Nie udało się płockim szczypiornistom podtrzymać dobrej passy. We wtorkowym meczu Wisła niespodziewanie zremisowała po słabym meczu we własnej hali ze Stalą Mielec 25:25 (13:13), co nie stanowi optymistycznej prognozy przed czekającym płocczan wyjazdowym meczem w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie.
Rozpędzeni gospodarze byli zdecydowanym faworytem tego spotkania. Nikt nie wyobrażał sobie, by mogło paść inne rozstrzygnięcie, jak tylko pewne i wysokie zwycięstwo Wisły. Mielczanie pokazali jednak, że przedmeczowe prognozy nie zawsze muszą się sprawdzać, a ambitna walka może przynieść często niespodziewane rozstrzygnięcia.
Od samego początku spotkania na parkiecie dominowała walka. Widać było, że goście nie przyjechali do Płocka tylko się bronić, licząc na najmniejszy wymiar kary. Zaskoczeni taką postawą płocczanie nie mogli znaleźć recepty na agresywnie grających mielczan i popełniali sporo błędów. Nie grzeszyli też skutecznością. Z dobrej strony pokazali się bramkarze, zarówno broniący bramki Stali Nebojsa Nikolic, jak i Marcin Wichary. Gra toczyła się punkt za punkt i przez długi czas wynik oscylował na granicy remisu. W 19. minucie gościom udało się odskoczyć na dwa trafienia. Najpierw strzał Rochy z rzutu karnego obronił golkiper gości, a chwilę później bramkę zdobył Szpera i Stal wyszła na prowadzenie 9:7.
Gospodarze musieli gonić wynik, a udało się to na minutę przed końcem pierwszej połowy, kiedy to celnie ze skrzydła rzucił Daszek. I wprawdzie tuż przed końcową syreną goście stanęli przed szansą objęcie przed przerwą prowadzenie, ale Wichary zatrzymał strzał Szpery z rzutu karnego i pierwsza połowa zakończyła się remisem 13:13.
Obraz gry nie zmienił się w drugiej połowie. Płocczanie nadal grali nieskutecznie, nie funkcjonowała kontra a Nikolić zatrzymywał płockich szczypiornistów w, wydawałoby się, stuprocentowych sytuacjach. Równie dobrze po drugiej stronie w bramce spisywał się Corrales, który pojawił się na boisku w drugiej połowie i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować punktowej przewagi. Do poziomu widowiska dostosowali się też sędziowie, którzy popełniali sporo błędów i podejmowali niezrozumiałe decyzje.
W samej końcówce spotkania Wiśle udało się wreszcie wypracować sobie niewielką przewagę. Najpierw do bramki Stali trafił Zelenović, chwilę później jedną z nielicznych skutecznych kontr wykończył Tioumentsev i Wisła prowadziła na 6 minut przed końcem meczu 25:23. Końcówka spotkania należała jednak do gości, w czym pomogły im wykluczenia zawodników Wisły. Najpierw na ławkę kar powędrował Rocha, a pół minuty później dwuminutową karę otrzymał Wiśniewski i Wisła musiała bronić się we czwórkę przeciwko sześciu rywalom. Goście potrafili wykorzystać grę w przewadze i w 59. minucie, po dwóch trafieniach Janysta, doprowadzili do wyrównania. W ostatnich sekundach na boisku panował już zupełny chaos i całe spotkanie zakończyło się niespodziewanym remisem 25:25.
– Doskonale pamiętaliśmy lekcję, jaką dostaliśmy od Wisły w play-off, zawstydzające wręcz nasze porażki. Staraliśmy się nie przestraszyć rywali i podjąć walkę – powiedział Paweł Noch, trener Stali Mielec po meczu. – Myślę, że na ten punkt złożyło się kilka elementów – dobra postawa Nikolicia w bramce, do pewnego momentu rozsądna gra w ataku pozycyjnym i też trochę szczęścia, szczególnie w końcówce, kiedy na boisku panował już kompletny chaos – dodał.
– Wisła jest klasowym zespołem, szczególnie na własnym parkiecie, o czym przekonaliśmy się już kilkukrotnie, kiedy mecze były rozstrzygnięte już po pierwszej połowie – stwierdził Rafał Gliński. – Dzisiaj pokazaliśmy ogromną wolę walki. Pierwsza połowa pokazała, że przyjechaliśmy się tutaj bić jak równy z równym, a w przerwie poczuliśmy, że można tutaj coś ugrać.
Zawiedziony wynikiem był Manolo Cadenas, trener Orlen Wisły Płock. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że to może być ciężki mecz. Stal Mielec pokazała, że dysponuje zawodnikami o odpowiednich umiejętnościach, żeby tutaj powalczyć. Mecz nam się nie udał – stwierdził szkoleniowiec Nafciarzy. – Nie wychodziły kontrataki, pojawiła się nerwowość i brak precyzji, przestrzeliliśmy dużo czystych pozycji. Wynik właściwie odzwierciedla wydarzenia na boisku. Być może ostatnie zwycięstwa sprawiły, że zawodnicy poczuli się zbyt pewnie, zbyt mocno ufali we własne umiejętności i trochę zlekceważyli rywali. Mielec grał dzisiaj przez pełne 60 minut z pełną determinacją i być może nam gdzieś tego zabrakło. Wisła jest jeszcze młodą drużyną, cały czas się uczy, zdobywa doświadczenie i to na pewno będzie dla zawodników kolejna lekcja – powiedział.
Orlen Wisła Płock – Stal Mielec 25:25 (13:13)
Orlen Wisła: Wichary, Corrales – Kwiatkowski, Tioumentsev 5, Pusica 1, Ghionea 2, Syprzak 3, Zeljenović 5, Nikcević 1, Wiśniewski 1, Racotea 2, Rocha 2, Daszek 3, Montoro
Stal: Nikolić – Wilk 2, Szpera 6, Adamuszek 6, Gudz, Gliński 1, Krzysztofik 1, Chodara, Kostrzewa 3, Janyst 4, Sobut 2
Kary: Orlen Wisła – 12 minut; Stal Mielec – 12 minut
Sędziowie: Damian Godzina, Łukasz Kamrowski