Od kilku tygodni dochodziły do nas niepokojące informacje na temat byłego prezydenta Płocka – jego kondycji psychicznej czy stanu zdrowia. Dzisiaj rano dotarła pogłoska o rzekomej śmierci Mirosława Milewskiego. Sprawdziliśmy to… dzwoniąc do bohatera tych wieści.
W tzw. kuluarach, krążyły od jakiegoś czasu wieści, że Mirosław Milewski po przegranych wyborach w ubiegłym roku przeszedł pewnego rodzaju załamanie nerwowe. Nie wiadomo z jakiego powodu, w ostatnim okresie plotki te zaczęły się nasilać. W ciągu ostatnich trzech dni słyszeliśmy straszne pogłoski z jednej strony o podcięciu żył i pobycie w szpitalu, z drugiej o połknięciu jakichś trujących środków, a dzisiaj o… popełnieniu samobójstwa przez powieszenie w minioną sobotę.
Plotki zawsze najlepiej sprawdzać u źródła, zadzwoniliśmy więc do byłego prezydenta naszego miasta. Przyznajemy, lekki niepokój pojawił się, gdy po dłuższym sygnale włączyła się poczta głosowa. Zaraz jednak telefon rozdzwonił się, a w słuchawce usłyszeliśmy głos Mirosława Milewskiego, którego mocno rozbawiło nasze pytanie.
– Zapewniam, że żyję, a w szpitalu byłem może ze trzy lata temu, kiedy przechodziłem silne przeziębienie – śmiał się były prezydent. – Skąd biorą się takie pomysły u ludzi? Rozumiem, gdyby to było w trakcie kampanii wyborczej, ale teraz? – dziwił się pan Mirosław.
Skorzystaliśmy więc z okazji, pytając co porabia Mirosław Milewski obecnie. – Trochę się nudzę – przyznał. – Niestety, jestem na etapie poszukiwania jakiegoś wyzwania zawodowego – mówił były prezydent, podkreślając, że jest w pełni sił i zdrowia.
– To może polityka? – pytamy. – To zamknięty temat – zdecydowanie stwierdził były prezydent. – Wskazówka dana przez płocczan jest jednoznaczna – przyznał, dziękując za troskę i sprostowanie informacji u źródła.
Życzymy panu Mirosławowi dużo zdrowia i wykorzystania jego potencjału zawodowego. A plotek tylko takich, które nie spowodują gęsiej skórki u jego bliskich.