Drugi mecz półfinałowy dla podopiecznych Manolo Cadenasa był bardzo ciężką przeprawą. Waleczna ekipa z Puław zawiesiła w czwartek poprzeczkę dość wysoko. Jednak płocczanie robili wszystko co w ich mocy, by nie pozwolić przyjezdnym sprawić niespodzianki. Po trudnym meczu, Wisła pokonała Azoty 30:28.
Początek tego spotkania nie należał do zbyt udanych, mimo całkiem niezłego wstępu w pierwszych 3-4 minutach, dość niespodziewanie to puławianie przejęli inicjatywę. W 11. minucie, po skutecznie zakończonym kontrataku Jana Sobola, goście objęli prowadzenie 4:8, ale hiszpański szkoleniowiec Wisły natychmiast poprosił o czas, by pobudzić swoich podopiecznym do cięższej pracy na parkiecie. Efekt był widoczny gołym okiem – Wisła poprawiła swoją grę w obronie, a do tej formacji dołączył również Rodrigo Corrales, który co chwila stopował rozpędzonych puławian. Po zaledwie czterech minutach gospodarze doprowadzili do wyrównania, a po kolejnych siedmiu wyszli na prowadzenie 13:10. W tej części do końca trwała wymiana ciosów, w której nikt nie przełamał przeciwnika. Na przerwę płocczanie udali się z przewagą dwóch bramek – 16:14.
W drugiej połowie pierwsze cztery minuty należały do Valentina Ghionea, który zdobył trzy bramki z rzędu (każda kolejna piękniejsza od poprzedniej) i Wisła wyszła na najwyższe w tym spotkaniu prowadzenie – 19:14. Kilka minut później o czas poprosił trener zespołu z Puław i podobnie jak przerwa z pierwszej części Manolo Cadenasa, dało to natychmiastowy efekt. Azoty na szesnaście minut przed końcem meczu doszły Wisłę na jedną bramkę straty i wydawało się, że w tej chwili emocje powrócą na dobre. Niestety, na drodze rywali stawał Rodrigo Corrales i Adam Morawski, który w tym meczu może się pochwalić 67% skutecznością obron, popularny Loczek odbił dwa rzuty karne, a zaskoczyć dał się tylko przy dobitce jednego karnego. Dzięki takiej postawie bramkarzy z Płocka, gospodarze ponownie uciekli na cztery bramki przewagi i na dziewięć minut do końca meczu zaczęli w pełni kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Ostatecznie Wisła po raz drugi pokonała Azoty Puławy (30:28) i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi 2:0.
Zaraz po spotkaniu doszły do nas smutne informacje dotyczące stanu zdrowia Mariusza Jurkiewicza. Po rezonansie magnetycznym okazało się, że Mariusz zerwał więzadła krzyżowe przednie oraz poboczne przyśrodkowe. Mimo, iż Mariusz opuszcza Płock po sezonie i przenosi się do Kielc, to szczerze współczujemy i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Wisła Płock – Azoty Puławy 30:28 (16:14)
Wisła: Corrales, Morawski, Wichary – Daszek 4, Ghionea 9, Kwiatkowski, Syprzak 8, Racotea 5, Tioumentsev 2, Piechowski 1, Montoro 3.