Płocka Galeria Sztuki przygotowała dla nas kolejną wystawę, tym razem jednak nie można jej traktować jako stricte artystyczne wydarzenie. Środowy wernisaż zatytułowany „Війна. Rysunek w obcym języku” poruszył wszystkich zgromadzonych do głębi. Dlaczego? Bowiem na wystawę zaprezentowaną w „Galerii Kreski” składają się rysunki ukraińskich dzieci z obszaru działań wojennych i uczniów lwowskiej szkoły artystycznej. Prace wcześniej wisiały w bazie żołnierzy ukraińskich w Starobielsku.
Oglądając prace nastolatków natrętnie kołatała mi się po głowie znana, rosyjska piosenka „Pust wsiegda budiet sonce!”, opisująca typowy rysunek kilkuletniego dziecka – błękitne, kredkowe niebo, uśmiechnięta, rumiana buźka słońca z wianuszkiem żółtych promieni, a niżej mama, dom, no i tata, razem z całą rodziną… nie na wojnie. Najogólniej rzecz ujmując jest to najbardziej elementarne życzenie każdego dziecka o zapewnienie bezpieczeństwa i o globalny pokój.
O tragedii wojny powstała niejedna strofa, niejedna epopeja, niejeden obraz. Drastyczne przeżycia, traumy, które stają się bardzo szybko powszedniością, wszechobecna śmierć nieodwracalnie i destrukcyjnie wpływały na ludzi o podwyższonej wrażliwości, jakimi są artyści. Twórczość stawała się wtedy często formą terapii, czasem też i ekspiacji.
Andrzej Wróblewski, Erich Maria Remarque, Tadeusz Borowski można by tak powoływać niemal bez końca kolejne nazwiska.
Francisco Goya w latach 1810 – 1815 wykonał cykl 82 rycin pod tytułem „Okropności wojny” dokumentując w nich gehennę, jaką przeszli Hiszpanie pod okupacją wojsk napoleońskich. Ludzki ból, cierpienie wespół z obojętnością i bestialstwem oprawców, sceny i zdarzenia, które potem stają się nocnym koszmarem, ponieważ nie da się ich zapomnieć… Francisco Goya wykonując cykl wstrząsających do dziś grafik dobiegał 70 lat.
Pablo Picasso w 1937 roku namalował słynny obraz „Guernica” – ogromne, niemal monochromatyczne dzieło, będące malarskim protestem artysty przeciwko zbombardowaniu małego, baskijskiego miasteczka Guernica przez samoloty sprzymierzonych z generałem Franco nazistów podczas hiszpańskiej wojny domowej. Obraz jest wstrząsający – wszechobecna śmierć pochłaniająca w jednej chwili półtora tysiąca mieszkańców, widok przebitego, kwiczącego z przerażenia konia, czy też scena zawodzącej w bezsilnym bólu matki tulącej nieżywe niemowlę, zwisające z jej ramion. niczym szmaciana laleczka… Pablo Picasso tworząc ten obraz miał 56 lat.
Ukraińskie dzieci także malują wojnę… Tamara ma 7 lat, Julia, i Nastia 11, a Witalij 10… Ich obrazy są nie mniej poruszające od prac dorosłych, chwytają za serce, ściskają gardło… Przerażające doświadczenia sprawiły, że z dnia na dzień najmłodsi Ukraińcy poznali ciemną stronę człowieczeństwa i przemienili się w starców. O życiu wiedzą już wszystko, a przede wszystkim widzieli śmierć i to z bliska – cuchnącą i odrażającą.
Zdziwiłby się jednak ten, kto na tej wystawie oczekiwałby tylko obrazów przeżytej traumy i drastycznych scen. Rysunek zawsze posiadał w sobie walor uzdrawiający i był jedną z najprostszych form terapii. Dlatego też na wystawie znajdziemy obrazki z pozoru radosne – kwietne łąki, anioły, tęcze, gołąbki, serduszka, ale również rysunki z wersetami modlitwy. Z jednej strony jest to pragnienie normalności, spokoju, a przede wszystkim bezpieczeństwa. Z drugiej strony – dzieci już wiedzą, że mają do spełnienia niezwykle ważną misję. Otóż swymi rysunkami wspierają walczących, podnoszą ich na duchu, dodają otuchy.
A ukraińscy żołnierze dziecięcymi rysunkami, przesyłanymi w paczkach zaklinają rzeczywistość. Czekają na nie bardziej, niż na ciepłą odzież i amunicję. Noszą pod hełmami, przyklejają na czołgach, transporterach i w swych bazach, wierzą w ich magiczną moc, w ich siłę, która sprawi, że uchroni jak szkaplerz przed śmiertelną kulą.
Po obejrzeniu tej wystawy nasuwa się pytanie, czy człowiek podlega w ogóle jakiemukolwiek rozwojowi? Przez tysiąclecia udoskonaliliśmy swe narzędzia, ale wciąż służą one również do zabijania i to sposób coraz bardziej „klinicznie nieludzki”. Nauczyliśmy się też poprawnie negocjować, ale potem z równą swobodą zabijamy. Zatem rozwijamy się, czy pogrążamy się w upadku i to całej cywilizacji?
I na koniec jeszcze jedna nie mniej przerażająca myśl… Czy dzieci, które narysowały obrazki – talizmany jeszcze żyją?
Wystawa jest objęta patronatem honorowym przez Ambasadę Ukrainy w Polsce i będzie czynna do 4 października br.