Ostatni wtorek miesiąca to termin, w którym odbywają się płockie sesje rady miasta. Tak też było i 27 października, kiedy to w trakcie XII sesji omawiano m.in. poszerzenie ulicy Wyszogrodzkiej w kierunku Warszawy czy współpracy z uczelniami wyższymi.
Obrady rozpoczęły niestandardowo. Przewodniczący Rady Miasta pogratulował bowiem w imieniu wszystkich radnych wybranym parlamentarzystom. – Gratuluję wyboru i deklaruję chęć głębokiej współpracy. Dla dobra kraju i naszego samorządu – mówił Artur Jaroszewski.
Następnie przewodniczący pogratulował radnemu Jackowi Jasionowi, który niedawno został Mistrzem Europy w kickboxingu. – To musiała być ciężka przeprawa, widać po tobie jak zmalałeś Jacku – żartował przewodniczący. – Panie prezydencie, melduję wykonania zadania – mówił Jacek Jasion.
Wyjazd z Płocka nie będzie łatwiejszy
Po części wstępnej, radni przystąpili do zatwierdzenia sprawozdania ze zrównoważonego rozwoju miasta. Część radnych z klubu PiS miała zastrzeżenia do budowy drugiego pasa jezdni ul. Wyszogrodzkiej w kierunku Słupna.
– Co państwo zrobiliście w kierunku realizacji ten inwestycji? Budowa drugiej nitki byłaby korzystna dla płocczan, ale też i mieszkańców Słupna, których większość pracuje w naszym mieście – pytała radna Wioletta Kulpa.
– Projekt jest cały czas przygotowywany, jego realizacja zależy od środków budżetowych – odpowiadał prezydent Nowakowski. – Szukamy też środków zewnętrznych, np. w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Z wójtem rozmawialiśmy już wcześniej. Tereny nie są w pełni własnością miasta, a gminy Słupno, moglibyśmy je przejąć pod inwestycję. To skomplikowana operacja. Dla mnie priorytetem jest dbanie o komfort i bezpieczeństwo poruszania po mieście. Doceniam troskę o mieszkańców Słupna i Gulczewa, ale najpierw płocczanie – wyjaśniał.
– Nie rozumiem dlaczego stara się pan wypaczyć każdą wypowiedź opozycji – oburzyła się Wioletta Kulpa. – Stara się pan stworzyć wrażenie, że zabiegamy o mieszkańców Słupna. Chodzi o mieszkańców Płocka, zwracamy tylko uwagę, że Słupno też by skorzystało na tej inwestycji. Tu nie chodzi o to, żeby zrobić dobrze dwóm osiedlom. Wielu mieszkańców Płocka wyjeżdża tą drogą. Powiem panu dlaczego – za pracą, bo w Płocku jej nie ma. Chodzi również o ewentualną ewakuację miasta. Gdyby coś stało się z Orlenem, nie ma dobrej drogi do ewakuacji. Mówi pan często, że powinniśmy być atrakcyjni dla inwestorów. Ale co myśli inwestor o Płocku? Że nie ma dobrego dojazdu do Warszawy! Mam wrażenie, że pan nie do końca czuje ten temat – odbiła piłeczkę radna Kulpa.
– Rozmawiamy o priorytetach. Dla mnie priorytetem było udrożnienie ruchu w centrum, co docenili płocczanie. Rozpoczęliśmy też budowę wewnętrznej obwodnicy Płocka, co stworzy całkiem nowy układ komunikacyjny w mieście. Pojazdy ciężkie zostaną całkowicie wyprowadzone z centrum, a tereny staną się atrakcyjne dla inwestorów. Tam są lokowane środki z budżetu. Mamy szansę na ogromne dofinansowanie zewnętrzne, nawet do 80%. Budowa drugiej nitki jest ważną inwestycją, ale z punktu widzenia układu komunikacyjnego nie jest kluczowa. Pamiętajmy, że łączny koszt inwestycji to około 30 milionów złotych. Jeśli znajdziemy środki w budżecie, jestem przekonany, że przystąpimy do realizacji – zapewnił prezydent Nowakowski.
Przedłużającą się wymianę zdań pomiędzy prezydentem a opozycją próbowała powstrzymać radna Olejnik. – Skończmy tę dyskusję, bo ważnych inwestycji możemy wskazać dziesięć. Przemnóżmy je przez 30 milionów, nie mamy takich środków. Jeśli pani radna je znajdzie, przystąpimy do realizacji. Nie przedłużajmy tej dyskusji – apelowała.
– Pani radna, ręce opadają. Nikt pani tu siłą nie trzyma. Jeśli pani się gdzieś śpieszy, to proszę bardzo – zripostowała przewodnicza klubu PiS. Do dyskusji włączył się też przewodniczący Rady. – Mam wrażenie, że mówimy różnymi hasłami, ale mówimy to samo. Nie słyszałem, żeby ktoś kwestionował zasadność tej inwestycji. Problemem są pieniądze – zapewniał Artur Jaroszewski. – Dokładnie tak. Poza tym mam wrażenie, że jednak więcej mieszkańców Słupna pracuje w Płocku, niż płocczan wyjeżdża. Rano korki tworzą się w stronę miasta, w po południu odwrotnie – stwierdził włodarz miasta.
– Rozmawiamy o priorytetach. Najpierw powinniśmy realizować drugą nitkę czy filharmonię? A może Aquapark? Mam wrażenie, że w słowach prezydenta przewija się stwierdzenie, że budujemy tę drogę bardziej dla Słupna niż dla Płocka. Chciałabym usłyszeć, jaki priorytet ma budowa tej drogi. Ile środków w nowym budżecie będzie na to przeznaczonych? – nie dawała za wygraną radna Kulpa.
– Priorytetem jest realizacja II i III etapu obwodnicy. Priorytetem będzie inwestycja, na którą pozyskamy środki zewnętrzne. Jeśli nie będzie środków zewnętrznych, to w 2016 ta inwestycja raczej nie będzie realizowana – zakończył prezydent.
Sprawozdanie z realizacji Strategii Zrównoważonego Rozwoju Miasta została przyjęte przez 13 radnych, 9 wstrzymało się od głosu.
Zadowoleni ze współpracy
Miasto wspiera finansowo uczelnie wyższe funkcjonujące w mieście. Ze współpracy z miastem zadowolone są wszystkie placówki.
– Dziękuję za wspieranie nas w różnych działaniach – mówił prof. dr hab. Janusz Zieliński, prorektor ds. Filii w Płocku. – Koszty kształcenia na uczelni technicznej, jaką jest Politechnika Warszawska, są 4-5 razy wyższe, niż na innych uczelniach. Co 5-6 lat musimy wymieniać bazę badawczą, komputery. Staramy się zapełnić lukę między kreatywnością a innowacyjnością. Chcemy, by młodzież kończąca naszą szkołę, spełniała wymagania pracodawców. Wsparcie miasta pozwala nam na rozwój, m.in. budową laboratorium energii odnawialnej. Chciałbym prosić o utrzymanie tego trendu – apelował prorektor.
Podobnego zdania był doc. dr Daniel Korzan, prorektor ds. studenckich i ogólnych na Włodkowicu. – Niewiele mogę dodać po wypowiedzi poprzednika. Zależność między miastem a uczelniami to nie tylko badania i edukacja, ale i studenci. W swoich organizacjach aktywnie podejmują różnorodne działania. Jako uczelnie jesteśmy w mieście i dla miasta. Dziękujemy za współpracę – mówił.
Nie wszyscy widzieli jednak to w tak jaskrawych barwach.
– Środki przeznaczane na szkolnictwo wyższe od kilku lat spadają. Czy w przyszłym roku znowu będą zmniejszone, czy wrócą do poziomu sprzed 2-3 lat? – dopytywał Marek Krysztofiak.
– Dziękuję za dobre słowa. Staramy się wspierać inicjatywy młodych ludzi. Środki przeznaczone na szkoły wyższe są wypadkową potrzeb szkół i możliwości budżetowe. Płock jest miastem, które aktywnie wspiera uczelnie wyższe. Inne miasta nie robią tego w ogóle lub w dużo mniejszym stopniu. Płock na wsparcie swoich uczelni przeznacza ponad pół miliona złotych rocznie – wyjaśnił prezydent Nowakowski.
Następnie radni przeszli do głosowania nad wyborem ławników. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że liczenie głosów trwało ponad 2 godziny. Wybory przedłużały się, ponieważ potrzebne były… trzy dogrywki.
Co z cyrkiem i inwestycjami?
Radni PiS dopytywali także o wykreślenie niektórych inwestycji. Chodziło m.in. o rezygnację z budowy łącznika między Jachowicza a 1 Maja, zmniejszenie o 30% środków na przebudowę ul. Kolejowej, wycofania 3,5 mln złotych na przebudowę ul. 3 Maja, rozbudowy ul. Polnej, zmianę sposobu ogrzewania w kamienicach na Grodzkiej i Jerozolimskiej czy rozbudowę sieci wodociągowej w Ciechomicach. – Dlaczego wycofane są te środki? Czy to oznacza, że rezygnujemy z tych inwestycji? – dopytywał radny Aleksandrowicz. – Z tych zadań nie rezygnujemy, będą one realizowane w latach następnych jeśli pozwolą środki. Mogą one się znaleźć w planie już na 2016 rok – zapewniał prezydent.
Radni dopuścili do głosu również Monikę Kuźniewską, która przedstawiła prezentację dotyczącą traktowaniu zwierząt w cyrku. – Reprezentuję koalicję Cyrk Bez Zwierząt, która jest zrzeszeniem 25 organizacji pozarządowych. Naszym celem jest wprowadzenie zakazu udziału zwierząt w przedstawieniach cyrkowych. Cyrkowcy podkreślają, że kochają zwierzęta i zapewniają, że krzywda im się nie dzieje. My jeździmy za cyrkami i wszystko dokumentujemy – zaczęła.
Następnie opisywała warunki, w jakich transportowane są zwierzęta: konie nie mogą podnieść w klatce głowy, a lwy nigdy tak naprawdę w ogóle nie opuszczają klatki. Zwracała też uwagę, że zwierzęta cyrkowe spędzają w zamknięciu nawet 90% czasu.
– Życie zwierzęcia w cyrku to przeważnie podróż. Są one transportowane w ciasnych klatkach. Nie chcę nawet wspominać transportu żyraf, który jest po prostu straszny. Nie potrafią one zginać szyi. Polskie cyrki, a jest ich 17, odwiedzają średnio około 200 miejscowości. Jesteśmy w niechlubnej czołówce Europy – komentowała.
W swojej prezentacji zaprezentowała również kilkanaście zdjęć, ilustrujących narzędzia używane do tresury oraz rany odniesione przez zwierzęta. – W tej rozdzielczości może ich nie widać, ale dysponujemy tysiącami zdjęć i godzinami nagrań. Czy jest jeszcze miejsce dla takiej rozrywki? – pytała. Aktywistka zwracała uwagę, że zwierzęta cyrkowe dostarczają znikomej wartości edukacyjnej, a mogą wręcz negatywnie wpłynąć na psychikę dziecka. Ponadto podkreślała, że cyrki nie są w stanie zaspokoić potrzeb zwierząt w odpowiednim stopniu.
– Na świecie już 31 krajów wprowadziło zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, m.in Belgia, Holandia czy nawet Meksyk. Lokalnie już tysiące miast i jednostek terytorialnych zakazało tego procederu. Temat zwierząt w cyrku spotyka się z coraz większym zainteresowaniem i sprzeciwem społeczeństwa. W Polsce zakaz wynajmu terenów miejskich cyrkom ze zwierzętami wprowadziły już np. Łódź i Słupsk, dyskutuje się o tym także w Krakowie i Wrocławiu. Jakiego wyboru dokonacie jako włodarze miasta? Czy chcecie, aby Płock wspierał taką rozrywkę? A może chcemy, by taka rozrywka przeszła już do historii? Mam nadzieję, że będziecie się pozytywnie odnosić do ustawy obywatelskiej, pod którą już zbieramy podpisy. Chciałabym, żebyście państwo stanęli po nowoczesnej stronie historii. Zwierzęta na wolnością są piękne, dostojne. Mamy XXI wiek, czy taka forma rozrywki jest jeszcze akceptowalna? – zakończyła.
Sprawną i dobrze przygotowaną prezentację docenił przewodniczący Rady Miasta i jednocześnie ostudził nastroje – Nie jestem pewny, czy ze względów biurokratycznych możliwe będzie głosowanie tej uchwały na przyszłej Radzie Miasta – mówił.
Słaby program mieszkaniowy
Radni zajęli się także polityką mieszkaniową Płocka. Swoje uwagi do projektu przedstawił radny Michał Twardy.
– Ten program mieszkaniowy jest słaby. Prosiliśmy prezydenta, aby dokument został przedstawiony radnym co najmniej miesiąc przed planowym głosowaniem. Chcieliśmy się z nim dokładnie zapoznać, a dostaliśmy go tydzień przed sesją. Uważam, że to nie jest wieloletni program. Materiał pokazuje nam potrzeby mieszkaniowe i środki jakimi dysponujemy, ale nie ma informacji co miasto tak naprawdę chce zrobić – mówił radny.
Wskazywał, że w programie brak jakiejkolwiek prognozy, kiedy dane problemy można rozwiązać. – Pojawia się tam kwota 7 mln złotych, ale dlaczego nie ma wtrącenia, że w budżecie będą rezerwowane środki na jego realizację, choćby 2-3 mln rocznie? Nie ma nawet wskazanej lokalizacji, gdzie budynki socjalne można umieścić. Ten program powinien być zmodernizowany – podkreślał.
Odniósł się także do kwestii ściągania czynszu z lokatorów. – Przed wakacjami opracowaliśmy dwunastopunktowy plan zmuszenia lokatorów do płacenia, ale ich tu w ogóle nie ma. Jak mamy wprowadzić ściągalność należności? Gdybym miał przedstawić taki program marszałkowi Struzikowi, to bym się wstydził – mówił radny.
Tajne przedszkole
Radna Wioletta Kulpa wystąpiła także w imieniu Rady Osiedla Borowiczki, którzy poprosili Urząd Miasta o wydłużenie terminu składania uwag do miejscowego zagospodarowania przestrzennego. Termin składania uwag przypadał w newralgicznym okresie wakacyjnym, więc mieszkańcy poprosili o przedłużenie go o kilka dni. Na skierowane w tej sprawie pismo dostali jednak negatywną odpowiedź. – Tak dużo mówicie państwo o współpracy, a tymczasem Urząd Miasta zamyka się na mieszkańców. Dlaczego? – pytała przewodnicza klubu radnych PiS. – Nie potrafię się do tego odnieść, nie wiem dlaczego tak się zadziało – odpowiedział wiceprezydent Roman Siemiątkowski.
Na koniec radnych podzieliła kwestia… oficjalnego otwarcia przedszkola w Imielnicy. Placówka już służy
dzieciom, jednak w dalszym ciągu inwestycja czeka na oficjalne otwarcie. Część radnych oburzyła się, że nie zostali poinformowani o dacie otwarcia przedszkola. Złość spotęgował fakt, że nikt na sali nie potrafił podać terminu oficjalnego oddania przedszkola. – To nie jest prywatny folwark prezydenta. Prezydent realizuje inwestycje z pieniędzy mieszkańców. Dlaczego terminy otwarcia inwestycji są ukrywane? – pytała Wioletta Kulpa.
Wiceprezydent Siemiątkowski odpowiedział, że imprezę organizuje dyrektor przedszkola. – Z pewnością poinformujemy wszystkich państwa o terminie otwarcia.
Chwilę później przewodniczący rady Artur Jaroszewski zakończył obrady.