Jeśli w piątek trzynastego zbiliście lustro, idąc do pracy przez drogę przebiegł wam czarny kot, a ze znajomym przywitaliście się przez próg to… najlepiej odpukajcie w niemalowane ;) Skąd w ogóle wzięły się przesądy? Czy w drugiej dekadzie XXI wieku jeszcze w nie wierzymy?
Na początek przydałoby się zdefiniować czym zabobon w ogóle jest. Słownik języka polskiego słowo to tłumaczy następująco: „ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które mogą sprowadzić na kogoś nieszczęście lub ustrzec go przed nim”.
Kiedy w grę wchodzą moce nadprzyrodzone, może rzeczywiście lepiej być ostrożnym? W końcu, ile nas kosztuje splunięcie przez lewe ramię? Jak się okazuje, Polacy są dość przesądni. 54% z nas wierzy w przynajmniej jeden przesąd. Najbardziej przesądne są osoby w wieku 45-54 lat, robotnicy niewykwalifikowani, pracownicy usług, gospodynie domowe i bezrobotni.
Mroczna historia
Wróćmy jednak do piątku trzynastego. Jest to chyba najsławniejszy na świecie zabobon, uznawany za pechowy dzień m.in. w krajach anglosaskich, francuskojęzycznych czy portugalskojęzycznych, ale też Polsce, Niemczech, Austrii, Szwecji i wielu innych krajach. Jego historia wiąże się z niezbyt przyjemnym wydarzeniem.
Musimy się wrócić aż do 1307 roku, kiedy to król Francji, Filip IV, postanowił aresztować ludzi, którym był akurat winny dużą kasę. Chodzi o Templariuszy, o których skarbach powstało wiele opowieści i filmów. Oczywiście oficjalnym powodem aresztowania zakonników było szerzenie herezji i bałwochwalstwo, a w tamtych czasach winnych takich czynów palono żywcem. Tuż przed wydaniem ostatniego tchnienia, wielki mistrz zakonu Jacques de Molay rzucił klątwę na Filipa IV i papieża Klemensa V. Tak, tak, w tamtych czasach nie odbywało się nic bez wiedzy papieża. Rzucanie klątwy było dość popularne w średniowieczu, więc w normalnych okolicznościach nie byłoby to w zasadzie nic niezwykłego. Nie byłoby, gdyby nie fakt, że obaj mężczyźni rok później już nie żyli…
Jeśli przesądnym uda się przetrwać dzisiejszy dzień, będą mogli na chwilę odetchnąć. Następny piątek trzynastego przypada dopiero w maju 2016.
Inne przesądy
Często także spotykamy się z przesądem, aby nie witać się przez próg. Wytłumaczenie tego zabobonu również sięga dawnych czasów. Pogańscy Słowianie wierzyli, że próg domu oddziela ich zewnętrznego, złego świata. Dlatego też zakopywali prochy swoich bliskich w pobliżu domu, aby ci ich zwyczajnie strzegli. Witanie się przez próg jest również sprzeczne z zasadami savoir-vivru. Zgodnie z zasadami dobrego wychowania, gości powinno się witać w najbardziej reprezentatywnym miejscu w domu. Cóż, próg reprezentatywnym miejscem na pewno nie jest.
Pecha przynosi też podobno stłuczenie lustra. Przesąd głosi, że biedaczynę, który zbije lustro, czeka 7 lat nieszczęść. Zapewne niejeden z nas zna osoby, które miałyby pecha do końca życia. Jeszcze gorzej, jeśli lustro zbije się samoistnie. Wtedy bliska właścicielowi osoba z pewnością umrze. Skąd wziął się ten przesąd? Dawniej wierzono, że lustra pochłaniają część duszy wpatrujących się w nie osób. Zbicie go było niebezpieczne dla duszy, która od teraz była wystawiona na działanie złych mocy.
Mieszane uczucia budzi za to czarny kot. Dla jednych jest on oznaką pecha, dla innych z kolei jest symbolem szczęścia. Czarne koty były kojarzone z magią o tym samym kolorze. Wierzono, że stworzenia te zamieszkują czarownicy. Dawniej zdarzało się, że górnicy czy rybacy nie przychodzili do pracy, jeśli drogę przebiegł im czarny kot. Był to swojego rodzaju urlop na żądanie ;) Co innego czarny kot biegnący w naszą stronę, który według wierzeń przyniesie nam pomyślność.
Fortuna toczy się…
… czterolistną koniczyną. Nie chodzi tu o logo pewnej partii politycznej, której nomen-omen koniczynka szczęście w wyborach przyniosła, a o rzadko występującą mutację koniczyny pospolitej. Szacuje się, że na jedną czterolistną przypada 10.000 zwyczajnych koniczynek. Skoro szczęście mogą przynieść 4 liście, to co dopiero powiedzieć o 56? Tyle bowiem liści miała koniczyna, która jest zarejestrowana w księdze rekordów Guinessa.
Niedawno byliśmy też świadkami niezwykłego wydarzenia, jakim była noc spadających gwiazd. Starożytni Grecy wierzyli, że spadające gwiazdy to ludzkie dusze. Wiele osób wypowiada życzenia, kiedy widzi spadającą gwiazdę. A co dopiero przy całym deszczu?
Szczęście przyniesie też: wstanie prawą nogą, złapanie się za guzik na widok kominiarza, odpukanie w niemalowane czy wrzucenie monety do fontanny. Pamiętajcie też, aby związek małżeński zawsze zawierać w miesiąc z literą „R”.
A jaki jest Wasz ulubiony przesąd?
Kominiarz. Wiem że to głupie ale zawsze łapię się z guzik. Z dzieciństwa zostało ;)