Płoccy lekarze rezydenci przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu. Chcą przede wszystkim zwiększenia nakładów na służbę zdrowia. Tymczasem minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł poinformował, że ten punkt sporny zniknął.
Sytuacja w polskiej służbie zdrowia jest zła. Wie to każdy, kto miał okazję być pacjentem jednego ze szpitali czy publicznych przychodni. Jak tłumaczy Jarosław Wanecki, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Płocku, lekarze już od 1989 roku domagają się systemowych zmian w ochronie zdrowia.
– W tym czasie środowiska lekarskie skupione wokół związków zawodowych i porozumień pracodawców, przy jednoczesnym wsparciu samorządu, kilka razy przeprowadziły akcje protestacyjne, także w formie głodówek i strajku generalnego, połączonego z grupowym wypowiedzeniem umów o pracę – przypomina Jarosław Wanecki.
Rezydenci: Mamy takie same obowiązki
Tym razem protest rozpoczęli młodzi lekarze rezydenci. Kim jest rezydent? To lekarz, który ukończył 6 lat studiów, 13 miesięcy obowiązkowego stażu i jest w trakcie specjalizacji. Rezydent ma pełne prawo wykonywania zawodu, ma również taki sam zakres obowiązków i odpowiedzialności jak lekarz specjalista.
– Bada, diagnozuje i leczy w oddziałach szpitala, a także w przychodniach i poradniach oraz dyżuruje w SOR-ach i nocnych pomocach lekarskich – czytamy w jednej z ulotek, jakie możemy znaleźć w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku.
Specjalizacja lekarzy rezydentów trwa od 4 do 6 lat, choć może wydłużać się w różnych przypadkach. Średni wiek uzyskania tytułu lekarza specjalisty w Polsce to 37 lat.

Jak tłumaczą lekarze Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku, protest młodych lekarzy jest pierwszym sygnałem załamującego się systemu ochrony zdrowia w Polsce. – Lawina oczekiwań pacjentów wobec medialnych obietnic o „skracaniu kolejek” poruszy w najbliższym czasie kolejne grupy specjalistów różnych zawodów medycznych. Cierpliwość doskonale wykształconych i słabo opłacanych profesjonalistów nieuchronnie się kończy – ostrzegają lekarze.
Wyjaśniają także, iż aby godnie wykonywać zawód lekarza i lekarza dentysty, trzeba mieć perspektywę godnego życia, bez gonitwy za pieniądzem na kilku etatach. – Autorytet lekarza zależy nie tylko od jego zaangażowania, ale także warunków pracy jakie stworzyło państwo, dla którego zdrowie publiczne i medycyna personalizowana, nie może być wyłącznie hasłem. Zdrowie nie ma politycznych barw – apelują płoccy lekarze.
O co walczą rezydenci? Przede wszystkim o zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu nie mniej niż 6,8 proc. PKB w ciągu najbliższych 3 lat (to poziom, który zaleca Światowa Organizacja Zdrowia). Ponadto, chcą skrócenia kolejek, rozwiązania problemu braku personelu medycznego, likwidacji biurokracji i poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia.
Rząd: Zwiększymy nakłady na służbę zdrowia do 6 proc. PKB
Tymczasem rząd przyjął projekt ustawy, która gwarantuje przeznaczenie do 2025 roku 6 proc. PKB na ochronę zdrowia. – Mam wrażenie, że powody do protestu rezydentów w tej chwili po prostu znikły, jeśli w ogóle były – stwierdził Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Jak podaje Rynek Zdrowia, minister Radziwiłł uważa, że granie bezpieczeństwem czy dobrem pacjenta jest skandalem, który w ogóle nie powinien mieć miejsca i ma nadzieję, to się nie zrealizuje. Tłumaczy również, że rozmowy z lekarzami cały czas trwają, a dialog właściwie nigdy nie został przerwany, nawet na czas protestu.
Również premier Beata Szydło przekonuje, że przyjęta przez rząd ustawa da pozytywne efekty w służbie zdrowia. Jak mówiła podczas spotkania z mieszkańcami Siedlec w minioną środę, 6 proc. PKB na ochronę zdrowia, to bardzo duże pieniądze, które przełożą się na poprawę leczenia, zwiększą dostępność do usług medycznych i rozładują kolejki do lekarzy.
Rząd chce w ciągu najbliższych 7 lat osiągnąć pułap, o który wcześniej wnioskowali lekarze, czyli właśnie 6 proc. PKB przeznaczonych na zdrowie. Według premier Beaty Szydło, te pieniądze znajdą również odzwierciedlenie w podwyżkach dla pracowników służby zdrowia, na przygotowanie młodych adeptów służby zdrowia. Jak tłumaczyła, mamy obecnie lukę pokoleniową, ponieważ przez wiele lat nie zadbano o to, żeby zatrzymać i kształcić wystarczającą liczbę młodych osób, które trafią do służby zdrowia.
Przyjęty we wtorek, 24 października projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej zakłada, że w 2018 r. na ochronę zdrowia ma być przeznaczone 4,67 proc. PKB; w 2019 r. – 4,86 proc., w 2020 r. – 5,03 proc, w 2021 r. – 5,22 proc., w 2022 r. 5,41 proc., w 2023 r. – 5,6 proc., a w 2024 – 5,8 proc. Docelowy poziom finansowania, czyli 6 proc. PKB, ma zostać osiągnięty w 2025 roku.

Tymczasem lekarze rezydenci nie chcą zgodzić się na te propozycje. – Osiągnięcie 6 proc. PKB na ochronę zdrowia w 2025 r. jest propozycją poniżającą pacjenta – stwierdzili lekarze rezydenci z Płocka, którzy 24 października dołączyli do protestu głodowego.
Protest odbywa się w systemie rotacyjnym, co oznacza, że jeśli z powodu złego stanu zdrowia spowodowanego głodówką ktoś musi zrezygnować, inna osoba dołącza na jego miejsce. Poza Płockiem, lekarze rezydenci prowadzą głodówkę m.in. w Warszawie, Krakowie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku i Wrocławiu.
Protesty lekarzy od wielu lat
Przypomnijmy, że to nie pierwszy protest polskich lekarzy, którzy systematycznie podnoszą problem zbyt małego dofinansowania służby zdrowia.

W styczniu 2013 roku lekarze zatrudnieni w zakładach finansowanych przez NFZ, w tym 140 lekarzy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce w Częstochowie, złożyło wypowiedzenia z pracy. Był to element akcji protestacyjnej, którą przygotował Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy w obronie interesów lekarzy. Chodziło głównie o zaniżanie stawek lekarzom, pracującym w szpitalach. Związkowcy chcieli wówczas między innymi stworzenia trwałych zasad wynagradzania lekarzy zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia, przewidujących odpowiednią wysokość wynagrodzeń i mechanizm ich waloryzacji. Według OZZL, lekarz ze specjalizacją na etacie powinien zarabiać trzykrotność średniej krajowej.
A teraz wyobraźcie sobie, że te słowa do #protestrezydentow wypowiada PBS.
Histeria totalnych od świtu, do nocy…
Wtedy było ok. pic.twitter.com/jZE34MeMQ2— Anna Pańczyk (@A_panczyk) October 23, 2017

Dwa lata później, w styczniu 2015 roku, przez służbę zdrowia znów przetoczyły się protesty. W związku z brakiem porozumienia resortu zdrowia z Porozumieniem Zielonogórskim (skupiającym lekarzy rodzinnych) ws. kontraktów na 2015 r., część lekarzy po 1 stycznia nie otworzyła swoich przychodni i gabinetów.
Wówczas premierem rządu była Ewa Kopacz (PO), a ministrem zdrowia Bartosz Arłukowicz. Znana dziennikarka ogólnopolskiej Gazety Wyborczej twierdziła wtedy, że rząd nie powinien ustępować lekarzom, ani nawet próbować negocjacji, gdyż „szantażują co roku”. – Są sytuacje, w których państwo powinno być nieugięte i w tej sprawie właśnie tak jest – stwierdziła wówczas, dodając, że nie popiera strajku lekarzy, ponieważ „zarabiają o wiele lepiej niż 7 lat temu, a spór dotyczy tylko ich zarobków” i „nie ma powodu, żeby lekarze kreowali się na ofiary” (na marginesie – dzisiaj twierdzi przeciwnie).
Nie popieram strajku lekarzy, bo dziś zarabiają o wiele lepiej niż 7 lat temu, a spór z PZ dotyczy tylko zarobków. http://t.co/hG5OMnljOL
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) January 6, 2015
My nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Lekarze powinni dobrze zarabiać i powinni być wypoczęci, bo od tego zależy zdrowie pacjentów. Właśnie dlatego sensowna wydaje się być propozycja, którą wyczytaliśmy pod jednym z materiałów prasowych na ten temat. Lekarze, którzy są zatrudnieni na etacie w szpitalu, nie powinni prowadzić prywatnej praktyki – i na odwrót. W obydwu przypadkach ich zarobki powinny być na tyle wysokie, by nie było takiej konieczności. W innym przypadku zmuszeni są dorabiać na wielu etatach, co powoduje ich chroniczne zmęczenie, znacznie przekładające się na jakość obsługi pacjentów. Odpowiednie wynagrodzenie powinni również otrzymywać pozostali pracownicy służby zdrowia – pielęgniarki czy ratownicy medyczni. Zdrowie jest najwyższą wartością i warto, aby o tym pamiętała każda ze stron konfliktu.
W niedzielę rano Katarzyna Urbańska, Sekretarz ORL w Płocku, poinformowała, że 29 października o godzinie 18 zaplanowano na terenie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku Manifestację Lekarzy, popierających postulaty poprawy sytuacji w polskiej ochronie zdrowia.
Za mało łapówek ludzie dajecie, to i będą protestować. Wszystkie chwyty dozwolone.
Ja też popieram protest. Jak można nie popierać zwiększenia nakładu na ochronę zdrowia! Działajcie!
Narzekają na pensje, ale za kilka lat będzie: badanie za 2 lata na NFZ albo za 15 minut za kilka stów.
Teraz podobno zarabiają tyle, co kasjerka, ale pokażcie mi lekarza z 10letnim stażem, który porównywać się będzie na pensje z kasjerką z 10letnim stażem.
Inna sprawa, że skoro jest ich za mało, to powinni wybudować kilkadziesiąt dodatkowych sal na uniwersytetach medycznych, żeby więcej lekarzy mogło się kształcić, żeby nie było po 20 osób na miejsce, tylko brać ich, skoro tylu chętnych do tego słabo opłacanego zawodu
Ja popieram lekarzy i chętnie uściskam ich osobiście jak będzie okazja
Imadłem? Nawet szkoda gadać. Każdy kto korzystał z tego przybytku ma swoje zdanie. Zazwyczaj takie samo. Zazwyczaj inne od twojego.
Przecież ich na siłę nikt nie trzyma ale skoro patologie popiera dyrektor Winiary to państwo w panstwie WIĘKSZOŚĆ Z PACJENTÓW WIE O CZYM MOWA