Dotarła do nas wiadomość od zaniepokojonego pracownika Jagiellonki. Nasz czytelnik doniósł nam o planowanych cięciach kosztów w tej szkole – dyrektor chce zmusić pracowników do podpisania niekorzystnych umów, zmniejszających wymiar do 3/4 etatu. – Dostaliśmy ultimatum, albo to podpisujemy, albo „bruk” – pisze do nas czytelnik. Pracownicy zapowiedzieli strajk głodowy.
Sytuacja w Liceum im. Władysława Jagiełły jest niezwykle napięta. Z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że dyrektor placówki, Mirosław Piątek, zaproponował pracownikom szkoły znaczną obniżkę dochodów. W imię cięcia kosztów, obsługa szkoły zostanie pozbawiona 1/4 swojej dotychczasowej pensji.
Zarząd placówki tłumaczy, że takie działanie było podyktowane wieloma czynnikami – w tym koniecznością znalezienia mniejszego zła. Pracownicy nie przyjmują jednak takiej argumentacji. – Wiem, że dyrektor tłumaczy to na wiele sposobów – przyznaje jeden z pracowników. – Zastanawiające jest jednak to, czemu pracownicy muszą takie umowy podpisać pod groźbą szantażu. Skoro dyrektor chce pozostawić liczebność na tym samym poziomie, to po co ta groźba? – pyta w liście do nas.
Pracownicy obsługi Jagiellonki zapewniają, że rozumieją ciężką sytuację polskiej i płockiej oświaty, nie chcą jednak zgodzić się na takie warunki pracy. – Pozostawia się pracowników w ciężkiej sytuacji – stwierdził pracownik ogólniaka. – Sytuacja ta dotyczy także matek samotnie wychowujących dzieci, jedynych żywicieli rodziny oraz osób, posiadających zobowiązania kredytowe – pisze zdesperowany czytelnik.
Obsługa szkoły już teraz ostrzega, że nie godzi się na przejście na 3/4 etatu. Umowa na czas nieokreślony to, ich zdaniem, dokument niepodważalny, o który będą walczyć. – Postawiono nas przed ultimatum: 3/4 etatu albo „bruk”. Pracownicy są gotowi podjąć strajk głodowy – zapowiada obsługa Jagiellonki.
Skąd ten problem? Ilość etatów w szkole, według nowego przelicznika, który wszedł w życie w marcu, a jest oparty na ustanowionym przez prezydenta Płocka w 2012 roku sposobie wyliczania etatów pracowników obsługi, zależy m.in. od ilości uczniów. Dyrektor Jagiellonki musiał więc zadecydować – albo zwolnić kilka osób, albo zaproponować zmniejszenie wszystkim pensji do czasu odejścia kilku z nich na emeryturę.
Wydaje mi się że tu nie chodzi o nauczycieli, tylko o woźne :) Co prawda to prawda, dyro już dawno powinien zwolnić przynajmniej połowę, bo jest ich tam w oprór. siedzą, piją kawkę i palą papieroski w szatni zaśmierdzając nasze kurtki. tylko pogratulować
Nie potrafia uczyc tylko znecaja sie to dzieci uciekaja do innych szkol i nie maja kasy! Dobrze im tak!