„Marianna” już pływa i sporo płocczan ją zna. „Basia” w środę miała swój dziewiczy rejs po wodach królowej polskich rzek. A za dwa tygodnie dołączy do nich „Aneta”. I tym sposobem Płock powoli staje się przystanią dla statków wycieczkowych, z których pokładu można podziwiać piękno nadwiślańskiego brzegu.
1 lipca, w samo południe, w porcie Żeglugi Wyszogrodzkiej w Płocku odbyła się niecodzienna uroczystość. Po zwodowaniu, w swój pierwszy rejs wypłynął niewielki statek wycieczkowy, o wdzięcznej nazwie „Basia”. Jak wytłumaczył nam Jerzy Pielaciński, właściciel portu: – „Basia” ma 14 metrów długości, 3 metry 60 centymetrów szerokości. Jest to stateczek, na którym zmieści się swobodnie 12 osób. „Basia” jest uzupełnieniem statku, na którym się teraz znajdujemy [„Marianna” – przyp. red.] – mówił kapitan.
– Jeżeli jakaś rodzinka lub grupa przyjaciół będzie miała ochotę popływać po wodach Wisły, to właściwie „Basia” spełnia te standardy – mówił nam zadowolony Jerzy Pielaciński. Na statku pasażerskim „Marianna” mieści się około 150 osób, zatem ten dużo mniejszy stateczek jest świetnym pomysłem na mniejsze rejsy i na pewno wiele osób skorzysta z jego gościnnych progów.
Obydwa statki będą pływały po Wiśle w stronę Włocławka, a także w górę rzeki, aż do Wyszogrodu. – Jednak większość rejsów będzie odbywała się w obrębie panoramy Płocka – podsumował Jerzy Pielaciński. Po „Rusałce”, którą wszyscy dobrze znali, a która zniknęła z wiślanego nabrzeża w 2013 roku, powrót do wycieczek statkami pasażerskimi, to coś, na co wielu płocczan i turystów bardzo czekało. Dzisiejsza uroczystość była o tyle ważna, że dała przykład innym armatorom, pokazała, że można robić coś, co przyciąga ludzi nad Wisłę. Przypomniała też o istnieniu drogi wodnej, która w Płocku była przez ostatnie lata trochę zapomniana.
A nasze miasto ma przecież ogromny potencjał, jeśli chodzi o tego typu atrakcje. Nabrzeże wiślane, naszą piękną skarpę i okoliczne miejscowości można podziwiać zupełnie od innej strony. – To coś, na co na pewno czekają płocczanie, dzisiejsze wydarzenie to dowód na to, że Płock się rozwija i mam nadzieję, że obydwa statki przez cały sezon będą w pełni wykorzystywane tak przez odwiedzających nasze miasto, jak i płocczan – mówiła nam Monika Maron-Kozicińska, kierownik oddziału informacji miejskiej przy Urzędzie Miasta Płocka.
Ciekawostką jest, że imiona nadawane statkom pasażerskim odrestaurowanym w porcie Żeglugi Wyszogrodzkiej, są ze sobą powiązane… emocjonalnie. – „Marianna” to statek, który nosi imię mojej żony, „Basia” to pani bosman, nasza niezastąpiona i długoletnia pracownica, a „Aneta” to moja córka – tłumaczył nam z dumą w głosie Jerzy Pielaciński.
Zapraszamy do obejrzenia naszego filmu i zdjęć z wodowania „Basi”.
Żaden z wyżej wymienionych statków nie został wyprodukowany w porcie Żeglugi Wyszogrodzkiej. Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd.
Nieścisłość poprawiona – dziękujemy za zwrócenie uwagi :)