REKLAMA

Udana reaktywacja Marabuta

REKLAMA

W zeszłym roku spotkali się po raz pierwszy, po 50 latach. Było to spotkanie magiczne i wzruszające, już wtedy wiedzieli, że nie mogą przestać się spotykać. W piątkowy wieczór, 27 czerwca – zgodnie z zeszłoroczną zapowiedzią – „skrzyknęli” się ponownie. Aby po raz kolejny spędzić wieczór razem.

W Płockim Ośrodku Kultury i Sztuki sala szybko się zapełniła i około godziny 18, nie było już żadnego wolnego miejsca siedzącego. A wszyscy zjawiali się po to, aby wziąć udział w II edycji wieczoru zatytułowanego „Gdzie się podziały tamte prywatki?”. Członkowie i założyciele klubu Marabut  – prawie sto osób – przyszli powspominać, potańczyć i pośpiewać, tak jak bywało za dawnych lat.

Piątkowy wieczór miał niepowtarzalną atmosferę. Oprawę muzyczną stanowiła muzyka lat 60. i 70. ubiegłego wieku. O big- bitowe rytmy zadbali: zespół „Szaraki i Przyjaciele”, Romuald Malinowski, znany płocczanom jako Malina, który śpiewał własne kompozycje, Janusz Rosa, płocki bard i tekściarz oraz Anna Kruszyńska z chóru Vox Singers, która w rewelacyjny sposób śpiewała przeboje Czerwonych Gitar. W tym roku organizatorzy postanowili wprowadzić trochę liryki i poezji w swoją prywatkę. I wzruszające wiersze, nieżyjącej płockiej poetki Uli Ambroziewicz, przedstawił zebranym Łukasz Jarzyński, aktor związany z POKiS-em.

To wszystko pozwoliło tej trochę starszej młodzieży chociaż na chwilę przenieść się w czasie i wrócić do lat swojej wczesnej młodości. Wrócił klimat dawnego Marabuta. Co niektórzy nie kryli łez wzruszenia, kiedy przyszedł czas opowiadań i anegdot, które miały miejsce ponad pół wieku temu. Marabucianie to dziś już dziadkowie, którzy pamiętają jak powstawała Petrochemia czy płocka Petrobudowa.

– Przyjeżdżaliśmy do Płocka z różnych stron Polski, było to takie senne miasteczko, gdzie nic się nie działo – wspominał ze sceny Andrzej Piłat, polityk i poseł na sejm III i IV kadencji. – Było nas sporo młodych i chcieliśmy mieć jakieś miejsce, żeby się spotykać po pracy, wspólnie odpocząć – kontynuował.



Klub „Marabut” powstał w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy budowano płocki kombinat. Najpierw nazywał się „Marabud”. Jego pomysłodawcami byli Kazimierz Kokoszyński i Antoni Lorenc. Do klubu ciągnęło wszystkich młodych, bo ciągle coś się tam działo, a dyskoteki szkolne, dziś tak popularne, wtedy zdarzały się bardzo rzadko. Tu tworzyła się historia kulturalna Płocka, tu zaczęły swoją muzyczną karierę „Arabeski”, „Szaraki”, „Maraksy” czy „Wiślanie”. W Marabucie można było potańczyć, pośpiewać, pograć w karty czy obejrzeć film.

Klub był otwarty prawie dla wszystkich, żeby wejść na spotkania w Marabucie trzeba było posiadać legitymację członkowską. – Wychowywałem się na Sienkiewicza, nie miałem tej ich legitymacji, ale z chłopakami wchodziliśmy przez okno – opowiadał nam jeden z bywalców klubu, pan Adam. – Petropol był za drogi, zresztą byliśmy za młodzi i tam też by nas nie wpuścili. Poza tym nigdzie, w całym Płocku, nie było takiej zabawy jak tu – wspominał rozbawiony starszy pan.

Teraz nie mogło być inaczej. Bo nie trzeba było długo czekać, aby przy dźwiękach dobrze znanych przebojów wszyscy poderwali się do tańca. I do późnych godzin wieczornych zabawa była przednia. Zbigniew Kotula, jeden z pomysłodawców spotkań Marabucian, a także organizator, już zapowiedział kolejną „prywatkę”, której teraz postanowili nadać nazwę „Przedpołudnie z młodością”. W organizacji spotkań Zbigniewowi Kotuli pomaga Jacek Koszewski oraz Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki.

Zostań Patronem PetroNews.pl - Wspieraj swoje lokalne media KLIKNIJ!

REKLAMA

PowiązaneArtykuły

Kolejny Artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

Reklama

REKLAMA


  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU