Lodowisko przed ratuszem to jedna z sezonowych atrakcji, które miasto oferuje płocczanom w ramach aktywizowania fizycznego mieszkańców. Ze względu na warunki pogodowe, 27 lutego lodowisko zostało wyłączone z użytkowania. Ponad dwa tygodnie trwał demontaż pozostałości po lodowisku. Dlaczego tak długo?
Każdy, kto w okresie od 27 lutego do 12 marca przechodził przez Stary Rynek, na pewno zauważył, jak z dnia na dzień w miejscu lodowiska powstaje nieokiełznana góra pozostałości po najpopularniejszej ślizgawce w mieście.
– Rurki na wierzchu, woda leci, strach tu chodzić teraz, żeby nogi nie złamać – powiedział nam jeden z płocczan, który w sezonie korzysta z lodowiska. – Zimą to lubię pojeździć na łyżwach, ale teraz to strach i o tę instalację całą, bo wszystko jest na wierzchu, i o zdrowie. Słońce świeci, to woda z lodu cieknie, na noc przyjdzie mróz, zamarznie to wszystko i rano, jak ludzie do pracy czy szkoły się spieszą, to wywrotka gotowa – dodał.
Postanowiliśmy zapytać, dlaczego lodowiska nie zdemontowano od razu. – W tym roku prace związane z demontażem instalacji oraz infrastruktury towarzyszącej lodowiska zostały wykonane sprawnie, a plac został przywrócony do stanu pierwotnego – powiedział Sylwester Jakubowski z Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych. – Sztuczne lodowisko, mieszczące się w Płocku, w związku z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, czyli wysokimi temperaturami, słońcem czy przelotnym deszczem, zostało odłączone od agregatu mrożącego 27 lutego – dodał. Według relacji Jakubowskiego, do 3 marca trwały prace związane z wywozem infrastruktury, potrzebnej do działania lodowiska w sezonie.
– 3 marca plac na Starym Rynku został protokolarnie przekazany podwykonawcy, firmie Hefal Serwis, który od tego momentu odpowiadał za demontaż lodowiska. Jednostka ostatecznie została zdemontowana wraz z uprzątnięciem terenu w dniu 12 marca tego roku. Chciałbym zaznaczyć, że w czasie funkcjonowania, lodowisko było ubezpieczone, bo odpowiadał wówczas za nie MZOS, potem, na czas demontażu oraz uprzątnięcia terenu, zgodnie z umową – firma Hefal Serwis. W czasie topnienia tafli lodu, nadmiar wody spływał do kratek ściekowych, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie lodowiska – dodał. Ubezpieczenie obiektu gwarantowało ewentualne wsparcie dla osób, które ucierpiałyby w skutek prac prowadzonych na Starym Rynku.
– Cała instalacja lodowiska wraz z agregatem mrożącym nie jest własnością MZOS, jest tylko przez nas dzierżawiona na okres funkcjonowania lodowiska od firmy HEFAL SERWIS S.A – mówił Sylwester Jakubowski.
Pozostałości po lodowisku leżały przed ratuszem niemal dwa tygodnie. Na szczęście nikt nie poślizgnął się na topniejącym lodzie, leżącym przy fontannie. Miejsce było na tyle słabo zabezpieczone, że każdy mógł dostać się na teren nieczynnego lodowiska. Mamy nadzieję, że w przyszłości miejsce będzie lepiej zabezpieczone w czasie demontażu. To, co zastaliśmy w marcu, w znacznym stopniu narażało mieszkańców na ewentualne wizyty na urazówce.
w przyszłości niech MZOS nie czeka na rozmarznięcie lodu tylko ciężki sprzęt i…