Całonocne kolejki, zapisy i klasyczne „Pan tu nie stał” to coś, co kojarzy się z czasami, które odeszły. Jednak duch PRL-u daje znów o sobie znać.
Niedziela, kilka minut przed godziną szesnastą, jedziemy autobusem Komunikacji Miejskiej ulicą Dobrzyńską w stronę centrum i widzimy jakiś niecodzienny tłum ludzi. Jeden z pasażerów mówi: – Co oni, za darmo coś tu dają?
Obawialiśmy się jednak, że nie chodzi o jakieś szczególne upominki, a o to, co się należy każdemu – wizytę u lekarza specjalisty. Nasze podejrzenia sprawdziły się. – Panie kochany, zimno tu, ciemno, do domu daleko, a ja płacę całe życie te wszystkie zusy, srusy i muszę stać teraz całą noc w kolejce, żeby zrobić sobie protezę – mówi zbulwersowana mieszkanka Płocka, wyczekująca otwarcia rejestracji. – Ciekawe, ile tu postoję jeszcze i czy w ogóle coś załatwię. Chcąc wyleczyć zęby, muszę narażać się na grypę. Bez sensu – wtóruje mężczyzna, stojący obok.
Tematem dyskusji, wśród oczekujących na otworzenie „okienka”, były pomysły na poprawę sytuacji. Nie dziwi złość ludzi, którą dało się wyczuć. Skoro ktoś płaci wszystkie – niemałe – składki, które mają teoretycznie zapewnić „bezpłatną” opiekę medyczną, to dlaczego na pomoc NFZ-u trzeba czekać jak na jałmużnę?
Już po zakończeniu zapisów, w poniedziałek, weszliśmy do jednej z przychodni, aby zapytać o ewentualny termin wizyty u lekarza dentysty. – Na kasę chorych? – spytał energicznie recepcjonista. Potwierdzamy. – Nie, no to zapisy były dzisiaj, teraz to gdzieś w lutym się dowiadywać trzeba – wyjaśnił, że dzisiaj można było zapisać się do dentysty na styczeń i luty oraz na protetykę na cały rok, a nawet do 2017 roku, czyli na cały okres obowiązywania umowy.
To tłumaczy całonocne kolejki, a także grafikę, która krąży w Internecie, przedstawiającą dobrze znaną starszym Polakom kartkę, tym razem na zabiegi medyczne…