Jakiś czas temu pisaliśmy o problemie jaki spotkał płocczan, którzy znaleźli psa ze złamaną łapą. Do rannego zwierzęcia nie przyjechała straż miejska, schronisko było zamknięte, a w trakcie ustalania kto ma się nim zająć, pies uciekł. Ponieważ takich zdarzeń jest w naszym mieście sporo, postanowiliśmy ustalić, jaka procedura obowiązuje w przypadku znalezienia bezdomnego zwierzęcia. Okazuje się, że jest z tym problem…
Ratusz: Do psa ma przyjechać straż miejska
Zapytaliśmy w urzędzie miasta, jaka procedura przewidziana jest w przypadku napotkania przez mieszkańców rannego lub po prostu bezdomnego psa. – Generalnie, podkreślę to pierwsze słowo, procedura postępowania z psem znalezionym na ulicy czy potrąconym ewentualnie przez samochód jest następująca – wyjaśnił nam Hubert Woźniak z zespołu współpracy z mediami, podając kolejne kroki.
- Dzwonimy do Straży Miejskiej, strażnicy zawsze się nim zajmą. Czasami jedynie trzeba poczekać na ich przyjazd, bo patrol pracujący w danej części Płocka może akurat w momencie wezwania wykonywać interwencję. Telefonujemy na numer alarmowy, aby rozmowa została nagrana. Dzięki temu mamy pewność, że jakość interwencji będzie najlepsza z możliwych.
- Strażnicy, którzy przyjeżdżają na miejsce takiej interwencji, starają się w pierwszej kolejności ustalić, czy pies ma właściciela – szukają czipa. Jeśli uda się odczytać dane – zaczyna się szukanie właściciela.
- Jeśli pies nie ma właściciela, a zostanie znaleziony do godz. 19.15-19.30 – wzywamy pracownika schroniska dla zwierząt, gdzie psa on zabiera (pracownik schroniska pracuje do godz. 20).
- Jeśli stanie się to później, a pies jest ranny, Straż Miejska zamawia transport w Muniserwisie i przewozi go do Lecznicy Chirona, z którym Urząd Miasta Płocka ma podpisaną umowę na leczenie takich czworonogów przez całą dobę. Po leczeniu pies trafia do schroniska.
Hubert Woźniak przyznaje, że powstaje poważny problem, gdy znaleziony lub zraniony pies nie pozwala się do siebie zbliżyć. – Pracownicy schroniska są na takie wyzwania przygotowani, mają odpowiednie chwytaki. Po godz. 20 robili to funkcjonariusze Straży Miejskiej i bywało, że „płacili” za to obrażeniami, które choć są drobne, to jednak wymagają leczenia – tłumaczy. – W dodatku straż nie posiada samochodu do transportu takiego psa. Używanie auta, którym jeżdżą psy płockiej straży miejskiej, jest niedozwolone, ponieważ nie wiemy w jakim stanie zdrowia jest znalezione na ulicy zwierzę – dodaje.
– Generalnie problem jest z powodu schroniska dla zwierząt, które pracuje w godzinach 7-15, a do godz. 20 pracują kierowcy. Zdając sobie sprawę z tego, że mamy dziurę czasową po godz. 20 i w święta, próbowaliśmy rozmawiać ze schroniskiem na temat ich pracy przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, również w święta, oferując im wynagrodzenie. Spółka odpowiedziała, że nie jest zainteresowana. Być może to się zmieni, ponieważ wkrótce podejmiemy kolejne negocjacje, ale tak naprawdę, nie jesteśmy optymistami – mówi Hubert Woźniak.
Z tego powodu w Urzędzie Miasta Płocka powstała koncepcja – projekt powołania eko-patrolu Straży Miejskiej. – Ta koncepcja jest rozważana, choć to przedsięwzięcie będzie dość kosztowne, sięga kilkuset tysięcy złotych, gdyż trzeba kupić lub adaptować odpowiedni pojazd, klatki do przewożenia najróżniejszych zwierząt, chwytaki do łapania psów, kotów, węży itp., przeszkolić i zaszczepić funkcjonariuszy straży miejskiej. Zakładając, że nie uda nam się porozumieć z Sitą, w przyszłym roku jesteśmy gotowi wprowadzić koncepcję w życie – zapewnia urzędnik.
Eko-patrol ma przewozić zwierzęta na czas, w którym schronisko nie pracuje, do Muniserwisu, gdzie będą ustawione kojce. – Problem z bezdomnymi zwierzętami potrwa więc najwyżej kilka miesięcy – dodaje Hubert Woźniak.
Proponuje również inne rozwiązanie. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by organizacje jak np. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, złożyło wniosek do Budżetu Obywatelskiego Płocka o sfinansowanie takiego przedsięwzięcia w ramach BOP. Wówczas, w ramach tych konsultacji społecznych, jakim jest BOP, dowiedzielibyśmy się, czy taki eko-patrol ma poparcie, jest potrzebny i warto wydać na niego kilkaset tysięcy złotych – wyjaśnia.
A co mieszkańcy mają zrobić do czasu rozwiązania problemu? – Pozostaje dzwonić do straży miejskiej i liczyć, że strażnicy uporają się z interwencją – przyznaje Hubert Woźniak. – Ci ludzie naprawdę się starają – dodaje.
Straż miejska: Żadne bezdomne psy nie będą przebywały na terenie straży
O odniesienie się do stanowiska ratusza, poprosiliśmy Straż Miejską w Płocku. – W miniony piątek zapadła decyzja, że już żadne psy nie będą przetrzymywane w naszym garażu do czasu odebrania ich przez pracownika schroniska – mówi Jolanta Głowacka, rzeczniczka płockiej straży miejskiej. – Stało się tak po konsultacjach ze specjalistami, którzy stwierdzili, że ze względu na bezpieczeństwo naszych psów służbowych, nie powinniśmy przyjmować bezpańskich psów do garażu – dodaje.
Jak wyjaśnia, schronisko przyjmuje psy bezdomne pod warunkiem, że pies jest agresywny. – Jeśli natomiast otrzymamy zgłoszenie, dotyczące psa bezpańskiego po godz. 20 lub w święta, faktycznie jest problem – przyznaje Jolanta Głowacka.
Rzeczniczka tłumaczy również, że straż miejska wzywa Muniserwis tylko do psów, które uległy wypadkowi. – Muniserwis przewozi wtedy takie zwierzę do lecznicy weterynaryjnej Chiron, ale decyzja o tym zapadła dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia – dodaje. Jak podkreśla, nawet podczas tworzenia koncepcji eko-patrolu straży miejskiej nie zakładano, że bezdomne zwierzęta będą umieszczane w kojcach na terenie SM, ze względu na bezpieczeństwo psów służbowych.
– Obecnie obowiązuje w straży miejskiej procedura, że patrol ma przyjechać do każdej interwencji, związanej z psem, aby sprawdzić czy pies ma czip. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że, szczególnie w nocy, czas oczekiwania może się wydłużyć, ponieważ istotniejsze są sytuacje ratujące życie, nie zawsze też patrol jest na miejscu – tłumaczy Jolanta Głowacka.
Z tego wynika, że dyżurny straży miejskiej nie może odmówić przyjazdu do bezdomnego psa (a zgodnie z relacją naszych czytelników, zdarzało się to dotychczas). Jolanta Głowacka zapewniła, że ponownie przypomni o tym pracownikom płockiej straży miejskiej.
Schronisko: Byliśmy i jesteśmy otwarci na rozmowy
Właścicielem Schroniska dla zwierząt w Płocku jest Spółka SITA Płocka Gospodarka Komunalna Sp. z o.o. – Spółka współpracuje z Miastem Płock (na podstawie podpisanych umów) od wielu lat, a nasze Schronisko może poszczycić się jednymi z najwyższych współczynników adopcyjności w kraju – mówi Magdalena Krakowska-Doliasz, kierownik schroniska.
To fakt, że płockie schronisko nie tylko pozostaje pod stałym nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii, a więc i spełnia wszelkie wymogi i warunki dla tego typu placówek, ale i w ostatnich latach zmieniło się diametralnie, dbając o coraz lepsze warunki zwierząt i podwyższając stosowane standardy ich leczenia. Obecnie mamy jedno z najlepszych schronisk w kraju, posiadające gabinet lekarski na wyłączny użytek przebywających w schronisku zwierząt.
To jednak pociąga za sobą pewne obowiązki. – Procedury obowiązujące w Schronisku, zaakceptowane przez Powiatowego Lekarza Weterynarii oraz Zleceniodawcę, jakim jest Miasto Płock, w jasny sposób określają zasady przyjmowania zwierząt, obejmując swym zakresem między innymi konieczność przeprowadzenia 15-dniowej kwarantanny, obowiązkowych szczepień, czipowania, zabiegów sterylizacji i kastracji czy innych działań, związanych z dbałością o jak najlepszy stan zdrowia naszych podopiecznych – tłumaczy Magdalena Krakowska-Doliasz.
Tylko od początku tego roku do płockiego schroniska trafiło 237 zwierząt (172 psy i 65 kotów), natomiast nowe domy znalazło aż 221 zwierząt (178 psów i 43 koty). – Jak więc widać, prowadzone przez nas akcje oraz programy związane z adopcjami, okazały się sukcesem – mówi kierownik schroniska.
Bezdomne zwierzęta z terenu Płocka są przywożone do schroniska na podstawie umowy z Urzędem Miasta Płocka.
– Zgodnie z wymogami Samorządu, podpisaliśmy umowę, z której zapisów wynikają obowiązkowe czynności jakie należą do Schroniska. Umowa w sposób jasny i szczegółowy określa zakres prac, jakich podjęła się Spółka w tym zakresie. Jednym z jej punktów jest zapis, mówiący o godzinach pracy schroniska, w tym o godzinach, w jakich będą przyjmowane bezpańskie zwierzęta, tj. poniedziałek, wtorek, czwartek, piątek w godzinach od 7.00 do 15.00 oraz w środę od 9.00 do 17.00 – wymienia Magdalena Krakowska-Doliasz.
Umowa dotyczy także przypadków, związanych ze zdarzeniami losowymi, takimi jak pożary czy śmierć właściciela, w wyniku których zwierzęta utraciły dom i możliwość samodzielnej egzystencji.
– W takich przypadkach Schronisko przyjmuje zwierzęta poza wyznaczonymi godzinami pracy. W wyżej wymienionych godzinach, podczas obecności lekarza weterynarii, Schronisko przyjmuje również bezpańskie zwierzęta, które uległy wypadkom komunikacyjnym lub doznały innych obrażeń, udzielając im niezbędnej pomocy – tłumaczy.
Jak wygląda to w statystykach? Otóż od początku roku było blisko 300 interwencji przeprowadzonych przez wykwalifikowanych pracowników spółki na Płocka. Samych wyjazdów poza godzinami pracy Schroniska oraz w niedziele i święta (a więc poza godzinami pracy określonymi w ramach umowy z Miastem Płock) było 117, w tym na zlecenie Straży Miejskiej – 43, po godzinach pracy Schroniska w dni powszednie – 71 oraz na zlecenie Sztabu Kryzysowego i Policji – 3.
Jak wyjaśnia schronisko, Miasto Płock, akceptując określone warunki w umowie, dotyczące godzin pracy Schroniska, w tym również godzin przyjmowania zwierząt, posiada podpisane stosowne umowy z lecznicami działającymi na terenie miasta, dotyczące opieki nad zwierzętami powypadkowymi w czasie pory nocnej, dni wolnych od pracy czy świąt. W tym czasie zobowiązane są one do udzielenia pierwszej pomocy poszkodowanym zwierzętom, następnie przyjmowane są one do Schroniska, gdzie następuje ich leczenie i rekonwalescencja. Odpowiednie służby, takie jak Straż Miejska, również są zobowiązane poprzez zapisy odpowiednich Uchwał Rady Miasta Płocka do podejmowania działań w przypadkach związanych z bezdomnymi zwierzętami.
– Niezmiernie trudno jest zgodzić się nam ze stwierdzeniami o braku woli współpracy w zakresie ewentualnego rozszerzenia możliwości działań Schroniska, o czym świadczy nie tylko posiadana przez naszą Spółkę korespondencja, ale również szereg spotkań, w których aktywnie uczestniczyliśmy – mówi kierownik schroniska.
– Schronisko dla zwierząt w Płocku na bieżąco poszerza swoją ofertę, dostosowując ją do oczekiwań związanych z działalnością tego typu placówek, jednak działania takie wymagają z jednej strony odrębnych ustaleń i doprecyzowania oczekiwań w tym zakresie, a z drugiej strony przygotowania się Spółki do w pełni profesjonalnego świadczenia takich usług, jak również uzgodnienia warunków współpracy w tym zakresie. Z roku na rok jesteśmy coraz lepiej przygotowani do oferowania dodatkowych usług, związanych z opieką nad bezdomnymi zwierzętami – zapewnia Magdalena Krakowska-Doliasz. – Zawsze byliśmy i jesteśmy otwarci na wszelkie rozmowy, sugestie oraz współpracę w zakresie niesienia pomocy zwierzętom poszkodowanym przez los, które utraciły swoich opiekunów na skutek różnych okoliczności – podkreśla.
Od redakcji: Kowal zawinił, a Cygana…
Wygląda na to, że problem z bezdomnymi psami po godzinie pracy schroniska jest. I to nie jest problem błahy, biorąc pod uwagę liczne historie na temat pogryzienia dzieci czy nawet dorosłych przez bezdomne psy. To zwierzęta skrzywdzone przez los, ale jednocześnie nastawione na przeżycie. Nie mają szczepień, nikt ich nie karmi, nie dba, nie uczy miłości.
Takie psy najczęściej działają pod osłoną nocy lub wczesnym porankiem. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której atakują młodą dziewczynę spacerującą wieczorem czy kobietę, biegającą o poranku (takie zdarzenia w Polsce już były). Ale może być i tak, że pies, który nie wygląda na pierwszy rzut oka na rannego, jest chory i do rana nie przeżyje.
Co mają zrobić mieszkańcy Płocka, którzy zauważą bezdomnego psa? Zignorować? Zająć się nim na własny koszt i własne ryzyko? Po godzinie 20 i w święta jest obecnie problem, co potwierdzają wszystkie strony tej sprawy. Wiemy to również z relacji naszych czytelników, którzy przynajmniej raz w tygodniu zmagają się z tym problemem. To na nich spada obecnie kwestia rozwiązania tej sytuacji. Miejmy nadzieję, że wkrótce to się zmieni i miasto jednak skorzysta z najlogiczniejszego i najprostszego rozwiązania, którym w naszej ocenie jest całodobowy dyżur w schronisku.