam na syfa” i w nogi… – pisze pani Zuzanna.
– Otóż to. Uchwalono ustawę, podpisano uchwały, bo papier wszystko przyjmie. Nikt jednak tego nie przeliczył i jest zwyczajnie za mało kontenerów – zauważa pani Marta.
– Dokładnie tak, a te co są szybko się zapełniają i efekt jest taki jak widać, niestety – dodaje pani Anna.
Pani Sylwia podkreśla, że bardzo duży problem jest na Międzytorzu. – Śmietniki są przepełnione i nie ma gdzie śmieci wyrzucać. Dodatkowo w wieżowcach pozamykano zsypy, ale na dole altana jest otwarta i dostępna dla każdego człowieka, więc każdy może przyjechać, śmieci wyrzucić, a mieszkańcy będą kary płacić… Dodatkowo nie ma pojemników na BIO… To jest żenada, co to za różnica czy ja wyrzucę śmieci z góry do zsypu, czy zejdę na dwór i wrzucę do tego samego śmietnika? Jeśli ktoś jest sam z dzieckiem albo osoba starsza, która ledwo chodzi to ma problem… – stwierdza płocczanka.
Pani Agnieszka zwraca uwagę, że są osoby, które bioodpady wyrzucają w worku foliowym. – Pojemniki na odpady organiczne są w altanach, jakim problemem jest wysypać zawartość worka do pojemnika, a worek wywalić do pojemnika na odpady zmieszane? Swoją drogą, pojemnik 240 litrów na całe osiedle to śmiech jakiś – podkreśla.
– Wszystko jest dobrze, jeżeli pojemniki na odpady organiczne faktycznie stoją w altanach. Niestety, nie wszędzie zostały ustawione – zauważa pan Kamil.
Kolejna mieszkanka bloku, należącego do Płockiej Spółdzielni Mieszkaniowej zauważa, że poza wiatą śmietnikową stoją pojemniki na papier, szkło i plastik (co prawda nieergonomiczne, z małym otworem), ale pojemników na bioodpady brak.
– Ustawa weszła i wszyscy, którzy powinni to „zorganizować” mają to w głębokim poważaniu – pisze zdenerwowany pan Piotr. – Za śmieci płacę WIĘCEJ, do tego mam je segregować, a nie dostałem nawet worków na śmieci czy pojemników. Nie mówiąc już o przystosowaniu bloku do wyrzucania segregowanych śmieci. Mieszkam w wieżowcu, proszę mi powiedzieć jak mam segregować śmieci w mieszkaniu? Nie mam miejsca na wasze 5 koszy do segregowania, których i tak nie dostałem. Nie mówiąc już o pojemnikach, których nie ma. Spółdzielnia odpowiedziała „Proszę sobie iść tam, za drugi blok i wyrzucać”… Śmiech na sali, boki zrywać – irytuje się płocczanin.
– Współczuję ludziom, którzy mieszkają w wieżowcu i winda się zepsuje. Ciekawe ile razy dziennie wyjdą wyrzucić śmieci w kilku workach. To masakra jakaś – zauważa pani Hanna.
Pan Piotr dodaje natomiast, że nikt nie pomyślał o mieszkańcach. Sam mieszka w 8-piętrowym bloku.
– Tu brak pojemników. MZGM w ogóle nie interesuje się, gdzie te śmieci sortowane mamy wyrzucać. Na razie wrzucamy do pojemników należących do bloków przy ul. Bartniczej 4 i 7, a co potem? To może do śmietników cmentarnych? – proponuje z ironią.
Mieszkanka bloku przy ul. Kossobudzkiego także zauważa brak pojemników na bioodpady i śmieci zmieszane.
– Przy niektórych altankach są na bio ale tak małe że do południa już się z nich usypuje. Mamy za to zsyp, który nadal funkcjonuje i leci do niego wszystko. Odpowiedzialność ma być zbiorowa, więc za czyjeś lenistwo mamy płacić wszyscy? – pyta retorycznie.
Mieszkaniec bloku przy ul. Jasnej 14 również podkreśla brak altany śmietnikowej (jest nowy fundament, ale podobno do skucia i do wylania nowy). – Syf, kiła. Brak kontenerów do segregacji (są tylko te z małą „DZIURKĄ”, jak tam wcisnąć worek 60 litrów!). Brak kontenera BIO! W poniedziałek przed blokiem teren wyglądał tak, że tylko nas…ć i przyklepać! – denerwuje się płocczanin.
Pojemniki niedostosowane do potrzeb
Dużym problemem dla mieszkańców są także pojemniki ze zbyt małymi otworami.
– Jak dla mnie, to jest duży problem. Pojemniki na śmieci segregowane powinny zostać wymienione. Nikt nie ma czasu, ani ochoty stać i wrzucać pojedynczo np.butelek czy innych opakowań! Co za pacan „zaprojektował” te pojemniki? Powinny być większe otwory albo otwierane klapy, na pewno ułatwiłoby to życie ludziom – podkreśla pani Marta.
– Na moim osiedlu są klapy, ale tak brudne, ze jak je otwieram, to ręce śmierdzą – pisze pani Basia. – Powiem szczerze, że wolałabym umyć ręce, niż stać 20 minut przy pojemniku – odpowiada pani Marta.
Pani Agnieszka przyznaje, że i ją denerwują wąskie otwory w pojemnikach. – Ale z drugiej strony, mieszkałam na osiedlu gdzie ludzie otwierali klapy i wrzucali wszystko jak leci. Nie wiem czy to dlatego, że wtedy jeszcze nie było obowiązku segregacji, czy po prostu ze zwykłego lenistwa, ale teraz też mogłoby się to tak skończyć – zauważa.
– Bo te pojemniki się nie nadają na duże plastiki. Kto wymyślił takie badziewie, kartonu też się nie włoży – denerwuje się pani Elżbieta.
Brak zabezpieczenia pojemników
Płocczanie zwracają też uwagę na otwarte altany śmietnikowe, do których każdy ma dostęp. To z kolei może powodować podrzucanie śmieci, a w efekcie naliczanie opłat karnych dla mieszkańców.
– Chyba każde osiedle się z tym boryka, a spółdzielnie umywają ręce, wysyłając tylko ogólne pisma. Do pojemników daleko i każdy przypadkowy, przechodzący obok człowiek może wyrzucić co chce, do jakiego chce pojemnika, gdyż są bez nadzoru i ogólnodostępne. Każdy będzie płacić karę mimo tego, że śmieci są „segregowane” – pisze pan Mateusz.
Mieszkaniec bloku przy ulicy Jesiennej 11, należącym do Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej zwraca uwagę, że nikt nie naprawia oświetlenia kolo śmietnika i przy bloku, a śmieci są cały czas podrzucane. – Nawet teraz przed blokiem leżą opony. Spółdzielnia na prośby o naprawę oświetlenia nie reaguje – stwierdza.
– Jeszcze gorsza jest sytuacja, w której mieszkańcy okolicznych gmin przywożą swoje śmieci i stawiają je przy altanach osiedlowych lub bezczelnie wrzucają do pojemników segregowanych, a mieszkańcy solidarnie dostają karę za niesegregowanie – zauważa pan Mariusz.
– Za wszystko potrafią karać i brać pieniądze, ale nikt nie potrafi zadbać o to, żeby śmietniki były pod kluczem… – pisze pan Tomasz. – Spółdzielnia powinna tego dopilnować, żeby śmietniki były pod kluczem i stała ich odpowiednia ilość, adekwatna do ilości mieszkańców – dodaje zdecydowanie.
Zbyt rzadki odbiór śmieci
Według mieszkańców, śmieci segregowane odbierane są zbyt rzadko. O ile ze zmieszanymi nie ma takiego problemu, o tyle pojemniki na poszczególne frakcje są po prostu przepełnione.
– Jak śmieci segregowane są odbierane jeden dzień w tygodniu, a pojemniki do segregacji są po jednym na co najmniej trzy bloki, z czego każdy blok ma trzy klatki schodowe, to i syf jest – stwierdza pani Anna.
– A przy placu zabaw ile szkieł się plącze po ostatniej wywózce śmieci… dosłownie cały trawnik… – dodaje pani Sylwia.
Pani Oliwia również potwierdza, że śmieci są za rzadko wywożone, ale zauważa też inny problem. – Ludzie powinni się nauczyć, że plastik się zgniata, a nie wrzuca w całości, bo to też zajmuje miejsce – przekonuje.
Nam się grozi karami, a za co mamy płacić?
Płocczanie jednym głosem podkreślają, że choć mieszkańcom grozi się karami, to nie zadbano o to, by mogli segregować zgodnie z przyjętą uchwałą.
– Póki co, mamy połowę lutego, a z urzędu miasta nie ma żadnej informacji w formie umowy. Człowiek sam poszedł żeby zapytać, to każą czekać na pismo… które kiedyś tam będzie. Cudowne zdanie, tylko słyszę: „goniec przyniesie, goniec przyniesie”… Jestem ciekaw, czy będę mógł też tak powiedzieć, gdy nadejdzie czas opłacenia rachunku. Czy wtedy będę mógł powiedzieć: „Nie mogę zapłacić od razu, tylko za dwa miesiące, bo nie mam środków do tego i czekam na wypłatę”? A wtedy urzędnicy bez naliczania kar odsetkowych serdecznie powiedzą: „Oczywiście poczekamy”? Ale lepszy numer, gdy zapytałem jak mam segregować, skoro nikt nie zostawił worków. „Muszą być posegregowane”. Normalnie ciekawie żyć w naszym kraju – podsumowuje pan Łukasz.
Pani Małgorzata stwierdza, iż powinniśmy płacić tak, jak było do tej pory, czyli po 11 zł na osobę, gdyż w wielu miejscach nadal nie ma odpowiednich pojemników do segregacji, a śmieci odbierane są zbyt rzadko. – Więc póki nie zrobią porządku sami, to my nie powinniśmy dokładać do tego pieniędzy, aby mogli się bardziej wzbogacić – przekonuje.
– Na moim osiedlu do dziś nie dotarły ani ulotki o segregacji, ani zawiadomienie o podniesieniu opłat za odbiór odpadów, ani nie otrzymałem worków do segregacji po „nowemu”. Na infolinii Urzędu Miasta nie widzą problemu i mówią, żeby segregować na razie „po staremu”, a nowe, wyższe opłaty będą obowiązywać od marca. Tak Miasto przygotowało się i realizuje swój obowiązek wobec mieszkańców – stwierdza pan Tomasz.
W całej dyskusji tylko jeden mieszkaniec stwierdził, że przy jego bloku nigdy nie zdarzyło się, aby pojemniki były przepełnione. – Dodam, że na moją ulicę bardzo często przyjeżdżają śmieciarki, dziś były chyba ze trzy. Prawie na każdej ulicy Wielkiej Płyty – Kossobudzkiego, Gawareckiego, Zgliczyńskiego, Siennickiego… są śmietniki z klapą, wiec nie trzeba się trudzić, tylko można od razu wyrzuć cały worek – zaznacza.
– Zapraszam na ul. Na Skarpie 16. Tam lezą lodówki, opony, gruz, choinki, meble – wszystko. Takiego burdelu nie ma nigdzie – pisze pani Marta.
– Na razie to jest jeden wielki bałagan ze śmieciami i tą nieszczęsną segregacją. Wymaga się od mieszkańców, ale spółdzielnie i wspólnoty tematu nie ogarnęły – podsumowuje pani Małgosia.
Co nas czeka?
Pan Jacek proponuje, aby zatrudnić pracowników do segregowania na miejscu. – Śmieciarki tak często by nie musiały przyjeżdżać oddzielnie, a to po szkło, po papier. A może są takie nowoczesne urządzenia, które to posegregują bez problemu? Tylko trzeba byłoby zainwestować, a tak nowa opłata od szaraczków – pisze zrezygnowany.
Pani Konstancja przekonuje, że tak naprawdę wystarczyłyby dwa pojemniki – jeden na śmieci mieszane i drugi na czyste: papier, plastik, szkło do segregacji dla firmy.
– To, co widzimy ma zdjęciach powyżej to jest początek, ten cały cyrk przyniesie efekt odwrotny do EKO. Utoniemy w tych śmieciach. Szkoda mi tych lasów, do których ludzie zaczną wywozić śmieci na własna rękę… – prorokuje jeden z komentujących.
– Tak wychodzi mądrość naszych włodarzy – płacić mamy bez gadania, ale absolutnie nie jest przygotowane miasto do segregacji odpadów! Poczekajcie jak się zrobi ciepło! Smród i brud dookoła! A może filharmonia załatwi sprawę? Bajzel będzie, ale w oddali muzyka… – prorokuje pani Anna.
– Teraz szczury zaczną grasować… – podsumowuje pani Ula.
Na dodatek pojemniki bardzo brudne.
Suez powinien je częściej odkażać i myć.
Będą grasować szczury? Nie grasowałyby, gdybyście pozwolili żyć kotom na osiedlach. Ale PSML-W zakratowała i pozamykała wszystkie okienka do piwnic, więc naturalnych i – co ważne – DARMOWYCH sprzymierzeńców człowieka pozbyto się w obrzydliwy sposób. I co, panie prezesie, będziecie teraz na targowisku koty kupować i wypuszczać na osiedla, żeby szczurów nie było? Bo wasze akcje z chemicznym odszczurzaniem jakoś nie przynoszą efektów. Swoją drogą, kulturalne i zorganizowane społeczeństwo nie rzuca swoich odpadów byle gdzie, nawet jak nie ma pojemników. Wykorzystuje np. puste kartony.
Koty = plaga pcheł ! NIGDY !
nawet ze śmieciami obecny rząd nie potrafi sobie poradzić. choć pewnie za wymóg segregowania wypłacili sobie, bo „im się należało”
Jaki rząd ? Gang Olsena rzadzi w plocklandzie a nie rząd. W Białymstoku płacą 5 PLN za segregowane i 11 PLN za niesegregowane ! Głosowaleś na PO/ZSL to teraz masz !
A co mamy robić z przeterminowanymi lekami skoro znikają pojemniki w aptekach??
A kibla w domu nie masz?? :)
To jest wogole poroniony pomysł z segregowaniem śmieci w blokach
Kiedyś były budki EKO-MAZU siedziała sobie kobitka i segreowała sobie odpady i było czysto .Teraz budki zamkneli wszystkie bo się nie opłaca , Powinni znowu otworzyć butki zatrudnić panie/panów i będzie znowu czysto.POZDRAWIAM.
kasa wpływa wszystko się zgadza