W sobotę lodołamacze kontynuują pracę w Woli Brwileńskiej, gdzie utworzył się największy zator lodowy na Wiśle. Jak podaje IMGW na podstawie zdjęć satelitarnych, ma on długość ponad 60 kilometrów, a Wody Polskie potwierdzają, że zator lodowy jest bardzo zbity i wypiętrzony.
Zgodnie z prognozami, trwa odwilż, która potęguje ryzyko powodzi. Na Wiśle w sobotę, 20 lutego od rana pracuje 8 lodołamaczy, które kruszą lód, a skruszoną krę odprowadzają wykutą wcześniej rynną spływową.
W Woli Brwileńskiej, gdzie powstał największy zator, odbyła się konferencja Wód Polskich.
– Ze względu na stabilną sytuację w Gdańsku na Wiśle, podjąłem decyzję o sprowadzeniu do Włocławka dodatkowych dwóch lodołamaczy. Ich zadaniem będzie patrolowanie Wisły i spływu kry poniżej stopnia Wodnego we Włocławku. Dodatkowo będą one pełniły funkcję zastępczą w przypadku ewentualnej awarii obecnie pracujących lodołamaczy – powiedział Prezes PGW Wody Polskie, Przemysław Daca.
Nawiązał tym samym do artykułu na portalu Onet.pl, w którym w alarmującym tonie opisano awarię jednego z lodołamaczy, z którego ma wypływać glikol, który jest odpowiednikiem płynu chłodniczego w samochodach. Jak wyjaśniają Wody Polskie, lodołamacze ze względu na swoją funkcję poddawane są tysiącom ton nacisku. Każda z jednostek jest serwisowana kilka razy dziennie, co jednak nie wpływa na przeprowadzaną akcję lodołamania.
Przemysław Daca zaapelował w związku z tym do mediów o przedstawianie rzetelnych informacji.
– Dajemy z siebie wszystko, pracujemy na rzecz bezpieczeństwa lokalnej społeczności, a wprowadzanie nastroju grozy, sianie paniki poprzez podawanie nierzetelnych informacji, nie pomaga sytuacji. Trzeba skupić się na pracy. Zawsze po takich akcjach przeprowadzamy podsumowanie i wówczas będziemy Państwa informować o wynikach naszej pracy. Ci którzy nam nie chcą pomagać, prosimy aby nam nie przeszkadzali – powiedział prezes Wód Polskich.
W sobotę od godziny 7 lodołamacze pracują w systemie 4 na 4, czyli 4 jednostki w czole płyną do zatoru w Woli Brwileńskiej, a kolejne 4 w rynnie.
– W przypadku pojawienia się przy stopniu wodnym we Włocławku pokruszonej kry, 2 lodołamacze wrócą do jej spławiania przez stopień. Zator lodowy jest bardzo zbity i wypiętrzony. Będzie to ciężka i wymagająca praca – podkreślają Wody Polskie.
Potwierdzają to zdjęcia satelitarne, które udostępnił IMGW. Wynika z nich, że zator lodowy pod Płockiem ma ponad 60 km, a przed samym zatorem znajduje się wielka płachta nierozbitego lodu.



– Na podstawie sytuacji meteorologicznej i spodziewanego ocieplenia, IMGW-PIB wydał ostrzeżenia i alerty – wezbrania o charakterze lokalnym występować będą w różnych regionach kraju. Aktualnie w rejonie Płocka, Włocławka i dolnej Odry, gdzie sytuacja jest bardzo trudna, operuje kilka grup pomiarowych IMGW-PIB mierząc pokrywę lodu i informując o sytuacji służby administracji państwowej – przekazał IMGW-PIB.
W sobotę, 20 lutego zanotowano przekroczenie stanu alarmowego na dwóch stacjach wodowskazowych na obszarze dorzecza Wisły: Wyszogród i Kępa Polska. Zanotowano także przekroczenie stanu ostrzegawczego na 6 stacjach wodowskazowych na obszarze dorzecza Wisły.
Stany wody na wodowskazach 20 lutego o godz. 6 (w nawiasach porównanie do godz. 4):
- „Grabówka” – 351 (+1)
- „PKN Orlen” – 771 (-2);
- „Brama p.pow.” – 350 (0);
- „Borowiczki” – 378 (0);
- „Wyszogród” – 588 (0);
- „Kępa Polska” – 502 (0).
W Płocku tak jest ,rzeka płynie a jak komuś się to nie podoba to nie musi tam mieszkać