Orlen Wisła Płock pokonała na własnym parkiecie obrońcę tytułu Ligi Mistrzów SG Flensburg Hendewitt, plasując się tym samym na trzecim miejscu w grupie.
Nafciarze do ostatniego spotkania grupowego Ligi Mistrzów przystąpili w nieco osłabionym składzie. Do grona kontuzjowanych dołączył niezawodny w ostatnim czasie Valentin Ghionea. Były pewne obawy, czy Michał Daszek poradzi sobie sam przez pełne 60 min. Na szczęście brązowy medalista Mistrzostw Świata sprostał zadaniu i trzyma znakomitą formę.
W pełni skoncentrowana Wisła od początku meczu dała swoim przeciwnikom do zrozumienia, że liczy się dla nich tylko zwycięstwo. Konsekwentna gra w ataku oraz szczelna obrona pozwoliły Wiślakom w 14. minucie prowadzić 8:5. Z pewnością najwięcej krwi napsuł gościom z Niemiec Kamil Syprzak, który dostawał dużo piłek od swoich partnerów z zespołu. O czas poprosił Ljubomir Vranjes, niestety, dla gości przerwa na żądanie niczego nie wniosła, ponieważ w dalszym ciągu to Wisła zaznaczała swoją przewagę. W 20. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 13:6 i Orlen Arena oszalała. Był to moment przełomowy w pierwszej połowie, gdyż Nafciarze zaczęli wówczas łatwo tracić, co wykorzystał zespół niemiecki, wyprowadzając szybkie kontry. Grę gości pociągnął także młodszy z braci Nenadić i na przerwę nasi pupile zeszli przy wyniku 14:13.
Chwilę po przerwie Flensburg doprowadził do remisu i mecz zaczął się praktycznie od nowa. Po bardzo wyrównanej grze, dopiero w 42. minucie podopieczni Manolo Cadenasa wyszli na trzy bramki przewagi. Trzeba zaznaczyć, że wspaniale grą kierowali Sasza Tioumentsev i Mariusz Jurkiewicz, którzy również brali na siebie ciężar zdobywania bramek. W samej bramce również dobrze spisywał się Wichura, który po przerwie zmienił Rodrigo Corralesa. W 48. minucie czerwoną kartkę za faul na Zachariassenie otrzymał Syprzak. Na szczęście nie miało to już dużego wpływu na resztę spotkania, ponieważ Tiago Rocha godnie zastąpił Kamila. W końcówce spotkania Flensburg wyszedł nieco wyżej w obronie i próbował jeszcze uratować wynik meczu. Wprowadziło to pewną nerwowość w końcówce spotkania, jednak Ivan Nikčević przypieczętował wynik i stało się jasne, że Wisła tego meczu nie przegra.
Niedzielna wygrana do dla płockiej drużyny ogromny sukces. Zakończyliśmy rozgrywki grupowe na trzecim miejscu – to naprawdę historyczny wynik.
Wisła Płock – SG Flensburg 31:29 (14:13)
Wisła: Corrales, Wichary – Daszek 6, Nikčević 7, Kwiatkowski, Rocha 2, Syprzak 5, Racotea, Tioumentsev 3, Jurkiewicz 4, Zelenović 1, Montoro 3.
Flensburg: Andersson, Moller – Eggert 3, Wanne 2, Radivojević 3, Karlsson, Zachariassen 5, Machulla 2, Nenadić 6, Jakobsson 4, Elahmar 4.