Rola przechodnia w naszym kraju nie należy do przyjemniejszych – szczególnie w taką pogodę, jak teraz. Opieszałość pracowników służb porządkowych sprawia, że spacery po ośnieżonych i oblodzonych chodnikach często bywają utrudnione lub wręcz niebezpiecznie. Co w sytuacji, w której doświadczamy twardego lądowania, doznając jednocześnie uszczerbku na zdrowiu? Należy zgłosić się po odszkodowanie.
Obowiązek odśnieżania chodników wynika m.in. z Ustawy o utrzymaniu czystości w gminach czy Uchwały Rady Miasta Płocka. Zgodnie z jej zapisami, właściciele nieruchomości zobowiązani są do usuwania śniegu i lodu. Chodniki powinny bowiem być w takim stanie, by nie zagrażały zdrowiu ludzi po nich się poruszających. Jeśli więc zdarzy nam się niefortunny upadek na nienależycie przygotowanej powierzchni, w wyniku którego doznamy uszczerbku na zdrowiu, zamiast złorzeczyć na siebie i ból warto postarać się o odszkodowanie.
Za wszelkie niedopatrzenia odpowiada więc właściciel nieruchomości, na którego terenie znajduje się nieodśnieżony chodnik i to własnie do niego należy zgłosić wniosek o odszkodowanie. A co w przypadku, gdy wypadek ma miejsce na drodze publicznej? Wówczas odpowiedzialność spada na zarządcę drogi publicznej – na przykład na Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, jeśli wypadek przydarzył się na drodze krajowej, lub prezydenta miasta, kiedy droga należy do gminy. W Płocku, jak możemy przeczytać w „Informatorze Akcja Zima”, za utrzymanie dróg wewnętrznych odpowiada MZD, którego zadania realizuje Zakład Usług Miejskich Muniserwis.
– To, która droga jest drogą publiczną, wewnętrzną i jaka jednostka odpowiada za utrzymanie danego jej fragmentu (na przykład zatok przystankowych) określa oficjalny, ogólnodostępny serwis dla mieszkańców Płocka – podaje Konrad Kozłowski z Zespołu ds. Medialnych Urzędu Miasta Płocka.
Po upadku należy więc wstać, otrzepać się ze śniegu, piachu, osuszyć z wody i sporządzić pismo, żądając rekompensaty finansowej, udowadniając jednocześnie, iż wypadek nie był naszą winą, a opieszałości służb porządkowych. Właśnie dlatego pomocna będzie diagnoza lekarza oraz właściwe udokumentowanie zdarzenia – warto wykonać fotografię ośnieżonego chodnika, schodów, podjazdu czy parkingu. O zdarzeniu powinniśmy powiadomić też straż miejską.
– Osoby, które doznały uszczerbku na zdrowiu w wyniku nie wywiązania się właścicieli z obowiązku odśnieżania chodników, mogą domagać się z tego tytułu odszkodowania z powództwa cywilnego – mówi Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa płockiej straży miejskiej.
Czego możemy żądać? Z całą pewnością zadośćuczynienia w postaci zwrócenia kosztów leczenia oraz rekompensaty finansowej za uszkodzenie ubrania. Dodatkowo, jeśli przez uraz konieczne będzie pozostanie na zwolnieniu lekarskim, równoważności utraconego wynagrodzenia. – Wszystkie wnioski, dotyczące odszkodowania w sprawach zgłaszania szkody z tytułu odpowiedzialności cywilnej na drogach publicznych w Płocku i informacje na ten temat są ogólnodostępne na stronie Miejskiego Zarządu Dróg – uzupełnia Kozłowski.
Pani Agnieszko – moje uwagi nie mają na celu zwykłego pieniactwa, a mają być małą podpowiedzią co można poprawić. Może gdybym używał wcześniej emotikonów zostałbym inaczej odebrany ;) Co do używania wyrazów – jasne, można używać słów w znaczeniu potocznym, aczkolwiek tylko delikatnie uczulam na mylenie tych dwóch pojęć (zwłaszcza, że są używane zamiennie).
Co do daty artykułu – rzeczywiście, nie sprawdziłem daty publikacji. Jednakże trafiłem na ten artykuł przez facebooka i wczorajszy odnośnik (z 20.01). Przyznam się, że pisałem w ciemno, ale ma Pani rację. Przez ten prawie rok link mógł przestać działać.
Dziękuję za merytoryczny głos w dyskusji :) Pozdrawiam
Do redaktora – proszę nie mylić zadośćuczynienia i odszkodowania. Kolejna sprawa – niby jest odnośnik do ogólnodostępnego serwisu miejskiego, ale coś on nie działa. Proszę to poprawić albo podać link do strony.
Szanowny panie Piotrze. „Zadośćuczynienie” ma również znaczenie potoczne i w takim zostało użyte w artykule. Dziennikarz w tekście informacyjnym nie ma obowiązku zamieszczania terminologii prawnej – od tego są prawnicy i ustawodawcy.
Jeśli chodzi o link – proszę o zwrócenie uwagi na datę publikacji artykułu. Od kwietnia ubiegłego roku właściciel strony mógł kilkakrotnie zmienić lub usunąć odnośnik. Naprawdę trudno wymagać od dziennikarzy, żeby kontrolowali wszystkie artykuły – mamy ich w serwisie kilka tysięcy.
Ton roszczeniowy mode on ;)