Podobnie jak przed rokiem, przeciwnikiem Orlen Wisły Płock w 1/16 Ligi Mistrzów był zespół Vardaru Skopje. Po remisie w Orlen Arenie, podopieczni Manolo Cadenasa jechali do Skopje z jasnym celem: wygrać i po raz pierwszy w historii klubu awansować do ćwierćfinału rozgrywek. Nie udało się jednak i po dramatycznej końcówce to mistrzowie Macedonii cieszyli się z awansu.
Wyrównany początek drużyna Orlen Wisły zawdzięcza świetnej grze dwóch zawodników. Ataki płocczan kończył Dimitry Zhitnikov, a dobrze w bramce spisywał się Rodrigo Corrales. Rosjanin rzucał z drugiej linii, dobijał rzuty kolegów, a nawet jeśli rywalom udało się go zatrzymać, to sędziowie i tak dyktowali rzut karny. W drużynie gospodarzy akcję wykańczali Alex Dujshebaev i Alem Toskić.
W 10. minucie zaczął się jednak dramat Nafciarzy – po ataku na twarz Igora Karacicia czerwoną kartką ukarany został Tiago Rocha i płocczanie zostali w zasadzie bez obrotowego.
Mistrzowie Macedonii zaczęli budować kilkubramkową przewagę, choć na szczęście Wiślaków z karnych mylił się Dibirov, bo prowadzenie mogło być jeszcze większe. Wydatnie pomagał mu w tym też Corrales. W płockim zespole mylił się jednak Marko Tarabochia, który mimo kilku rzutów, w pierwszej części spotkania nie zdobył żadnej bramki. Wykorzystywali to gospodarze i wyszli na prowadzenie 9:7. Trwało to jednak tylko chwilę, bo do remisu doprowadził… Rodrigo Corrales i było po 9! Remis utrzymywał się przez kilka kolejnych minut, aż nastała 25 minuta, kiedy to po kolejnej kontrze wyszliśmy na prowadzenie 11:12.
Końcówka pierwszej połowy to ciąg niekorzystnych wydarzeń dla Macedończyków. W 28. minucie upomniany został Igor Karacić, a chwilę później czerwoną kartkę dostał Ilija Abutović i Nafciarze grali 6 na 4 w polu. Ostatecznie po szybkim ataku Valentina Ghionei po 30 minutach na tablicy widniał wynik 13:15.
Druga część spotkania dobrze rozpoczęła się dla Nafciarzy, którzy po pięknej akcji Nikcevicia prowadzili 13:16. Gospodarze jednak nie rezygnowali i cały czas starali się odgryzać, w czym ewidentnie pomagali im w żywiołowo reagujący kibice. Karne zaczął wykorzystywać Matjaz Brumen, a z kolei wprowadzony na karnego Petar Angelov zatrzymał Michała Daszka. Mistrzowie Macedonii za sprawą kolejnej świetnej akcji z kołem i trafieniu Toskicia złapali kontakt. Ukarany został jeszcze Milijan Pusica i chwilę później było już po 19.
Ostatni kwadrans zapowiadał się nerwowo, na tablicy cały czas był remis. Karę dostał dobrze egzekwujący karne Brumen, a podopieczni Manolo Cadenasa dobrze wykorzystali grę w przewadze. Dwie bramki zdobył Adam Wiśniewski, trafienie dołożył Valentin Ghionea i na 13 minut przed końcem Nafciarze prowadzili 21:23!
Nie trwało to jednak zbyt długo, bo 3 minuty ponownie było równo. Płocczanie obijali bramkę gospodarzy, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Trwała niemoc strzelecka Orlen Wisły, podobnie z resztą jak u gospodarzy. Przerwał ją dopiero w 54. minucie Valentin Ghionea, wyprowadzając Nafciarzy na minimalne prowadzenie. W ekipie gospodarzy odpowiedział jednak niezawodny tego dnia Toskić. Na 3 minuty przed końcem Marcin Wichary zatrzymał wykonującego karnego Igora Karacicia, ale płocczanie zgubili piłkę i Dibirov wyprowadził gospodarzy na 25:24.
Na minutę przed końcem rzut Ivana Nikcevicia z koła obronił Arpad Sterbik. Więcej bramek już nie padło i to zawodnicy Vardaru zagrają w ćwierćfinale.
Mimo wszystko należy pogratulować zawodnikom Orlen Wisły, który zagrali o niebo lepiej niż przed rokiem i faworyzowani gospodarze do końca musieli drżeć o wynik.
Vardar Skopje – Orlen Wisła Płock 25-24 (13:15)