Wisła Płock zremisowała na własnym boisku z broniącą się przed spadkiem drużyną GKS Tychy 1:1 (0:0). Punkt uratowała wiślakom w doliczonym czasie gry bramka, zdobyta przez Pawła Kaczmarka.
Broniący się przed spadkiem goście przyjechali do Płocka z nadzieją na zdobycz punktową, która przy korzystnych wynikach na innych stadionach pozwoliłaby im wydostać się ze strefy spadkowej. Wisła przed spotkaniem była w o wiele bardziej korzystnej sytuacji. Płocczanom praktycznie nie grozi spadek, awans też nie wydaje się realny, więc gospodarze mogli przystąpić do meczu bez obciążenia.
Spotkanie zaczęło się dość leniwie. Obie drużyny nie pokazywały zbyt wiele. W poczynaniach piłkarzy było sporo niedokładności, a gra w pierwszych minutach była szarpana i niezbyt ciekawa dla kibiców. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. W dziewiątej minucie na rajd prawą stroną boiska zdecydował się Marcin Krzywicki i strzałem z ostrego kąta usiłował zaskoczyć broniącego barw gości Piotra Misztala. Bramkarz tyszan jednak nie dał się zaskoczyć, popisując się świetną interwencją. Z biegiem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga Wisły. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, potrafili wymieniać sporo podań, ale wszystko to w bezpiecznej odległości od bramki GKS. Goście ograniczali się do nielicznych kontrataków, ale także nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia dla płocczan. Dopiero w samej końcówce pierwszej połowy jedna z nielicznych kontr tyszan mogła skończyć się niespodziewaną bramką. Na strzał zdecydował się Pavol Rusovsky i bramkarz Wisły tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Na szczęście dla gospodarzy, futbolówka wylądowała po tym strzale na spojeniu słupka z poprzeczką i skończyło się na strachu. Niedługo później sędzia odgwizdał koniec pierwszej części spotkania. Części, w której optyczną przewagę miała Wisła, ale niewiele z tego wynikło.
Druga połowa zaczęła się o wiele ciekawiej. Już w 51. minucie zadrżały serca kibiców gospodarzy. W polu karnym znalazł się Grzybek, odegrał do niepilnowanego Popovica, a ten popisał się ładnym strzałem. Trafił jednak w poprzeczkę, zaś dobitka Wodeckiego trafiła w obrońcę gospodarzy. Chwilę później znowu z dobrej strony pokazał się Popovic, na szczęście dobrą interwencją popisał się bramkarz Wisły. Gospodarze odpowiedzieli kilka minut później. Na strzał z dystansu zdecydował się Wlazło, ale kunsztem popisał się bramkarz gości. Nie minęła minuta, a tyszanie kolejny raz znaleźli się w sporych opałach. Bardzo dobre dośrodkowanie Kasprzyckiego trafiło na głowę Wlazły, jednak piłka po uderzeniu trafiła w poprzeczkę, a przy dobitce Radica po raz kolejny swoimi umiejętnościami popisał się Misztal. W 70. minucie doszło do groźnego starcia w polu karnym gospodarzy. Kiełpin został bezpardonowo zaatakowany przez szarżującego Docekala i obydwaj zawodnicy padli na murawę. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości – odgwizdał faul na bramkarzu płocczan, a Docekala ukarał czerwoną kartką i usunął z boiska.
Kiedy wydawało się, że grająca z przewagą jednego zawodnika Wisła jeszcze energiczniej zaatakuje i bramka będzie tylko kwestią czasu, z bardzo dobrej strony pokazali się goście. Po jednej z ich akcji, we własnym polu karnym nieprzepisowo interweniował Góralski i arbiter bez wahania podyktował „jedenastkę”, którą w 81. minucie pewnie na bramkę zamienił Popovic i wyprowadził GKS Tychy na prowadzenie. Strata bramki podziałała na płocczan mobilizująco. Wiślacy jeszcze odważniej zaatakowali i piłka coraz częściej gościła w pobliżu bramki rywali. Bardzo blisko wyrównania był w 89. minucie Burkhardt, kiedy to piłka po, wydawałoby się, niegroźnym strzale trafiła w słupek bramki tyszan. Czym bliżej końca, tym gospodarzom bardziej się spieszyło, ale cała seria dośrodkowań nie przynosiła efektów. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry na rzut rożny w polu karnym GKSu pojawił się nawet Seweryn Kiełpin i to właśnie on doszedł do dośrodkowania. Niestety dla gospodarzy, piłka po jego strzale głową przeleciała obok bramki. I kiedy już wydawało się, że mecz zakończy się porażką Wisły, z zamieszania w polu karnym rywali skorzystał Paweł Kaczmarek, który mierzonym strzałem pokonał świetnie spisującego się do tej pory golkipera gości. Sędzia już tylko ukarał strzelca bramki żółtą kartką za zdjęcie koszulki i odgwizdał koniec spotkania, które w drugiej połowie przyniosło sporo emocji.
Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk (84′ Grudzień), Sielewski, Radić, Hiszpański – Janus, Góralski, Wlazło, Burkhardt, Kacprzycki (77′ Kaczmarek) – Krzywicki.
GKS Tychy: Misztal – Grzybek, Żunić, Masternak, Chomiuk – Ruskovsky (62′ Docekal), Zganiacz, Bukowiec (90+2′ Kopczyk), Popović, Szczęsny – Smółka (46′ Wodecki).
Żółte kartki: Kaczmarek (Wisła),Masternak, Grzybek, Wodecki (GKS).
Czerwona kartka: Docekal (GKS)
Sędzia: Łukasz Bednarek.
Rafael Dominik