13 września rozpoczęło się głosowanie na najlepsze projekty III edycji Budżetu Obywatelskiego. Rozmawiamy z Arkadiuszem Iwaniakiem, przewodniczącym płockiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, o zamierzeniach tej akcji oraz o projekcie, złożonym przez radnego.
[PetroNews] Co sądzi Pan o idei Budżetu Obywatelskiego?
[Arkadiusz Iwaniak] To właściwa i dobra idea. Ciekawy pomysł włączenia mieszkańców do współdecydowania, o – co prawda niewielkiej – ale zawsze jakiejś części wydatków budżetowych. To już jest coś. Dodam, że jestem za budowaniem społeczeństwa obywatelskiego, czyli taki, które świadomie i niezależnie angażuje się w sprawy wspólnoty, w tym konkretnym przypadku w sprawy Płocka. Budżet obywatelski doskonale wpisuje się w tę pożądaną aktywność mieszkańców. Zatem dobrze, że w Płocku realizujemy tę inicjatywę.
[PN] To już trzecia edycja. Wokół dwóch poprzednich pojawiały się różnej natury kontrowersje. Czy według Pana mogliśmy pewnych wpadek uniknąć?
[AI]Tak zupełnie na szybko oceniając, zapewne kilka błędów było zupełnie niepotrzebnych. I były to zupełnie podstawowe, żeby nie powiedzieć fundamentalne błędy. Ale w tym przypadku uciekam od krytyki, tym bardziej, że jednak dokonujemy pewnych zmian w regulaminie, zmieniamy sposób głosowania, zatem wyciągamy wnioski. A to dobry znak. Krytyka tej inicjatywy z pewnością będzie jedynie zniechęcała mieszkańców, którzy i tak w tym roku zdecydowanie mniej aktywnie uczestniczyli w tej akcji. Zapewne i ta edycja wykaże pewne problemy. Najważniejsze, abyśmy na nie szybko reagowali i z roku na rok udoskonalali wszystkie procedury. Kto wie, może za rok, dwa lub trzy będziemy mieli dobry, bo pewnie zawsze jakoś niedoskonały, pomysł na włączenie płocczan do kształtowania naszego wspólnego miasta – Płocka. Jeśli taki cel będzie nam przyświecał, to za jakiś czas ta akcja, jak i pewnie inne, angażujące mieszkańców do lokalnej aktywności, będą odnosiły oczekiwany skutek.
[PN] Wynika z tego, że jest Pan za kontynuowaniem tego projektu?
[AI] Oczywiście, że jestem za kontynuacją tego projektu i jego udoskonalaniem. Głęboko wierzę, że właśnie takie wciąganie mieszkańców do zarządzania, w tym przypadku miastem, po pierwsze będzie pozytywnie wpływało na relacje miasto – obywatel, a po drugie wywoła dyskusję międzysąsiedzką o lokalnych potrzebach czy problemach.
[PN] Pan również wywołał taką dyskusję swoim projektem „Nie kuweta, a toaleta dla Starego Miasta”. Skąd pomysł na taką akcję?
[AI] Tak, ostatecznie zdecydowałem się wziąć również udział w tej edycji Budżetu Obywatelskiego. Wstępnie nawet planowałem pójść nieco szerzej – pokazać na kilku, jeśli nie na każdym osiedlu ten projekt. Doszedłem jednak do wniosku, że moja pierwotna intencja zginie gdzieś pośród wszystkich złożonych projektów. Po pierwsze, chciałem w całą akcję włączyć się aktywnie, po drugie, chciałem zmusić prezydenta do podjęcia wreszcie dość wstydliwego tematu, jakim są toalety publiczne na Starym Mieście. Pisałem już w tej sprawie interpelację, wielokrotnie zwracałem na ten problem uwagę. I ciągle nikt go nie podejmował. Walczymy jako miasto o turystów, chcemy być atrakcyjni. A efekt jest taki, że ten właśnie turysta widzi starą kamienicę i przy niej stojące TOI TOI-e. Dla jasności dodam, iż to nie jest problem wyłącznie starego miasta, ale całego Płocka. Tytuł projektu również ma pewne osoby zmusić do myślenia. Ustawiono czy też wysypano, w najatrakcyjniejszym miejscu w Płocku, piaskownicę, która, jak sądzę, miała być atrakcją. A efekt, delikatnie mówiąc, był słaby. Tylko psy, koty i ptaki miały gdzie załatwiać swoje fizjologiczne potrzeby. Zarówno więc sam pomysł stałej toalety, jak i nazwa projektu miały wywołać myślenie.
[PN] Dlaczego wybrał Pan działanie poprzez Budżet Obywatelski? Czy nie jest tak, że radni mają inne instrumenty i możliwości, aby kształtować wydatki miejskie? Wcale nie muszą przecież konkurować z mieszkańcami na polu aktywności obywatelskiej?
[AI] Proszę zwrócić uwagę, że jestem radnym, ale również obywatelem tego miasta. Więc Budżet Obywatelski jest również dla mnie. Jako radni oczywiście, mamy możliwości w zakresie konstruowania budżetu, a właściwie głównie jego strony wydatkowej. Jako klub korzystamy z każdej sposobności, aby wspólnie z prezydentem rozmawiać i tym samym mieć waśnie wpływ, na co wydawane są miejskie pieniądze. Proszę jednak pamiętać, iż jesteśmy klubem opozycyjnym i, siłą rzeczy, nie z każdej naszej podpowiedzi prezydent korzysta. Z całą pewnością, mimo wielu różnic, staramy się być klubem konstruktywnym, co oznacza, że wiele dobrych pomysłów dla Płocka i płocczan wspieramy. Dowodem na to jest ich realizacja. Jednym słowem, jako samorządowiec skorzystam z każdej okazji, tak na sali obrad, jak i z budżetu obywatelskiego, aby zmieniać nasze miasto.
[PN] Jak ocenia Pan, jako radny, zgłoszone projekty?
[AI] Podkreślę, że w całej tej sprawie najważniejsza jest aktywność mieszkańców Płocka. Dla mnie, jako radnego, jest to również kopalnia wiedzy o potrzebach płocczan. Wiem bowiem, niestety, że czasami radnym zdarza się „odrywanie od ziemi”, co widać po niektórych interpelacjach. Co do oceny, to nie jestem członkiem zespołu oceniającego, więc nie będę silił się na jakiekolwiek podsumowanie. Tym bardziej, że mógłbym kogoś skrzywdzić i zniechęcić. Mogę tylko stwierdzić, iż wiele z pomysłów, które z jakichś względów nie zakwalifikowały się, było bardzo ciekawych i warto do nich wrócić. Natomiast te, które przeszły do kolejnego etapu, będą oceniane przez płocczan. I w całej tej akcji o to właśnie chodzi. Zatem trzymam kciuki za wszystkich uczestników – powodzenia.