Rafał Trzaskowski, za którego prezydentury po raz drugi doszło do awarii oczyszczalni „Czajka”, co skutkuje zrzutem nieoczyszczonych ścieków do Wisły, nie poczuwa się do odpowiedzialności, a winą za zdarzenie obarcza swoich poprzedników. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” stwierdził, że miesiąc temu to w Orlenie doszło „do wycieku szkodliwych substancji”. Koncern stanowczo dementuje nieprawdę.
W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem z „Rzeczpospolitej”, prezydent Warszawy co prawda twierdzi, że „Ekspertyzy wskazują na wiele ukrytych błędów systemowych i projektowych, które doprowadziły do pierwszej awarii. Trudno jest więc dziś wskazać jedną konkretną winną firmę, czy osobę”, jednak wyraźnie sugeruje, że za awarie odpowiada Prawo i Sprawiedliwość, ponieważ „Za czasów PiS-u istniała poważna groźba utraty pieniędzy z Unii Europejskiej i trzeba było je ratować”. Na tym jednak nie poprzestaje.
– Wbrew temu co słyszymy, nie mamy do czynienia ze spektakularną katastrofą ekologiczną, choć oczywiście nie możemy problemu bagatelizować. Przed 2007 rokiem wszystkie ścieki były spuszczane do Wisły i nikt nie mówił o katastrofie. Miesiąc temu doszło do wycieku szkodliwych substancji z Orlenu pod Płockiem i nikt nie robił z tego wielkiego problemu, nikt też nie wpadł na to, żeby premiera, ani nawet ministra obarczać odpowiedzialnością. Propaganda rządowa z problemu próbuje zrobić apokalipsę, ale to czysta rozgrywka polityczna – twierdzi Rafał Trzaskowski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
PKN ORLEN, w związku z tą publikacją, przesłał do mediów oświadczenie.
– Informujemy, że wypowiedzi Prezydenta Warszawy Pana Rafała Trzaskowskiego, dotyczące rzekomego wycieku szkodliwych substancji z PKN ORLEN miesiąc temu, są nieprawdziwe i wprowadzają opinię publiczną w błąd – pisze Biuro Prasowe ORLENU. – Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w Zakładzie Produkcyjnym PKN ORLEN w Płocku nie doszło do żadnej awarii, która skutkowałaby wprowadzaniem do Wisły nieoczyszczonych ścieków przez PKN ORLEN. Zakładowa Oczyszczalnia PKN ORLEN pracowała i pracuje normalnie, odprowadzając ścieki zgodnie z obowiązującymi warunkami określonymi w „Pozwoleniu Zintegrowanym” dla Zakładu – podkreśla Koncern, prosząc jednocześnie o niepowielanie nieprawdziwych informacji, które godzą w wizerunek PKN ORLEN.
Warto przypomnieć, że oczyszczalnia ścieków „Czajka”, choć istnieje od 1991 roku, to ścieki z całej lewobrzeżnej części Warszawy odbiera dopiero od 2012 roku. Wcześniej, przed modernizacją, zajmowała się odbieraniem ścieków z prawobrzeżnej Warszawy i kilku pobliskich miast, natomiast ścieki z lewobrzeżnej części wpadały wprost do Wisły. Nie jest więc prawdą, że przed 2007 rokiem wszystkie ścieki z Warszawy spływały do Wisły.
Po zmianie przepisów dotyczących ochrony środowiska, miasto musiało zadbać o oczyszczanie wszystkich ścieków, stąd decyzja w 2005 roku (prezydentem był wówczas Lech Kaczyński) o modernizacji „Czajki”, choć analizowano też możliwość wybudowania drugiej oczyszczalni. Wystąpiono wówczas o środki unijne.
Ze względu na konieczność uzyskania wielu zgód, umowę podpisano dopiero w 2008 roku, już za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz. I to właśnie wówczas firma Warbud rozpoczęła modernizację (prace ruszyły w 2009 roku), która obejmowała również budowę spalarni osadów i tunelu pod dnem Wisły o długości 1,3 km oraz średnicy 4,5 m. Mieściły się w nim dwa rurociągi (podstawowy i rezerwowy) do przesyłu ścieków.
Co trzeba podkreślić, firma miała poważne opóźnienia (pierwotnie prace miały być wykonane do 2010 roku), a oczyszczalnia musiała być gotowa przed końcem 2012 roku, pod groźbą utraty dofinansowania unijnego. A z funduszy unijnych Warszawa otrzymała najpierw 1 mld zł, później jeszcze 700 mln zł. Całkowity koszt tej modernizacji to blisko 3,7 mld zł.
Od redakcji
Z krótkiego przypomnienia historii warszawskiej oczyszczalni wyraźnie widać, że to właśnie wykonanie modernizacji ma wpływ na awarie w „Czajce”, a nie sama decyzja o jej przeprowadzeniu. Można dywagować, czy budowa nowej oczyszczalni, tylko dla lewobrzeżnej części Warszawy, przyniosłaby lepszy skutek. Faktem jest, że ktoś zlecił modernizację „Czajki”, ktoś ją zaprojektował, ktoś wykonał i przyjął za to ogromne pieniądze. Ktoś też przez lata nadzorował oczyszczalnię i w końcu ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za nieprawidłowe wykonanie prac. Odsuwanie od siebie problemu i zrzucanie winy na decyzję, a nie faktyczne wykonanie inwestycji, nie przystoi poważnemu politykowi.
Podobnie jak twierdzenie, iż – mówiąc w skrócie – „Narzekacie na nas, a oni zrobili gorzej i nie mają za to kary”. Takie przepychanki słowne mogą zdarzyć się w przedszkolu, a nie w świecie wielkiej polityki, do której niewątpliwie należy Rafał Trzaskowski.
Przypomnijmy jeszcze jeden fakt. Niemal dokładnie rok temu, 3 września 2019 roku, spółka ORLEN Paliwa, należąca do Grupy Kapitałowej ORLEN, zadeklarowała wsparcie akcji przepompowywania ścieków w Warszawie. Dostarczała wówczas paliwo do zespołu motopomp, przepompowujących tymczasowym rurociągiem ścieki zlewane do Wisły z powodu awarii oczyszczalni „Czajka”. Olej napędowy dostarczany był przez ORLEN Paliwa do końca trwania operacji.
Czy pan Trzaskowski podziękował za ten gest? Oficjalnie do mediów takie podziękowania nie dotarły, a nieoficjalnie wiemy, że i prywatnie takich podziękowań nie było. Chyba, że uznamy za „podziękowanie” nawiązanie do PKN ORLEN w cytowanym wyżej wywiadzie.
To wy wytykacie nam g w nasz nos :)
Mi osobiście bardziej przeszkadza smród z Orlenu, od którego boli głowa, niż bezsensowny spór o wodę z kranu , która ma takie same parametry jak przed awaria. Z tym smrodem lepiej coś zróbcie, bo to bardziej szkodzi.
Andrzejku, wyluzuj ;)
Po raz drugi ta sama awaria co rok temu śmiechu warte niesamowite zakażenie naszej pięknej wisły .jak można startować na głowę państwa kiedy nie potrafi się ogarnąć miasta .Szkoda słów
nie wtykajcie nosa w nie swoje sprawy
Prezydent Rafał Trzaskowski został wybrany miażdżącą przewagą głosów i wybrany przez nas, Warszawiaków na swojego Prezydenta. Jesteśmy z Niego dumni a przede wszystkim z tego że my Warszawiacy i Warszawa nigdy się nie zeszmaci pisem i zawsze będzie miastem wolnym, otwartym, tolerancyjnym i przez to bogatym. Rurociąg przesyłowy to oczywiste zaniedbanie Lecha Kaczyńskiego który od samego początku forsował irracjonalną teorię o pompowaniu całych ścieków na Białołękę.To przez Kaczyńskiego teraz mamy to co mamy.
Ty warszawiak jak będziesz srał do swojego kranu to będzie twoja sprawa i twój nos, a tak to jest sprawa wszystkich w dół rzeki oprócz Warszawy!
Lech Kaczyński zginął 10 lat a czajka jest od 8 lat nie szukajcie winnych wśród zmarłych DEBilu
Debil jesteś
Chociaż nie jestem zwolennikiem Dudy, to duży fart że Trzasko nie został prezydentem PL. Coraz więcej faktów przemawia za tym, że pan Rafał jest zwykłym gamoniem i do tego małym niepoprawnym kłamczuszkiem.
Szambo w wodzie to nie Orlen Warszawa powinna zapłacić ostrą karę za ten syf pozdro Plock
Czego można sPOdziewać się po synu kapowniczki-współpracowniczki komunistycznej bezpieki?
„O swojej matce Teresie Trzaskowskiej kandydat na prezydenta Warszawy wspomniał tylko przy prezentacji w Internecie jej dawnego zdjęcia. Tymczasem jak wynika z akt IPN, Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała ją w 1960 r. jako tajnego współpracownika działającego pod ps. Justyna. Trzaskowską interesował się kontrwywiad PRL ze względu na jej kontakty z dyplomatami USA, a w szczególności z figurantem akt SB, I sekretarzem ambasady tego kraju w Warszawie Thomasem Donovanem.
Trzaskowska trafiła do kręgu dyplomatów pojawiających się na różnych imprezach z racji bycia żoną jednego z najbardziej znanych już wówczas muzyków jazzowych – Andrzeja Trzaskowskiego. Powierzchowna znajomość „Justyny” z Donovanem przerodziła się w zażyłą relację, bywanie w rezydencji dyplomaty, częste spotkania. Przemieszczała się ona też przy różnych okazjach po mieście autem dyplomaty.
….
Już na pierwszym spotkaniu Trzaskowska przekazała SB wiele „cennych informacji i wyraziła chęć dalszego spotykania się” – napisali Rolnik i Prekurat. „Jak wynika z jej oświadczeń oraz naszych danych agenturalnych, wymieniona zachowuje w tajemnicy fakt prowadzenia z nią rozmów i przywiązuje dużą wagę do konspiracji” – chwalili funkcjonariusze SB.
….
Dlatego zgoda na werbunek była formalnością. Prekurat zapisał później, jak werbowana zareagowała na informację, że zaczyna kontakty z kontrwywiadowcami PRL. „Po wymianie kilku zdań powiedziałem jej, że jestem oficerem kontrwywiadu i chciałbym przeprowadzić z nią rozmowę. Wymieniona przyjęła oświadczenie z pewnym uśmiechem i bez zażenowania nadmieniła, że bardzo jej się podobało właśnie takie nawiązanie z nią kontaktu, że to świadczy o naszej umiejętnej pracy itp.” – zapisał funkcjonariusz SB.”
Resztę znajdą Państwo w internecie.