Rok wyborczy zawsze charakteryzował się i będzie charakteryzował zwiększoną liczbą inwestycji. Włodarze miasta za wszelką cenę chcą przypodobać się swoim wyborcom, zyskać ich sympatię i kolejny raz uzyskać mandat zaufania. Nie inaczej jest w Płocku. Rozmawiamy o tym z płockim radnym, Marcinem Flakiewiczem.
PetroNews: Na nasze ulice wprost wylały się różne firmy, wykonując dla nas ścieżki rowerowe, ulice, chodniki, urządzana jest zieleń. Co pan o tym sądzi?
Marcin Flakiewicz: Nikt nie neguje potrzeby tych inwestycji. Każda jest potrzebna i zwiększa atrakcyjność naszej przestrzeni życiowej. Ale czy nie można było tego robić sukcesywnie? Przecież prezydent Płocka nie zasiadł wczoraj w swoim gabinecie. Miał całą kadencję, cztery lata na ich wykonanie i uszczęśliwienie nas.
PN: Jak pan ocenia aktualną sytuację w mieście pod kątem realizowanych inwestycji?
MF: Dziś na naszych ulicach zapanował chaos, bałagan, zdecydowanie utrudniono nam codzienne funkcjonowanie. Tak zwana obwodnica ciągle jest w budowie, mimo zaplanowanego odbioru drugiego etapu na koniec 2017 roku. Zamknięta jest ulica Łukasiewicza w kierunku największego zakładu w mieście. Nieprzejezdne są skrzyżowania. Ograniczenia ruchu mamy w Alejach Kobylińskiego, na wysokości Ekonomika. Kolejne prace zaplanowano w ulicy Tysiąclecia. I wymieniam tu tylko prace zlokalizowane w bardzo bliskim sąsiedztwie.
A do tego mamy przecież utrudnienia w arterii: al. Piłsudskiego, Jachowicza i Kobylińskiego, związane z budową ścieżki rowerowej. Wszyscy wiemy, jak ważna jest to arteria – to komunikacyjny kręgosłup naszego miasta. Jakby tego było mało, kierowcom i przedsiębiorcom ufundowano przedłużającą się przebudowę ul. Przemysłowej, utrudniającą nie tylko ruch. Ta inwestycja znacząco wpływa na wyniki finansowe znajdujących się tam firm.
Prezydent chyba zapomniał, że terminowość prac w tej części miasta powinna być szczególnie monitorowana, a jakiekolwiek opóźnienie jest niedopuszczalne. O biznes płockich firm powinniśmy dbać na pierwszym miejscu, a nie utrudniać go. Dla mieszkańców to miejsca pracy, dla miasta podatki i rozwój. Tymczasem, obserwując dotychczasową politykę władz miasta obawiam się, że po zakończeniu tej inwestycji przedsiębiorcy mogą spodziewać się jeszcze opłaty adiacenckiej…
PN: Czy według pana można było wykonać te inwestycje w inny sposób?

MF: W mojej ocenie, tak. Sukcesywnie, przez cztery lata należało planować inwestycje, rezerwować zarówno pieniądze w budżecie miasta, jak też pozyskiwać je z Unii Europejskiej. Wiem, że prezydent argumentuje „przypadkowe” nałożenie się inwestycji tym, że środki unijne otrzymał teraz. Ale wszystko powinno mieć swoją logikę. Jeśli otrzymalibyśmy środki na remont Al. Kobylińskiego, ul. Łukasiewicza, ul. Tysiąclecia, Al. Jachowicza i al. Kilińskiego w jednym czasie, a może do tego i Bielską czy Wyszogrodzką, to czy podjęlibyśmy się realizacji tego, uniemożliwiając mieszkańcom normalne poruszanie się? W pierwszej kolejności należało wykonać w całości tzw. obwodnicę w kierunku Orlenu. Powstałaby wówczas alternatywna droga do największego zakładu pracy. Pozwoliłaby na swobodny dojazd dla mieszkańców Podolszyc, Międzytorza, os. Wyszogrodzka czy Dworcowa. Po zakończeniu tych prac, następna do przebudowy powinna być ul. Łukasiewicza, dalej Al. Kobylińskiego i ul. Tysiąclecia.
PN: Dlaczego jest to tak ważne?
MF: Właściwe planowanie tych zadań, ich etapowanie, nie tylko zmniejszyłoby uciążliwości dla mieszkańców. Wzrost zainteresowania samorządów inwestycjami spowodował również, że firmy budowlane mają problemy z ilością pracowników i dotrzymaniem terminów. Większa ilość płynących zamówień, ogłaszanych przetargów z samorządów, może powodować i powoduje wyższe ceny u wykonawców.
Ale jest jeszcze inna, bardzo ważna sprawa, dla mnie najważniejsza – bezpieczeństwo mieszkańców. W Płocku jest kilka zakładów o tzw. dużym, zwiększonym ryzyku czy stwarzających zagrożenie. Niewiele osób pewnie wie, że zlokalizowane są w różnych częściach miasta – należy tu pamiętać również o firmach w dzielnicy przemysłowej, Kostrogaju czy na os. Wyszogrodzka. Wystąpienie najmniejszej awarii powoduje, że potrzeba sprawnej akcji ratunkowej. Dojazd służb czy ewentualna ewakuacja ludzi, połączona z remontem wielu ulic w jednym kwartale miasta, może znacząco wpłynąć na poprawny przebieg takiej akcji i jej rezultat.
Dlatego w „wyborczych prezentach” brakuje mi strategii działań, przemyślanych decyzji, należytego zaplanowania. Brakuje mi dziś w mieście włodarza, który w swojej mądrości by stwierdził: „Tak, będziemy robić te wszystkie inwestycje, są one mieszkańcom potrzebne, ale w pierwszej kolejności dokończymy tzw. obwodnicę. Udrożnimy tą drogą ruch w kierunku Orlenu. Następnie zamkniemy ul. Łukasiewicza i ją wyremontujemy. Tym samym zminimalizujemy uciążliwości dla mieszkańców, a jednocześnie w jak najmniejszym stopniu wpłyniemy na bezpieczeństwo, bo przecież ono jest dla nas najważniejsze”.
W takim mieście jak Płock, każda inwestycja drogowa, każde zamknięcie ulicy, skrzyżowania, wyłączenie pasa ruchu, nie powinno być rozważane oddzielnie. Przed rozpoczęciem kolejnej inwestycji powinniśmy być pewni, czy zapewniamy mieszkańcom należyte bezpieczeństwo. I mam tu na myśli nie tylko te działania, które mogą być konieczne w przypadku poważnych awarii, ale przede wszystkim te podejmowane przez służby w codziennej ich pracy – szybki dojazd karetki pogotowia, straży pożarnej czy innych służb dbających o nasze bezpieczeństwo.
Najlepiej budować mola na Wiśle bo wtedy nikomu nie będzie utrudniać i nikt nie będzie korzystać. Debili ci u nas nigdy nie brakowało, zwłaszcza po wojnie jak komuniści spędzili tu ciemne chłopstwo do budowy Kombinatu.
Może i są utrudnia i to nie małe ale za rządów zadnego prezydenta nie robiło się tyle co za rządów prezydenta Nowakowskiego i ludzie to widzą więc nie szukacie dziury w całym bo na ludzi działa to jak płachta na byka i nie ośmieszanie się takimi artykułami bo to żałosne
Pozdrawiam . Mieszkanka.
Ludzie widzą jak zablokowane jest całe miasto. Jak pani „mieszkanka” siedzi całymi dniami w domu i nie widzi utrudnień to znaczy, że nie musi korzystać z tych „udogodnień”. Chyba, że mieszka na starówce i do pracy idzie pieszo do ratusza, a pracodawca płaci za poparcie. Ja jak i wiele osób dojeżdżam tymi ulicami do pracy i szlak mnie trafia na taką politykę. Pewnie wszystkie dotacje Łysy dostał na koniec kadencji???
niech się pan Flakiewicz wypowie na temat domniemanej profanacji orła na tle tęczowej flagi. Przecież tęczowe tematy mu są bardzo dobrze znane Nienawidzę hipokryzji! I tak jak polityka PiS niszczy relacje między ludźmi, tak pisowska obłuda powinna niszczyc ich samych!
Powinien najpierw skończyć jedno a później zacząć drugie, a nie całe miasto rozkopane i nir ma dojazdu do centrum. Na Kobylinskiego dzisiaj tj.9.07 nie było nikogo, żadnego pracownika od 8. Kiedy oni zamierzają to zrobić? Nie wspominam już o ul. Łukasiewicza, która powinna być zrobiona jak najszybciej, a nie już chyba pół roku jest wyłączona… Wiem, że te inwestycje są potrzebne i to rozumiem, ale nie wszystko w jednym czasie.
Niekoniecznie. Planowanie remontów, czy przebudowy dróg jest oczywiście bardzo wskazane w celu uniknięcia ich kumulacji, ale nie przesadzajmy z tą krytyką. Tak długo, jak są to działania samodzielne miasta – można wymagać aby nie kolidowały ze sobą, bez dwóch zdań. Jeżeli jednak są warunkowane umowami na finansowanie zewnętrzne (po chłopsku: terminem na wydanie kasy, albo żegnaj kaso) przy marudzeniu należy zachować umiar. Zwłaszcza ze kumulacja remontów wystąpiła w wakacje, kiedy ruch jest znacznie mniejszy. Po wakacjach natomiast należałoby się zastanowić nad zmianami w organizacji ruchu, no chyba że II odcinek obwodnicy już będzie działał (ciekawe czy będzie).
Generalnie: jeśli marudzi ktoś „z ulicy” – ma prawo, nie musi wiedzieć wszystkiego. Jeśli marudzi osobnik z racji funkcji/zawodu – dobrze poinformowany – trochę bije pianę.
popieram taki pogląd, PAN przesadził z zablokowaniem miasta