W naszej serii reportaży przedstawiamy państwu płocczan, którzy swój wolny czas poświęcają pasji. W tym wydaniu opowiemy o Sebastianie Szmulewiczu, który sprawia, że śrubki, nakrętki czy podkładki stają się częścią sztuki.
– Wszystko zaczęło się przypadkiem – mówi Sebastian Szmulewicz. – Nie miałem pomysłu na prezent dla mojego dobrego przyjaciela i wymyśliłem, że zrobię mu samochód terenowy, na wzór mojego prawdziwego. Prezent spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem i sympatią.
Materiały, jakie Sebastian pozyskuje do budowy swoich dzieł sztuki, są przeważnie nowe, nie pochodzące z odzysku. – Co prawda, mam teraz pomysł na dwa projekty, w których niektóre rzeczy będą pochodziły z odzysku, bo ze starego silnika samochodowego, ale generalnie wszystko robię z nowych rzeczy – mówi metaloplastyk. Jak sam przyznaje, wszystkie materiały ma wsypane do dużej skrzynki, z której wybiera to, co akurat pasuje do jego wizji. – Wyciągam podkładkę i myślę sobie, że będzie to podstawka, do której dospawam koło od motocykla, a koło od motocykla to na przykład pięć zespawanych ze sobą nakrętek. Potem łączę to z innymi rzeczami i z niczego wychodzi mi tak na prawdę coś – uśmiecha się.
Warto zaznaczyć, że Sebastian nie projektuje na kartce wcześniej swoich dzieł. – Wszystko mam w głowie i na bieżąco analizuję co będzie ze sobą wyglądało dobrze – wyjaśnia.
Tematyka prac wykonanych przez Sebastiana Szmulewicza to w większości motoryzacja, jednak, jak widzimy na zdjęciach, twórca nie zamyka się tylko na nią. Jego zdaniem, najłatwiejszy do wykonania jest motocykl, bo można go zrobić z czegokolwiek, natomiast na przykład taki kwiat nie jest prostą rzeczą, bo trzeba przeanalizować z czego się robi liście, łodygi czy pączki. – Jakby ktoś na to popatrzył, to powiedziałby pewnie, że to kosztuje tyle ile waży. Z drugiej strony, jak ktoś rozumie tematykę tego to wie, że fajnie to postawić na biurku czy na regale – mówi metaloplastyk.
Do Sebastiana dociera sporo pozytywnych komentarzy odnośnie jego twórczości, a dla samego twórcy jest to dodatkowa motywacja do pracy ze spawarką i metalem. – Ludzie lajkują zdjęcia moich prac, mówią mi też osobiście, że moje projekty wyglądają zjawiskowo, dzięki temu jeszcze bardziej chce mi się to robić – wyznaje artysta.
W pracy twórczej bardzo ważne jest natchnienie, u Sebastiana etap tworzenia w wyobraźni trwa kilka dni. – Jednego dnia coś wymyślę, następnego dnia coś udoskonalam – wyznaje. – Projekt Jeepa to była kwestia tygodnia albo i dwóch, kiedy myślałem, że go zrobię, ale musi mieć konkretne rzeczy, w specjalnych miejscach, z uwzględnieniem wszelkich krzywizn i innych niuansów, które w mojej głowie dawały pożądany rezultat – tłumaczy Sebastian.
Gdy projekt jest już gotowy, trzeba przejść do pracy twórczej. Średnio Sebastianowi potrzeba około półtorej godziny, żeby wyspawać konstrukcję motocykla i około sześciu godzin, żeby powstało auto terenowe. – Wiąże to się z ciągłym myśleniem. Pospawam element, muszę na niego popatrzeć, zastanowić się gdzie nanieść poprawkę i tak dalej – wyjaśnia. Projekty nie są efektem wyrachowania ani obliczeń, są w pełni artystyczne. Twórca zapewnia, że nie robi nigdy dwóch takich samych rzeczy, bo jego zdaniem jest to niemożliwe.
Sebastian Szmulewicz chciałby, aby ludzie interesowali się tego typu sztuką. Prace, które wykonuje są naprawdę ciekawe i – naszym zdaniem – warte uwagi. Oglądając je, z każdym spojrzeniem dostrzegamy zawiłość figur wykonanych przez metaloplastyka. Doceniają to ludzie, którzy – jak mówi sam artysta – nie spodziewają się, że może to aż tak ładnie wyjść. Sebastian zaprasza do oglądania jego kolekcji, gdyż ciągle powstaje coś nowego, co może zainteresować i zainspirować na przykład do dekoracji różnego rodzaju wnętrz.