W styczniu ubiegłego roku prokuratura wszczęła postępowanie, dotyczące wycieku nieznanych substancji w Gostyninie. Interweniowała wówczas policja, nie posiadając żadnego zabezpieczenia przeciwko toksycznym substancjom. Poszkodowany został jeden z policjantów. Prokuratura Okręgowa w Płocku podjęła już decyzję z tej sprawie.
Wymieniony przypadek był tylko jednym z kilku, które badała płocka prokuratura. Chodzi o lata 2015-2016, kiedy to gostynińscy policjanci interweniowali przy wyciekach nieznanych substancji, w tym na ul. Ziejkowej. Wówczas poszkodowany został jeden z policjantów, który wdychał podczas interwencji toksyczne opary. Ani on, ani pozostali funkcjonariusze, nie posiadali kombinezonu i maski ochronnej.
Łącznie Prokuratura Okręgowa w Płocku prowadziła śledztwo, dotyczące ośmiu zdarzeń, w tym pięciu podobnych przypadków. Trzy wątki śledztwa dotyczyły oględzin miejsca wycieku przy ul. Ziejkowej w Gostyninie, natomiast dwa były związane z wyciekiem chemikaliów w Lisicy oraz Mniszku.
Śledztwo wszczęto w sprawie narażenia policjantów na utratę życia lub uszczerbek na zdrowiu, w wyniku przekroczenia uprawnień, a także niedopełnienia obowiązków przez przełożonych, czyli osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy.
Prokuratura jednak, po przesłuchaniu świadków, podjęła decyzję o nie przedstawianiu zarzutów komendantowi Komendy Powiatowej Policji w Gostyninie, ze względu na brak znamion przestępstwa. W całości umorzono śledztwo.
Jak wyjaśnia Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prokuratury okręgowej w Płocku, komendant policji ma obowiązek zlecić swoim podwładnym podjęcie interwencji w przypadku wycieku nieznanych substancji, a to policjanci powinni zadbać o nałożenie odzieży ochronnej.