15 kwietnia do Ośrodka 12 Dębów w Zaździerzu przyjechali uczestnicy VI Ogólnopolskiego Zjazdu Naukowo-Edukacyjnego Stowarzyszenia Zespołu Williamsa. Dlaczego właśnie tam? – Piękne miejsce i świetne warunki zarówno do rehabilitacji, jak i wypoczynku – mówili zdecydowanie rodzice i opiekunowie niezwykłych „dzieci elfów”.
Trzydniowy zjazd odbył się w trakcie dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego. – Do 12 Dębów przyjechało ponad 150 osób, w tym około 50 osób z zespołem Williamsa – mówi Edyta Kruszewska, zarządzająca ośrodkiem. – W trakcie zjazdu odbywają się m.in. zajęcia terapeutyczne, wykłady specjalistów, charytatywne występy zespołu Dzieci Płocka, animacje, pokazy psich sztuczek i sportów, warsztaty teatralne czy zlot motorowy – dodaje.
Czym charakteryzuje się zespół Williamsa? U dzieci występują cechy dysmorficzne twarzy, czyli charakterystyczne „twarze elfa” (właśnie dlatego nawet sami o sobie mówią „dzieci elfy”). Częste są też choroby sercowo-naczyniowe czy opóźnienia umysłowe. Dzieci z zespołem Williamsa są przyjazne, towarzyskie i gadatliwe, łatwo się rozpraszają. Charakterystyczną cechą jest również miłość do muzyki, w różnej formie – chłoną dźwięki. Stąd też w programie tyle warsztatów, koncertów i zajęć muzycznych zarówno podczas samego zjazdu, jak i całego turnusu.
W 12 Dębach spotkaliśmy Marysię z ciocią. – Przyjechałam tu pierwszy raz, ale Marysia z mamą jest tu bodajże po raz czwarty – mówi pani Kasia. – Piszę pracę na temat zespołu Williamsa na przykładzie Marysi, na temat przyswajania mowy, a przyjechałam, żeby zobaczyć Marysię w środowisku dzieci podobnych do niej – wyjaśnia.
Panie przyjechały spod Szczecina. – Marysia była zdiagnozowana w wieku 6 miesięcy, więc dość wcześnie. Objawem był przede wszystkim brak łaknienia oraz szmery w sercu. Natomiast po diagnozie rodzice Marysi otrzymali sygnał, że właściwie nic na razie nie można zrobić, należy czekać aż skończy roczek. Zaczęło się więc szukanie własnymi sposobami terapii – opowiada ciocia dziewczynki.
Marysia oprócz wady serca, ma również problemy z kręgosłupem, chodzi w specjalnym gorsecie. – Ważne było dla nas, że mogłyśmy posłuchać w trakcie wykładu na temat uspołeczniania dzieci z tym zespołem. Dopiero we własnym gronie te dzieci nawiązują prawidłowe relacje – tłumaczy.
– Ciociu, tutaj spadnie! Pa, pa – mała dziewczynka podeszła do nas i równie szybko odeszła. – To jest właśnie najlepszy przykład. Ja nie znam tej dziewczynki, widzę ją pierwszy raz, a mówi do mnie „ciociu”. Dzieci z zespołem Williamsa bardzo szybko i łatwo nawiązują relacje, ale równie szybko je tracą – wyjaśnia pani Kasia.
Ośrodkiem ciocia Marysi jest zachwycona. – Jest tu wszystko co potrzeba, żeby zorganizować takie spotkanie. Piękne miejsce, dużo przestrzeni, świetna opieka i możliwość porozmawiania w gronie osób, które wychowują dzieci z tą samą chorobą. To bardzo ważne – podsumowała.
Zjazd zorganizowało Stowarzyszenie Zespołu Williamsa. – Wybraliśmy ośrodek 12 Dębów, ponieważ jest to idealne miejsce na nasze potrzeby, w którym możemy spotkać się wszyscy, zorganizować zebranie walne członków, przenocować, przeprowadzić warsztaty w profesjonalnych, przystosowanych do tego typu działań. Poza tym piękny teren i środek Polski. Zawsze przy zlocie organizujemy również turnus rehabilitacyjny i to zadecydowało o wybraniu tego miejsca – tłumaczy Przemysław Golis, prezes stowarzyszenia.
Stowarzyszenie Zespołu Williamsa działa od ponad 9 lat. – Zrzeszamy 118 podopiecznych, dotkniętych zespołem Williamsa, szacujemy, że jest to 2/3 osób chorujących w całej Polsce – wyjaśnia prezes. – Naszym priorytetem jest pomoc w szybszej diagnozie dzieci z tym zespołem, co jest niezmiernie istotne w dalszym leczeniu. Niepokój powinny wzbudzić brak łaknienia, napięcie mięśniowe, charakterystyczne rysy twarzy elfa – wyjaśnia pan Przemysław, który również ma syna z zespołem Williamsa, 12-letniego Maksa.
Co istotne, młode pokolenie dzieci z tą chorobą ma w większości upośledzenia lekkie. – Związane jest to właśnie z wczesną diagnozą, dzięki czemu możemy wcześniej pobudzać rozwój dzieci – zapewnia Przemysław Golis. Dzieci z zespołem Williamsa mają bowiem problem na przykład z zawiązaniem butów czy z funkcjonowaniem w gronie rówieśniczym. Jak zdradza pan Przemysław, roczna terapia dziecka to koszt około 10-15 tysięcy złotych.
Stowarzyszenie w trakcie zlotu zapewniło dla wszystkich wiele atrakcji. Ogromną radość wzbudziła np. jazda z motocyklistami.
– Dzieci będą miały jeszcze animacje z malowaniem twarzy, z chustą, będzie pokaz rowerków dla dzieci niepełnosprawnych, będzie też zamek dmuchany, wata cukrowa i popcorn, zaplanowano też ognisko i grill integracyjny dla rodziców – wyjaśnia Małgorzata Szczucińska, wiceprezes stowarzyszenia.
– To jedyna okazja w roku, kiedy możemy się spotkać, wesprzeć, pogadać i pomóc sobie wzajemnie. Jest to nam bardzo potrzebne – podsumowuje Małgorzata Szczucińska.
– Dzieci z zespołem Williamsa są to bardzo ufne i wrażliwe istoty, które każdemu pozwolą się zaprowadzić do samego piekła, ale ja życzę wszystkim, aby pozwolili się wziąć za rękę dzieciom elfom, a one poprowadzą Was do samego nieba, swojego nieba, pełnego muzyki, kolorów i światła – poetycko opisała pracę z dziećmi Edyta Kruszewska.