Podobnie jak rok temu, w 1/16 przeciwnikami szczypiornistów Orlen Wisły Płock był Vardar Skopje. W zeszłym sezonie wygrana różnicą 6 bramek nie dała nam awansu. Tym razem w Orlen Arenie udało się jedynie zremisować. Czy wystarczy to do awansu?
W zeszłym sezonie wygraliśmy z Mistrzami Macedonii w Orlen Arenie 32-26. W rewanżu niestety polegliśmy sromotnie. Przegrana różnicą 11 bramek w Skopje wyeliminowała nas z dalszej gry.
Początek spotkania był niezwykle wyrównany i żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Już w pierwszych akcjach skutecznymi obronami popisali się bramkarze. Strzelanie rozpoczął Maqueda, ale szybko bramką z kontrataku odpowiedział Milijan Pusica. Gra gol za gol toczyła się do 12 minuty, kiedy to na tablicy widniał rezultat 6:6. Potem jednak będący w świetnej formie Marcin Wichary odbił 2 rzuty Shishkareva i Nafciarze odskoczyli na 2 oczka. W 17. minucie Dibirov nie wykorzystał rzutu karnego, a bramkę rzucił Marko Tarabochia i przewaga wzrosła do 3 bramek. Mogliśmy je nawet podwyższyć na 12-8, ale piłkę źle wyprowadził Dan Racotea i Rosjanin się zrehabilitował za niewykorzystany rzut z 5. metra.
Po 20 minutach zaczął się festiwal wykluczeń – sędziowie w ciągu następnych 300 sekund w zespole Orlen Wisły upomnieli Milijana Pusicę oraz Dana Racotea, a u rywali na ławce musieli usiąść Igor Karacić i Mijajlo Marsenić. Ten fragment gry należał do gości, którym udało się zmniejszyć prowadzenie. Kibice zgromadzeni w Orlen Arenie mogli przeżyć małe deja vu – zupełnie jak przed rokiem Macedończyków ciągnął Alex Dujshebaev, tak teraz koncertowo grał Igor Karacić. Podopieczni Raula Gonzaleza złapali nawet kontakt z Nafciarzami, ale ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Angela Montoro. Drużyny schodziły na przerwę przy stanie 16:14.
Drugą połowę zaczęliśmy od bramki Dana Racotea, a dodatkowo dwuminutową karę otrzymał Alem Toskić. Gra w przewadze nie trwała jednak zbyt długo, bowiem już w następnej akcji upomniany został również Valetin Ghionea, choć wydaje się, że sędziowie byli w tej sytuacji zbyt surowi. Po bramce z koła Alena Toskicia w 36 minucie było już po 18. Zdenerwowany Manolo Cadenas poprosił o przerwę, jednak po czasie również nie udało się zdobyć bramki. Nie pomogła nawet dobra obrona Marcina Wicharego – źle piłkę wyprowadził Nikcević, co skrzętnie wykorzystał Luka Cindrić i wyprowadził gości na prowadzenie, które w pewnym momencie wynosiło nawet 3 bramki
Lekarstwem na dobrze grających Macedończyków okazał się Tiago Rocha – Portugalczyk w krótkim odstępie czasu czterokrotnie pokonał Sterbika, dzięki czemu w 50. minucie przegrywaliśmy tylko 24:25. Zaczął się mecz walki, po obu stronach było widać zmęczenie, co z pewnością wpływało na skuteczność, choć trzeba uczciwie przyznać, że dobrze bronił wprowadzony Rodrigo Corrales. Przewaga gości jednak się utrzymywała i po bramce Maquedy w 55. minucie trener płocczan poprosił o przerwę. I tym razem nie wpłynęła ona jednak dobrze na Nafciarzy, bowiem przy kolejnym ataku piłka wylądowała… w aucie. Za sprawą skutecznego rzutu Dejana Manaskova goście odskoczyli na 25:28.
Pod koniec spotkania to jednak Nafciarze wrzucili piąty bieg i zaczęli odrabiać straty. Ostatecznie dzięki obronie Rodrigo Corralesa i bramce Marko Tarabochii w samej końcówce Orlen Wisła zremisowała spotkanie 30:30!
Rewanż w Skopje 26 marca o 18:30.
Orlen Wisła Płock – RK Vardar Skopje 30:30 (16:14)
Bramki dla Orlen Wisły: Rocha 7, Racotea 6, Tarabochia 6, Toledo 4, Daszek 2, Wiśniewski 2, Pusica 1, Ghionea 1, Montoro 1.
Bramki dla Vardaru: Karacić 6, Cindrić 5, Dibirov 4, Brumen 3, Maqueda 3, Dujshebaev 2, Toskić 2, Manaskov 2, Shiskarev 2, Stoilov 1.