W piątkowy wieczór Płocka Orkiestra Symfoniczna zaprosiła na koncert, z okazji zakończenia 38. sezonu artystycznego. Miłośnicy muzyki klasycznej usłyszeli m.in. słynne „Bolero” Ravela.
Sezon 2014/2015 rozpoczął swoimi hitami Grzegorz Turnau. Potem był Łukasz Kuropaczewski z koncertem gitarowym. Swój głos zaprezentowała Anna Dereszowska, prowadząc słuchaczy poprzez świat filmowych tang. Po raz kolejny melomani oklaskiwali także Płockie talenty. A na koniec uczta muzyczna – „Taniec ognia” i rewelacyjne… ”Bolero”.
W piątkowy wieczór, 12 czerwca, Płocka Orkiestra Symfoniczna im. Witolda Lutosławskiego, zakończyła 38. sezon artystyczny. Jak to zwykle bywa „na zakończenia”, przychodzi czas podsumowań. – Był to sezon dosyć specyficzny. Obchodziliśmy 20-lecie audycji umuzykalniających, wprowadziliśmy też duży projekt związany z koncertami dla dzieci. Zostało to zauważone i docenione. Myślę, że w tym sezonie melomani byli zadowoleni – tłumaczył nam po piątkowym koncercie Adam Mieczykowski, dyrektor płockiej orkiestry.
Płocka Orkiestra Symfonicza przyzwyczaiła nas do prezentowania swoich możliwości, tym razem nie było inaczej. Na początek publiczność usłyszała „Tryptyk płocki” kompozycję Marcina Kamińskiego, pedagoga, muzyka oraz działacza społecznego, a także pełniącego funkcję dyrektora Państwowej Szkoły Muzycznej w Płocku w latach 60. XX wieku. W 1964 roku twórca „Tryptyku płockiego” przyjechał do naszego miasta i pozostał w nim już do śmierci w 1990 roku. Pochowany jest na Cmentarzu Komunalnym w Alei Zasłużonych.
Następnie płoccy melomani podziwiali młodego skrzypka Szymona Teleckiego, który grał w „Koncercie skrzypcowym” Tadeusza Paciorkiewicza, kompozytora, organisty i pedagoga związanego z naszym miastem. Był to kolejny płocki akcent w kończącym sezon artystyczny koncercie, bowiem Tadeusz Paciorkiewicz był założycielem Szkoły Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Płocku, w 1945 roku. Pierwsza część koncertu upłynęła zatem pod kątem lokalnego patriotyzmu.
A potem, warto było czekać, żeby usłyszeć „Taniec ognia” z baletu „Czarodziejska miłość” Manuela de Falli. I na koniec magiczne „Bolero” Maurice’a Ravela. Pewnie nikomu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego jest to utwór wyjątkowy. Krótko – jest to hit muzyki klasycznej. Kiedyś niedoceniany, a dziś co któryś dzwonek w telefonie rozbrzmiewa dobrze znanymi dźwiękami. – „Bolero” to dla orkiestry sprawdzian na formę i kondycję. Myślę, że tu się obroniliśmy. I to zbudowane na koniec przez naszych muzyków napięcie, chyba dało się odczuć – mówił nam z dumą w głosie Adam Mieczykowski.
Podsumowując – pięknie rozpoczęty sezon, jeszcze lepiej zakończony. Wysoką poprzeczkę stawia sobie Płocka Orkiestra Symfoniczna, tym samym zadowalając najwybredniejsze gusta muzyczne. Dodajmy, że płockich muzyków przez piątkowy koncert poprowadził, równie wybitny dyrygent, Jakub Chrenowicz.