REKLAMA

REKLAMA

Vardar za mocny…

REKLAMA

21 marca miał przejść do historii płockiego klubu. To miał być ten dzień, w którym Wisła Płock zrobi coś więcej… Niestety, nasze obawy o mecz w Skopje z Vardarem znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ekipa, budowana za potężne pieniądze, udowodniła swoją wartość, demolując Wisłę!

Przeczytajrównież

Pierwsze minuty nie wyglądały najgorzej, jednak to Vardar po kilku szybkich akcjach wyszedł na prowadzenie 3:1. Płocczanie pozytywnie zareagowali na ten fragment i szybko doprowadzili do remisu 3:3. Od tej chwili na parkiecie zaczął szaleć Gorbok, który co chwila karcił naszą pasywną obronę skutecznymi rzutami z drugiej linii. W 12. minucie, właśnie po trafieniu rosyjskiego bombardiera, gospodarze ponownie prowadzili dwoma trafieniami 6:4. Wisła próbowała zwalniać grę w ataku, by nie pozwolić rozpędzić się gospodarzom, ale ci spokojnie czekali na swoje sytuacje i błędy Wisły, co, jak się okazało, było to idealnym posunięciem. Wisła tylko cztery razy w pierwszej części potrafiła oddać celne rzuty z drugiej linii. Z drugiej strony, mistrz Macedonii robił to na tyle regularnie, że płocka obrona nie miała zbyt wiele do powiedzenia, a Zbyszek Kwiatkowski i Nemanja Zelenović nie byli lepszą przeszkodą niż tyczki treningowe. Vardar konsekwentnie robił swoje, nie pozostawiając złudzeń, kto jest faworytem w tym dwumeczu… Ostatecznie, do szatni ekipa gospodarzy schodziła z prowadzeniem 14:10.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Druga odsłona rozpoczęła się fatalnie… Arpad Sterbik murował bramkę gospodarzy, ale Marcin Wichary także robił swoje w bramce Nafciarzy i to właśnie on trzymał nas przy nie najgorszym wyniku. W 40. minucie karę dwóch minut otrzymał Manolo Cadenas, który nie potrafił powstrzymać swoich emocji, ale fakt, że miał trochę racji… Gdy dwie minuty później w bardzo prosty sposób skarcił nas dwukrotnie Alex Dujszebajev, przestało być wesoło w obozie z Płocka – Vardar w tej chwili w dwumeczu był o jedną bramkę z przodu. Tak na dobrą sprawę, tylko Marcin Wichary i Adam Wiśniewski robili to, co powinni… Reszta zespołu grała fatalnie i śmiem twierdzić, że nie byliśmy godnym przeciwnikiem dla Vardaru, który na 10 minut przed końcem prowadził 25:15. Wielu z nas zapewne jeszcze wierzyło w cud, jakim byłby awans Wisły do TOP 8, ale niestety, to były już tylko marzenia… Vardar w pełni kontrolował wynik i do samego końca nie dał się odbić od dna podopiecznym Manolo Cadenasa… Wynik w pełni odzwierciedla wydarzenia boiskowe, wygrał zespół zdecydowanie lepszy – 32:19 – i awansował do kolejnej rundy.




Nie należy zbytnio rozwodzić się nad tym meczem, ale na pewno Manolo Cadenas musi porozmawiać z takimi zawodnikami jak Kwiatkowski, Zelenović czy Racotea na temat ich katastrofalnej gry w obronie. Cóż… Walka była, ale nie tego chcieliśmy i nie o tym marzyliśmy… Jednak co nas nie zabije, to nas wzmocni – Wisło, my wierzymy nadal!

Vardar Skopje – Wisła Płock 32:19 (14:10).

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU