W najbliższą sobotę, 5 listopada, spadająca w I lidze Jutrzenka Płock zmierzy się z UMCS Lublin.
Kibice MMKS Jutrzenka Płock z niepokojem obserwują kolejne starcia szczypiornistek. Nie da się ukryć, że trzy porażki z rzędu nieco zachwiały wiarą w utrzymanie się płockiej drużyny na ubiegłorocznym poziomie. 5 listopada czeka kolejna przeprawa z doświadczonym przeciwnikiem.
– Jutrzenka przed sezonem rozbudziła dość duże oczekiwania, a start ligi po prostu pokazał, jak dużo brakuje zespołowi – tłumaczy Marek Wojciechowski z Jutrzenki Płock. – Na parkiecie brakuje chemii i chłodnej głowy, widać, że zespół nie jest sobą i łatwo daje się ogrywać. O ile porażka z Kwidzynem i Olkuszem dziwić nie może, o tyle mecze z SMSem Płock w Pucharze Polski i wpadka z AWF Warszawa musiały zaboleć – twierdzi.
Czy faktycznie płocczanki nie mają serca do gry? Czy brakuje im pasji przy jednoczesnym niedostatecznym doświadczeniu? Na pewno będzie można przekonać się o tym w dwóch najbliższych spotkaniach – 5 listopada o godz. 15.30 w Płocku z MKS AZS UMCS Lublin oraz tydzień później w spotkaniu wyjazdowym z ekipą z Tczewa.
– Najbliższy mecz będzie także rewanżem za spotkanie sprzed dwóch lat, kiedy to po bezpośrednim meczu Jutrzenka spadła w I lidze, przegrywając we własnej hali z drużyną z Lublina. Tego z pewnością nie zapomniało wiele dziewcząt z Płocka i mamy nadzieję, że w końcu drużyna Jutrzenki będzie monolitem, którego nie da się rozbić po 15 minutach meczu – mówi Marek Wojciechowski.
O tym, czy Jutrzenka pozbiera się i zmotywuje do walki o zwycięstwo, będzie można przekonać się w najbliższą sobotę, 5 listopada, o godz. 15.30 w hali sportowej SP 16.