W piątek w Płocku odbyła się debata europosłów. Politycy rozmawiali m.in. o wizji Unii Europejskiej w 2020 roku, polityce energetycznej państw wspólnoty, a także o rosnącym bezrobociu.
Debata, która odbyła się w sali Muzeum Mazowieckiego, przyciągnęła do Płocka „jedynki”, startujące do Parlamentu Europejskiego. W dyskusji wzięło udział siedmiu polityków z piątego okręgu. Do naszego miasta przyjechali: Julia Pitera (PO), Wojciech Jasiński (PiS), Anna Kalata (SLD), Andrzej Celiński (Twój Ruch), Marek Czarnecki (Polska Razem Jarosława Gowina), Jarosław Kalinowski (PSL) i Ludwik Dorn (Solidarna Polska).
Dwugodzinna debata dotyczyła spraw związanych z Unią Europejską. Kandydaci na europosłów losowali jedno z zagadnień, które omawiali przez pięć minut. Pozostali politycy odnosili się do tych słów – na swoją odpowiedź mieli minutę.
Organizatorzy spotkania przygotowali w sumie siedem zagadnień. Wśród nich znalazła się kwestia wspólnej polityki energetycznej w krajach Unii. Podjęto także temat wizji Unii Europejskiej w 2020 roku oraz zamiany waluty w Polsce – ze złotego na euro.
– Moje zdanie jest inne niż to, które próbuje przeforsować Donald Tusk – powiedział Wojciech Jasiński, odnosząc się do kwestii euro w Polsce. – Nie jesteśmy przygotowani na zmianę waluty. Niewykluczone, że w przeciągu pięciu lat będziemy gotowi w aspekcie formalnym, lecz uważam, że Polska może na tym źle wyjść. Euro służy gospodarkom najsilniejszym – przekonywał były minister skarbu.
Zgoła inne zdanie na ten temat miała Anna Kalata z SLD. Jej zdaniem, wprowadzenie euro przyniesie Polsce wiele korzyści, obniżając ryzyko kursowe. Przewodnicząca SLD przyznała jednak, że euro to także ryzyko, o którym trzeba otwarcie dyskutować. – Jesteśmy za wprowadzeniem euro, lecz najpierw trzeba ochronić ludzi najbiedniejszych i klasę średnią – stwierdziła Kalata.
Za wprowadzeniem euro był też Marek Czarnecki. Były europoseł przypomniał, że zgodnie z podpisaną umową, Polska ma obowiązek przejścia na euro. Tego pomysłu nie pochwala jednak Ludwik Dorn. Były marszałek jako argument podał przykład Łotwy, która żałuje tego kroku. – To waluta nie rozwoju gospodarczego, lecz kłopotów – stwierdził Dorn.