„Przecież nic się nie stało” – tłumaczył się mężczyzna, który rekordowo szybko popełnił trzy wkroczenia drogowe. Policjanci wyjaśnienia nie uznali i… zabrali mu prawo jazdy.
Kierowca forda mondeo na skrzyżowaniu ul. Kolegialnej z ul. 1 Maja w Płocku nie zatrzymał się przed sygnalizatorem, mimo zapalonego w tym czasie czerwonego światła. Miał pecha, gdyż jego zachowanie zauważyli policjanci z płockiej drogówki, jadący od ul. Kwiatka w nieoznakowanym radiowozie, którzy pojechali za nim, aby go zatrzymać.
Mężczyzna, niczego nieświadomy, na skrzyżowaniu ul. Kolegialnej z Gradowskiego popełnił kolejne poważne wykroczenie. Dojeżdżając do oznakowanego przejścia dla pieszych, ominął pojazd, który zatrzymał się przed przejściem w czasie, gdy na przejściu byli już piesi.
– Funkcjonariusze zatrzymali forda do kontroli na ul. Kolegialnej, w bezpiecznym miejscu – powiedział Krzysztof Piasek, rzecznik płockiej policji. – Okazało się, że kierowca nie miał również zapiętego pasa bezpieczeństwa, a właściwie pas był zapięty ale za siedzeniem – dodał.
Kierowcą okazał się 61-letni mieszkaniec Płocka, który nie widział w swoim stylu jazdy niczego złego. Kiedy dowiedział się jaki jest powód kontroli, oświadczył, że „przecież nic się nie stało”.
Zgodnie z art. 86§3 kodeksu wykroczeń oraz w związku z art. 135 Ustawy „Prawo o ruchu drogowym”, za stworzenie zagrożenia dla innych użytkowników ruchu, funkcjonariusze zatrzymali kierującemu prawo jazdy .