Kontrasty bywają inspirujące. Właśnie w Płockiej Galerii Sztuki odbył się wernisaż dwóch wystaw, które na pierwszy rzut oka do siebie nie przylegają, pozornie pozostają w antagonizmie, jednakże czy aby na pewno…?
Najlepiej ocenicie to Państwo sami, jeżeli wybierzecie się na zwiedzanie, dla mnie w każdym razie było to doznanie z pogranicza filozoficznej projekcji rzeczywistości, sposobu widzenia świata, tego co w nim nas porusza, czego w nim podświadomie wciąż poszukujemy…
Po tym dość enigmatycznym wstępie wypadałoby jednakże rzeczy przedstawić od samego początku. Na parterze Galerii mamy możliwość zapoznania się z solidną częścią artystycznego dorobku Alicji Słowikowskiej.
Artystka ukończyła w 1974 roku Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Malarstwa u prof. Jana Tarasina oraz uzyskała aneks z tkaniny u prof. Wojciecha Sadleya. W swej twórczości zajmuje się malarstwem, tkaniną, książką artystyczną i instalacjami.
Wielokrotnie pełniła funkcję kuratora Międzynarodowego Festiwalu „Sztuka Książki”. W 2008 roku otrzymała srebrny medal Gloria Artis zasłużony dla kultury, a w 2014 roku Nagrodę Ministra Kultury. Wielokrotnie korzystała też ze stypendiów Ministra Kultury.
Alicja Słowikowska ma w swym dorobku wiele wystaw indywidualnych, jak i zbiorowych w kraju i za granicą, w takich miejscach, jak Triest, Berg, Gladbach, Kolonia, Tokio, Nagasaki, Kobe, Stanford, i Dania. Jej twórczość zasiliła prywatne kolekcje na całym świecie.
W Płockiej Galerii Sztuki prace artystki zostały zebrane w wystawę „Pamiętajmy o Ogrodach”. Sama malarka o swoich obrazach mówi, że są to jej dzieci, traktuje je w sposób niezwykle emocjonalny, dba, aby się rozwijały i przeobrażały. Dlatego też zdarza się, że przemalowuje swe stare obrazy, które tym samym otrzymują nowe życie. Inspiracją dla malarki jest ogród – czarodziejski wyimaginowany, pełen tajemniczych miejsc, splątany.
Czasem stanowi ukojenie, pozwala nam się bezpiecznie schronić, a czasem przeobraża się w utracony Eden. Dlatego też jest on zupełnie nierealny, błąka się po bezdrożach naszej podświadomości, jest zagubionym echem naszych pragnień i marzeń, czasem zanurza się też w pokłady dziecięcej, dawno zapomnianej wrażliwości, czystej i pozbawionej sztampy w widzeniu świata, narzuconej życiowym doświadczeniem.
Jak się okazuje, pomysły do twórczych poszukiwań i własnych kreacji są dla Alicji Słowikowskiej niemal wszędzie – podsuwa je zarówno literatura, poezja, wątki biblijne, kultura i filozofia Dalekiego Wschodu. Stąd też i wiele mówiące tytuły – „Medytacja”, „Wody”, „Raj”, „Bramy”, „Labirynt”.
W Galerii zebrano około 150 prac artystki. Obrazy, rysunki, malarstwo na tkaninie oraz instalacje roślinne niewątpliwie doskonale pobudzają wyobraźnię zwiedzających.
Tymczasem zupełnie inny stylistycznie charakter ma wystawa „Realizm i Nadrealizm”. W całości pochodzi ona ze zbiorów własnych Płockiej Galerii Sztuki, jak i jej instytucjonalnego poprzednika – płockiego Biura Wystaw Artystycznych i w większości prezentuje obrazy powstałe w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.
Podczas wernisażu Dyrektor Alicja Wasilewska serdecznie powitała przybyłą na to piątkowe wydarzenie wieloletnią Dyrektor BWA Bożenę Śliwińską i jednocześnie zachęciła wszystkich zgromadzonych do wzięcia udziału w specjalnie na tę okoliczność przygotowanej ankiecie, badającej estetyczne preferencje odnoszące się obrazów wyeksponowanych na piętrze Galerii. Niewątpliwie bez społecznego odbioru trudno jest ocenić, czy dzieła sztuki, zalegające magazyn nadal są kanwą do dialogu pomiędzy twórcą a widzem i wciąż mają ten niepowtarzalny element świeżości, czy też bezpowrotnie obrosły pajęczyną anachronizmu, stały się niewiele znaczącym świadectwem tamtych czasów.
W ramach nurtu realizmu możemy zapoznać się z niezwykle klimatycznymi obrazami Ludwika Jaksztasa i Andrzeja Sadowskiego, przedstawiającymi doskonale rozpoznawalne, nawet po kilkudziesięciu latach zakątki Płocka. Fotograficzny sposób odwzorowania scenek z życia miasta zadziwia, w tym kontekście realizm zaskakuje widzów, bowiem nabiera cech nierealności poprzez wrażenie podróżowania w czasie.
Nie mniej interesująco prezentują się prace wpisane w nurt nadrealizmu. Tu z kolei obraz świata jest tylko kanwą do stworzenia bardziej intymnych, subiektywnych wymiarów, często niejednoznacznych, niezrozumiałych. Z punktu widzenia historii sztuki taki sposób obrazowania nazywa się także „nurtem metafory”. Wyludnione, ascetyczne pejzaże, somnambuliczne skojarzenia, zaskakujące zestawienia fragmentów rzeczywistości chyba dalej mają swą siłę oddziaływania, artystyczną moc przekazu, intrygują i kuszą swą tajemnicą. Sam zresztą ciekaw jestem wyników piątkowej ankiety.
Tak zatem wybierając się do Galerii mamy okazję sprawdzić, czy aby na pewno zaistniał pozornie oczywisty antagonizm pomiędzy wystawą Alicji Słowikowskiej a twórczością malarzy lat osiemdziesiątych. W moim, skromnym przekonaniu nastąpiło tu bowiem niezwykle inspirujące dopełnienie…