REKLAMA

REKLAMA

Roman Polański w Płocku

REKLAMA

Przeczytajrównież

Może nie osobiście, ale na pewno duchem i intencjami, był z nami w czwartkowy wieczór, kiedy w Muzeum Żydów Mazowieckich otwierał się wernisaż wystawy „Pianista Romana Polańskiego – fotografie i plakaty”. Właśnie mija 15 lat od premiery tego wielkiego obrazu, który przyniósł naszemu, wybitnemu reżyserowi 3 Oscary, a aż do pięciu był nominowany. A potem film podbijał świat, posypały się kolejne laury – Cezary, Złote Globy, nagrody Europejskiej Akademii Filmowej.

O tym też przekonuje nas przygotowana przez Muzeum Mazowieckie wystawa – plakaty reklamowe z najodleglejszych stron świata w językach, których po prostu nie znamy, dowodzą nie tylko tego, że film jest rozpoznawalny w każdym zakątku globu – to także świadectwo, że do ludzi trafiło ponadczasowe, na wskroś humanistyczne przesłanie.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Scenariusz filmu został oparty na autobiograficznej książce Władysława Szpilmana o tym samym tytule. Wcześniej Steven Spielberg zaproponował naszemu reżyserowi nakręcenie „Listy Schindlera”, ten jednakże odmówił, nie chcąc powracać do traumatycznych wspomnień z okresu wojny.

Roman Polański urodził się w 1933 roku w Paryżu w rodzinie żydowskiej. Tak się stało paradoksalnie, że unikając narastających we Francji prześladowań, jego ojciec, Mojżesz Liebling wraz z żoną Bulą, pasierbicą i trzyletnim wówczas Romkiem w 1936 roku przenieśli się do Krakowa. Po wybuchu wojny cała rodzina znalazła się w krakowskim getcie. Polański patrzył na bezwzględną i planową eksterminację swych najbliższych, przyjaciół, znajomych. Sam tylko dzięki staraniom ojca, który go ukrył na wsi pod Krakowem, uniknął obozu koncentracyjnego.

Jednakże nie można uciec przed własnym życiorysem, przeżyciami i uczuciami. Czasem nadchodzi taka chwila, że trzeba o tym, co siedzi w nas, jak zadra prostymi słowami opowiedzieć. Tak też się stało, gdy reżyser przeczytał „Pianistę” Władysława Szpilmana. Już po przejrzeniu pierwszych stron książki Polański wiedział, że nakręci ten film. Wkrótce w Berlinie i w opuszczonej bazie wojskowej pod Berlinem, a potem w Warszawie i jej okolicach powstały pierwsze ujęcia. A po okresie postprodukcji przyszedł czas na wielką premierę…

Gala odbyła się w Filharmonii Narodowej w Warszawie, a nasz reżyser tak wtedy powiedział:

„Nie mam tremy, ale jestem zbyt podniecony, aby mówić do rzeczy… więc wybaczcie Państwo. Jest to dla mnie wyjątkowo wzruszający moment. Premiera w Polsce nie jest przypadkiem. Było to moim życzeniem od samego początku, kiedy zaczęliśmy kręcić zdjęcia w Warszawie.”




I tak właśnie reżyser i jego wybitne dzieło rozpoczęli swą światową karierę.

W kulisy powstawania filmu i związane z nim historie doskonale wprowadziła zebranych podczas wernisażu, 8 grudnia, Dyrektor Muzeum Kinematografii w Łodzi Marzena Bomanowska. To właśnie ta instytucja udostępniła Muzeum Mazowieckiemu w Płocku część swych zbiorów. Warto też wiedzieć, że łódzka placówka posiada największy na świecie i pewnie też najciekawszy, kolekcjonowany przez około 30 lat zbiór plakatów związanych z filmami Romana Polańskiego, zatem niewątpliwie warto przy okazji zajrzeć do muzeum, znajdującego się w Łodzi przy Placu Zwycięstwa 1.

A na wystawie zagościły nie tylko filmowe plakaty, lecz również zdjęcia reportażowe, wykonane w trakcie produkcji filmu przez ulubionego fotografa Romana Polańskiego – Guy’a Ferrandisa. Niezwykle sugestywne portrety reżysera ujawniają jego nietuzinkową osobowość. Nie mniej interesujące są także zdjęcia sytuacyjne – Polański pokazuje statystom jak maszerować, Polański kadruje, Polański za kamerą… Część fotografii Ferrandisa posłużyła również do późniejszego stworzenia plakatów filmowych.

Kilka dni temu było głośno o Romanie Polańskim z innego powodu. Znów – miejmy nadzieję, że po raz ostatni – podniosły się demony przeszłości. Podobnie jak w scenariuszu „Pianisty”, przewrotny los nam wciąż udowadnia, że w życiu nie ma nic pewnego, nic stałego, jednakże mimo wszystko, choćbyśmy z szaleńczą prędkością spadali głową w dół, gdzieś tam zawsze tli się jakieś światełko, może gwiazda, choćby taka wigilijna… To nieprawda, że nadzieja jest matką głupich – jest patronką nie upadających na duchu, wytrwałych i niezłomnych.

Wystawa będzie czynna do 25 lutego 2017 roku.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU