– Należę już do ludzi z gatunku archeologicznego, żeby nie powiedzieć paleontologicznego – tak dwa lata temu przywitał się profesor Bartoszewski z mieszkańcami Płocka. Dzisiaj zakończył swoją podróż. Zmarł 24 kwietnia wieczorem, w wieku 93 lat.
Władysław Bartoszewski był jednym z niewielu ludzi polskiej sceny politycznej, który wzbudzał głęboki szacunek. Więzień Auschwitz, żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik powstania warszawskiego, po wojnie więzień Urzędu Bezpieczeństwa. Dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych, senatorem IV kadencji, sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska, kawalerem Orderu Orła Białego. Ale jego historii nie da się zawrzeć w dwóch zdaniach.
Mówił zresztą o tym sam profesor, kiedy w październiku 2013 odwiedził nasze miasto i spotkał się z płocczanami w Muzeum Żydów Mazowieckich. Podkreślał wówczas, że w kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt minut nie da się opowiedzieć historii jego życia czy Polski. – Nieraz przyjeżdżały do mnie wycieczki i prosiły, żebym opowiedział w piętnaście minut historię holocaustu w Polsce. Przecież wiadomo, że tak się nie da… – mówił wówczas profesor Bartoszewski.
W piątek, 24 kwietnia, Władysław Bartoszewski zasłabł we własnym mieszkaniu. Został przewieziony do szpitala MSW przy ulicy Wołoskiej w Warszawie. Tam zmarł wieczorem.
To miejsce w murze polskiej inteligencji już na zawsze pozostanie puste…