Uchylone okno i dwulatka chodząca po parapecie – ten widok zmroził mężczyznę, który przechodził obok jednego z płockich bloków. Być może dzięki jego szybkiej reakcji, udało się uniknąć tragedii.
Do zdarzenia doszło w czwartek, 18 października, parę minut przed godziną 16.
– Dziecko chodziło po parapecie od wewnątrz mieszkania, ale okno było tak uchylone, że dwuletnia dziewczynka była w stanie je sama otworzyć na całą szerokość – informuje Jolanta Głowacka, rzecznik płockiej straży miejskiej. – Patrol, który udał się na miejsce zgłoszenia, zobaczył około dwuletnią dziewczynkę stojącą na parapecie – wyjaśnia.
Jak relacjonuje rzecznik Straży Miejskiej w Płocku, strażnicy natychmiast udali się do mieszkania. Otworzyła im matka dziecka, oprócz niej w mieszkaniu był jeszcze ojciec dziewczynki, który spał po pracy.
– Kobieta oświadczyła, że gotowała obiad w kuchni i nie zwracała uwagi na to, co robi jej dziecko. Oznajmiła też, iż córka często wchodzi na parapet, ponieważ kanapa jest ustawiona pod oknem – relacjonuje Jolanta Głowacka. Kobieta przejęła się jednak tą sytuacją i w obecności strażników zamknęła w mieszkaniu wszystkie okna. Została też pouczona o prawach i obowiązkach rodzicielskich oraz uświadomiono ją, do jakiego niebezpieczeństwa mogło dojść.
– Na duże podziękowania zasługuje osoba zgłaszająca, która widząc dziecko w niebezpiecznej sytuacji, zareagował wzorowo. W ten sposób ten mężczyzna być może zapobiegł tragedii – podsumowuje Jolanta Głowacka.