W czerwcu padł rekord osób odwiezionych do izby wytrzeźwień. Jak podaje straż miejska, trafiło tam 165 osób, z czego dziesięć w ciągu minionej doby. – Nie ma dnia, żeby mundurowi do izby nie odwozili tych samych osób, głównie bezdomnych – powiedziała Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa płockiej straży miejskiej.
Straż miejska co chwilę otrzymuje zgłoszenia o osobach nadużywających alkoholu. Jedno z nich miało miejsce dziś, w okolicy południa. – Zostaliśmy wezwani do czterech osób nietrzeźwych, które w rejonie Szkoły Podstawowej Nr 1 swym zachowaniem gorszyły inne osoby – relacjonuje Głowacka. – Dwóch mocno nietrzeźwych mężczyzn opierając się o siebie siedziało na ławce, a dwóch kolejnych spało obok.
Amatorów „biwakowania” pod przysłowiową chmurką nie brakuje. Coraz więcej osób ryzykuje otrzymanie mandatu, pijąc podczas siedzenia na zboczu Wzgórza Tumskiego, na ławeczce nad Wisłą czy w parku. – Podczas legitymowania wszyscy tłumaczą się, iż będąc na spacerze i podziwiając ładne widoki postanowili wypić piwo tylko dla relaksu – zdradziła rzeczniczka prasowa municypalnych. – Z kolei nietrzeźwi bezdomni upatrzyli sobie na drzemkę ławki osiedlowe oraz te na starówce lub klomby kwiatów.
Jak podaje straż miejska, w wielu przypadkach odwożeni do izby wytrzeźwień nietrzeźwi to te same, w dodatku dobrze znane strażnikom osoby, którzy traktują patrole straży miejskiej, jak darmowe taksówki. Interwencja podejmowana w stosunku do osoby nietrzeźwej z odwiezieniem jej do izby wytrzeźwień trwa często nawet do dwóch godzin. Powodować to może wydłużanie czasu oczekiwania na podjęcie przez strażników miejskich interwencji zgłaszanych przez mieszkańców danego dnia do dyżurnego SM.
W czerwcu zatrzymano 165 osób nietrzeźwych, które przewiezione zostały do izby wytrzeźwień – w tym 93 osoby bezdomne, przebywające w miejscach publicznych, gdzie pozostawienie ich mogło zagrozić życiu lub zdrowiu albo porządkowi publicznemu. W maju zaś strażnicy interweniowali w 112 przypadkach.