Orlen Arena nie jest zbyt szczęśliwa dla węgierskich zawodników z Telekom Veszprém. Po zaciętej walce, ostatnie sekundy zadecydowały o remisie. Płoccy szczypiorniści walczyli do końca. Dimitrij Żytnikow i Sime Ivić zapewnili remis, a Rodrigo Corrales obronił rzut karny.
8 października w płockiej Orlen Arenie piłkarze ręczni walczyli o pierwsze punkty w tegorocznej Velux EHF Lidze Mistrzów. Zadanie nie było proste, gdyż ich przeciwnikiem był finalista Ligi Mistrzów i aktualny mistrz Węgier, a także zwycięzca SEHA League – Telekom Veszprém.
– Można powiedzieć, że nie schodzimy poniżej pewnego poziomu, jeśli chodzi o przeciwników – mówił przed spotkaniem trener Orlen Wisły Płock, Piotr Przybecki. – Ale my się cieszymy na te mecze, bo to są bardzo ciekawe doświadczenia, a co więcej, o wynikach tych pojedynków czy to z Barceloną, czy PSG decydują detale i tak naprawdę o to nam chodzi – żebyśmy cały czas byli blisko przeciwnika aż wreszcie go złapiemy – dodał trener, zapowiadając walkę, przy wykorzystaniu atutów Nafciarzy.
Pewnym utrudnieniem był jednak fakt, że na boisku w sobotę zabrakło aż trzech zawodników: Dana-Emila Racoțea, Marcina Wicharego oraz Mateusza Piechowskiego, którzy leczą kontuzje.
Niemniej, gra na własnym boisku najwyraźniej służy płockim szczypiornistom. Po zawziętej i wyrównanej grze, do samego końca nie było wiadomo kto zwycięży. Jednak w ostatniej minucie wynik na tablicy brzmiał 28:26 i przegrana płocczan wydawała się już przesądzona. Ale nie dla Nafciarzy. Najpierw celny strzał oddał Dimitrij Żytnikow, a 20 sekund przed końcem spotkania – Sime Ivic (który podczas meczu zdobył w sumie osiem bramek), co wyrównało stan gry. Kibice wstrzymali oddech, gdy sędziowie po faulu na Palmarssonie orzekli rzut karny. Oddech wypuścili z krzykiem radości, gdy bramkarz Rodrigo Corrales zablokował rzut, który wykonał Momir Ilić na… cztery sekundy przed końcem spotkania!
Ostateczny wynik meczu: Orlen Wisła Płock (POL) vs. Telekom Veszprém (HUN) 28:28 (13:14).
źródło: sprwislaplock.pl