Już w najbliższą środę w Orlen Arenie dojdzie do meczu na szczycie Superligi. Płocka drużyna podejmie na własnej hali PGE Vive Kielce. Statystyki ostatnich lat są okrutne dla podopiecznych Piotra Przybeckiego, ale nadszedł czas, by rozbudzić nadzieje fanów.
Niemal każdy w Płocku wie, że ten mecz kiedyś elektryzował, a od 2011 roku kielecko-płockie pojedynki należą do Vive. 33 ostatnie mecze zakończyły się 30 wygranymi Vive i 3 zwycięstwami Wisły. Takiej dominacji nikt wcześniej nie demonstrował przeciwko Wiśle. Niestety, dzisiejszy handball rozwija się w zawrotnym tempie i coraz częściej kluby idą w górę. Jedne szybciej, a inne wolniej.
Tak Vive, jak i Wisła idą do przodu i tego nie wolno zapominać. Jednak różnice tempa, w którym rozwijają się oba kluby są bardzo różne. Płocka drużyna ma problemy kadrowe, ponieważ nadal w kadrze meczowej zabraknie Alexa Olkowskiego, Dana Emila Racotea i Marco Tarabochi. Niestety, brak tych graczy jest aż nadto widoczny. Jednak z drugiej strony, było już sporo czasu, by zaadaptować się do zaistniałej sytuacji. W szeregach kielczan także pojawiły się urazy – Krzysztofa Lijewskiego, Deana Bombaca i Filipa Ivica, a więc straty są równe. Zgodnie z historią tych meczów, straty jednak nie powinny mieć znaczenia.
Wisła gra poniżej oczekiwań, ale i Vive ma swoje małe problemy. Dlatego to spotkanie może być idealnym momentem na przełamanie się. Choć zapewne to gospodarze będą chcieli zagrać dla swoich kibiców, którzy mocno zawiedzeni są ostatnio postawą swojej drużyny.
Na trybunach także zapewne będzie ciekawie, chociażby w związku ze straconą flagą podczas finału Pucharu Polski. Teraz to wszyscy kibice z Płocka i szczypiorniści muszą się zjednoczyć i pokazać, że w Polsce nadal jesteśmy mocni! Bądźmy razem i pokażmy na co nas stać!
Orlen Wisła Płock – PGE Vive Kielce, środa 18 października o godz. 18.30.
Marek Wojciechowski