Nie udało się Wiśle awansować do kolejnej rundy rozgrywek Pucharu Polski. Płocczanie nie poradzili sobie na własnym stadionie z drużyną GKS Tychy, remisując w regulaminowym czasie gry 2:2, aby przegrać 3:4 konkurs rzutów karnych. A jeszcze na 5 minut przed końcem spotkania gospodarze, grający z przewagą jednego zawodnika, prowadzili 2:0 i wydawało się, że pewnie awansują do 1/8 Pucharu.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, trener Wisły postanowił w spotkaniu przeciwko drużynie GKSu dać szansę piłkarzom, którzy częściej oglądali mecze z ławki rezerwowych, a nawet z trybun. W składzie na to spotkanie znalazło się też aż trzech debiutantów. Po raz pierwszy w barwach Wisły zaprezentowali się: bramkarz Bartosz Kaniecki oraz Damian Szczepański i Kamil Rozmus. Mogło to budzić pewne obawy co do wyniku, tym bardziej, że Przemysław Cecherz desygnował do gry praktycznie najmocniejszy skład tyszan.
Pierwsza połowa spotkania zaczęła się od ataków przyjezdnych, którzy lepiej operowali piłką i częściej gościli pod polem karnym Wisły. Już w 5. minucie spotkania mogło i powinno być 1:0 dla GKS-u. Błąd popełnili obrońcy Wisły, Szczęsnemu udało się przedryblować bramkarza, ale jego podanie do Smółki w ostatniej chwili zablokował Magdoń. Chwilę później ponownie zrobiło się groźnie pod bramką płocczan, na szczęście dla gospodarzy strzał Trochima dobrze zatrzymał Kaniecki.
Pierwsze dwa kwadranse upływały pod dyktando dobrze dysponowanych tyszan. Wisła nie potrafiła zawiązać właściwie żadnej groźnej akcji i kwestią czasu wydawała się bramka dla gości. Okazało się jednak, że futbol nie zawsze bywa sprawiedliwy. W 33. minucie meczu w okolicy pola karnego gości faulowany został Ruszkul. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Hiszpański, ta trafiła do Krzywickiego, który dość przypadkowym strzałem głową pokonał stojącego w bramce GKSu Misztala.
Zdobyta przez płocczan bramka nie zmieniła obrazu gry. Nadal to goście byli stroną przeważającą i już niespełna trzy minuty po stracie bramki mogli doprowadzić do wyrównania. Na szczęście dla gospodarzy, strzał Smółki świetnie obronił Kaniecki. Jeszcze w 40. minucie tyszanie byli blisko powodzenia. Kolejny błąd popełnili defensorzy Wisły, ale Kaniecki znowu wyszedł zwycięsko z pojedynku ze Smółką i Wisła utrzymała do przerwy jednobramkową przewagę.
Druga odsłona również zaczęła się pod dyktando tyszan. W 50. minucie meczu ponownie Kaniecki uratował płocczan przed utratą bramki, wygrywając pojedynek sam na sam z Trochimem. W 59. minucie gościom należał się rzut karny. Piłkę we własnym polu karnym celowo zagrał Hempel, ale sędzia nie zauważył przewinienia piłkarza gospodarzy i nie podyktował jedenastki.
Przełomowy, wydawało by się, moment spotkania miał miejsce w 61. minucie. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Szczęsny i gospodarze przez prawie 30 minut drugiej połowy grali z przewagą jednego zawodnika. Grająca w pełnym składzie Wisła powoli zaczęła przejmować inicjatywę. W 76. minucie spotkania blisko zdobycia swojej drugiej bramki w tym spotkaniu znalazł się Krzywicki, ale jego strzał z najwyższym trudem wybronił Misztal. Drugą bramkę płocczanie zdobyli minutę później, a jej autorem był Ruszkul, który pokonał golkipera gości silnym strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Bramka na 2:0 i przewaga jednego zawodnika w polu wydawałoby się, że rozstrzygnęły na rzecz płocczan sprawę awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski. Goście jednak wykazali się niebywałą ambicją. W 85. minucie spotkania w polu karnym Wisły faulowany został wprowadzony w drugiej połowie spotkania Kowalczyk i sędzia wskazał na jedenastkę, którą sam poszkodowany pewnie zamienił na bramkę kontaktową. A już w doliczonym czasie gry płoccy kibice przecierali oczy ze zdumienia. Na strzał z dystansu zdecydował się Kowalczyk i poważny błąd popełnił dobrze do tej pory spisujący się w bramce Wisły Kaniecki – gościom udało się w ten sposób doprowadzić do wyrównania.
W dogrywce widać było wyraźnie zmęczenie piłkarzy obydwu drużyn, chociaż paradoksalnie to grający w osłabieniu goście wyglądali lepiej fizycznie i częściej gościli pod bramką płocczan. Na szczęście dla gospodarzy, piłkarzom z Tychów brakowało skuteczności i tylko dzięki temu udało się płocczanom dotrwać do rzutów karnych.
Serię rzutów karnych lepiej egzekwowali goście, zaś strzały Hempela i Ruszkula obronił stojący w bramce tyszan Misztal, w wyniku czego goście niespodziewanie, ale zasłużenie awansowali do 1/8 Pucharu Polski. Zaś gospodarze mogą mieć pretensję tylko do siebie, że mimo gry 11 przeciwko 10, w krótkim czasie roztrwonili przewagę dwóch bramek i dali sobie wydrzeć zwycięstwo.
Wisła Płock – GKS Tychy 2:2 (1:0) karne 3:4
Bramki: Krzywicki (33.) i Ruszkul (77.) – Kowalczyk 2 (85. – karny i 90)
Wisła: Kaniecki – Stępiński, Magdoń, Sielewski, Hempel – Jabłoński (74. Szczepański), Kostrzewa (60. Góralski), Zyska, Ruszkul, Hiszpański (81. Rozmus) – Krzywicki
GKS: Misztal – Wawrzynkiewicz, Kopczyk, Kožans, Nitkiewicz – Ruskovský, Zganiacz, Bocian (83. Rutkowski), Trochim (64. Wodecki), Szczęsny – Smółka (66. Kowalczyk)
Żółte kartki: Ruszkul, Kostrzewa, Hempel, Rozmus (Wisła); Szczęsny, Ruskovský, Nitkiewicz, Zganiacz (GKS)
Czerwona kartka: Szczęsny (61.)
Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).
Rafael Dominik